Święta wojna?

Jest raczej oczywiste, że wiary w Chrystusa, Księcia Pokoju, nie głosi się „mieczem”. PRAWDA przecież powinna obronić się sama, nieprawdaż?

A jednak, jak mi mówił mój spowiednik, jest jeszcze zbyt wielu chrześcijan (nie tylko katolików!), dla których najważniejszym zdaniem z całej Ewangelii jest to, że Piotr kiedyś odciął ucho słudze arcykapłana. Chwała mu! Przecież walczył z „wrogami Chrystusa” aż do przelewu krwi…

I tak jakoś sobie o tym przypomniałam, kiedy przeczytałam na „Frondzie”, że jakichś dwóch chrześcijańskich (?) aktywistów w USA zastrzeliło słynnego lekarza-aborcjonistę… I że niektórzy z naszych chcieli użyć mszy świętej (sic!) do zagłuszania koncertu Madonny… Na szczęście kuria się nie zgodziła na takie bezeceństwo…

A kiedyś, w sam Wielki Czwartek, podczas Mszy Wieczerzy Pańskiej, osobiście byłam świadkiem, jak pewien ksiądz zachwycał się faktem, że muzułmanie są gotowi nawet zabijać w obronie swojej wiary… „A wy co?!” – pytał retorycznie osłupiałych z wrażenia parafian.

Ostatnio również w radiu TOK FM słyszałam pewnego wielce oburzonego pana, który krzyczał, że za takie teksty o wierze, na jakie pozwala sobie ten i ów redaktor, to w Arabii Saudyjskiej dawno by już poleciały głowy. I się przeraziłam – bo usłyszałam w głosie tego pana nutkę zawodu, że u nas jednak tak nie można…

Wszystko to obrazuje chyba zupełne niezrozumienie pewnej fundamentalnej różnicy, jaka zachodzi pomiędzy chrześcijaństwem i islamem. Dla muzułmanina każda „obraza Boga” jest osobistą zniewagą, która domaga się zmycia nawet krwią bluźniercy.

Ale chrześcijaństwo, o ile mnie pamięć nie myli, jest religią Boga „który sam dał się gnębić” i który „nie zasłonił swej twarzy przed zniewagami i opluciem.” Jako wyznawcy takiego Boga nie powinniśmy chyba spodziewać się niczego innego?

Z drugiej jednak strony… ja jestem – w pojęciu niektórych – tylko „ciemną babą”, ale jakoś tak mi się wydaje, że w PAŃSTWIE DEMOKRATYCZNYM każdy (nawet tak głupi, jak tamten „śmiertelnie oburzony” rady PiS) może mieć jakie chce przekonania, tak długo, jak długo nie stają się one obowiązującym wszystkich PRAWEM.

A czy mi się tylko zdaje, czy także zwolennicy „tolerancji” i „postępu” chcieliby wyrugować z przestrzeni publicznej te poglądy, które się nie zgadzają z ich własnymi?:)

Szczerze powiedziawszy, cała ta sprawa z koncertem Madonny ani mnie ziębi, ani grzeje. Ta pani podobała mi się wyłącznie w musicalu „Evita”- a jej prowokacje „religijne” pomijam wyniosłym milczeniem. Sądzę też, że nieco spoważniała od czasów, gdy grywała w podejrzanych filmikach.

Myślę również, że wszelkiego rodzaju „święte oburzenie” (a swoją drogą, my-wierzący nie mamy na nie monopolu: środowiska laickie też się chętnie „oburzają” na różne rzeczy, tylko że wtedy jest to „słuszne i zbawienne”, prawda?:)) jest raczej świetną reklamą.

Postscriptum: A mój przyjaciel, który często „podrzuca” mi nowe tematy, przysłał mi niedawno  taki artykuł z portalu Sfora.pl:

Prezydent Irlandii Mary McAleese podpisała nowelizację ustawy zakazującej bluźnierstwa. Od października obraza Boga i uczuć religijnych będzie karana w Irlandii grzywną do 25 tys. euro. Karane mają być bluźniercze publikacje i wypowiedzi. 

Wykreśliliśmy karę więzienia i zastąpiliśmy ją karą pieniężną, bo to bardziej pasuje do naszych czasów. Taryfy ulgowej jednak już nie będzie – powiedział Dermot Ahern, minister sprawiedliwości.

Nowe przepisy chronią również wyznawców innych religii.

Ateistom będzie groziła grzywna za stwierdzenie, że Bóg jest wymysłem, Żydom za stwierdzenie, że Chrystus nie był Mesjaszem, a chrześcijanom za obrazę Allaha – pisze „The Irish Independent”,

Kary za bluźnierstwo przewiduje także prawo Austrii, Finlandii, Hiszpanii, Holandii i Włoch.”

 

Osobiście nie jestem pewna, czy Boga w ogóle można „obrazić” – to raczej ci, którzy twierdzą, że w Niego wierzą, (zbyt?) często czują się obrażeni. Z drugiej jednak strony, jeśli prawo chroni przed „obraźliwymi wypowiedziami” ludzi różnych ras czy orientacji seksualnych, to dlaczego nie (nie)wierzących? Bo, gwoli sprawiedliwości, ateistów i ich przekonania też trzeba by objąć ochroną…:)

 

A swoją drogą, to dziwne, że właśnie w Irlandii, która – po ostatnio ujawnionych skandalach kościelnych, zalegalizowaniu aborcji i rozwodów i paru jeszcze podobnych „przemianach obyczajowych” jest dziś wszystkim, tylko nie „państwem wyznaniowym” – wprowadza się tak restrykcyjne przepisy „antybluźniercze.”

Czyżby zadziałała tu stara zasada, że im mniej ŚWIĘTOŚCI, tym więcej „świętego oburzenia”?

 

Por. też: „Obraza uczuć religijnych – czyli co?”

62 odpowiedzi na “Święta wojna?”

  1. To tak jak z żarówką i lampą naftową , żarówka obraża lampę bo świeci jaśniejtwierdzą zwolennicy lampy.Świetny wyważony tekst . Uznanie!

    1. Dziękuję. Ale spokojnie – żeby mi się nie przewróciło w głowie, na pewno znajdą się tacy, którzy stwierdzą, że ten tekst nie tylko nie jest „wyważony” ale przeciwnie „stronniczy” i „pełen typowej dla katolików nienawiści do inaczej myślących.” 🙂 No, cóż, jeszcze się taki nie narodził, co by wszystkim dogodził…

  2. A tak na marginesie co to są „uczucia religijne” uczucia-wiem , religie-wiem , ale religijne uczucia nie wiem . Pytanie oczywiście czysto retoryczne !!!

  3. Uczucia religijne,to wyrażanie swoich myśli i poddawanie się ich oddziaływaniu na naszą mowę,działania,propagowania poglądów itp..Nikt nie jest wstanie obrazić uczuć,bo to jest tak jakby ktoś chciał obrazić ciepło płynące od Słońca w stronę ziemi.Można narzekać na upał na słońce,ale nie na siłę promieniowania i obrażać ją,tak się nie da.Podobnie jest z człowiekiem,nie można obrazić jego myśli,ale jego samego.Można krytykować sposób myślenia,wtedy należy wnikać,czy krytyka mieści się w ramach przyjętych norm,czy je przekracza.Co do przyjętych projektów do zwalczania zakazanych treści o charakterze religijnym-jest to zagadnienie,które wymaga obszernej dywagacji,bowiem każda z religii znajdzie uzasadnienie,że użyte określenie dla negowania każdej z nich ,może mieć uzasadnienie w materiałach,na których się opiera. Jest to zatem problem ogólnoświatowy,a wszelkie zakazy z karą grzywny awykonalne.Natomiast można się spodziewać i jest to bardziej prawdopodobne,ze czynniki polityczne mogą wydać zakaz praktykowania jakiejkolwiek religii.Na taką sytuację bardziej się zanosi,bo jest ona częścią proroczej wizji z Księgi Objawienia.

    1. Bardzo mądry przykład pani podała z tym ciepłem, pani Tereso!:) A co do zakazu praktykowania (publicznie) jakiejkolwiek religii to też się obawiam, że do tego w końcu (w imię „tolerancji” i „postępu” oczywiście) dojdzie. Niektórzy bardzo słabo widzą różnicę pomiędzy „wiarą” (która jest zbiorem naszych wewnętrznych, prywatnych przekonań) a „religią” (która domaga się zawsze jakiegoś PUBLICZNEGO wyrazu, „dawania świadectwa.”). Obawiam się zatem, że kiedyś mędrcy tego świata powiedzą nam:”Wszystkie religie świata razem wzięte nie przyniosły ludzkości absolutnie NIC dobrego, czas z tym skończyć!Wierzcie sobie, w co tam chcecie – ale na zewnątrz wszyscy udawajmy, że jesteśmy ateistami!” Tymczasem wydaje mi się, że świat „bez religii” wcale nie byłby rajem – a być może jeszcze bardziej przypominałby piekło.

      1. Nie sądzę by kiedykolwiek do tego doszło, bowiem mogło by to tylko podsycić płomien wiary, wszak wiara w katakumbach była najgorętsza. A co do obrazy uczuć religijnych, właśnie w Warszawie pojawił się banner z „madonną”, zrobioną na Matkę Boską. Uważam to za profanację Matki Najświętszej, zwłaszcza w przeddzień Jej największego święta. Do tej pory myślałem, że koncert tej znanej skandalistkich o raczej dość miernym talencie zarówno aktorskim jak i wokalnym, był sprawą tylko jej oraz fanów tejże. Jednak jacyś nadgorliwcy jak zwykle przegięli pałę i powinno się to skończyć dla nich procesem i ukaraniem.

        1. Zanim zaczniesz się domagać „słusznej kary” Marku…zatrzymaj się na chwilę, i pomyśl, co by na ten temat powiedziała sama Matka Najświętsza?Poczułaby się obrażona, czy może czułaby tylko współczucie dla ludzi tak „pogubionych” jak jej popowa „bliźniaczka”?

          1. Nie wiem co by na to powiedziała Matka Boża, może nic. Nie wiem też, czy fani tej „szołmęki ” są pogubieni czy też nie, może to jacyś gówniarze, którym się wydaje, że to co zrobili jest zabawne. Uważam jednak, że chrześcijanin nie może obojętnie przechodzić wobec zjawiska profanacji tego, co dla niego święte. ANIU , JEŚLI MY ZAMILKNIEMY, TO KAMIENIE WOŁAĆ BĘDĄ ……

  4. Poruszyłem nieco podobny temat na moim blogu. Nie widzę żadnego skandalu w koncercie Madonny. Wg mnie ktoś chce zbić na tym tanio kapitał polityczny.

    1. Ciekawe, że w Słowenii show odwołano z braku zainteresowania. Wcale się nie dziwę, ta „dzidzia – piernik” ledwo zipie na estradzie a po występie chyba ją reanimują. Jako skandalistka jest równie żenująca. A jej „aktorstwo” ? Stała laureatka „plastikowej maliny” za najmarniejsze aktorstwo świata. Być na tym show, to jeden wielki obciach i totalna wiocha…. Ale u nas lud to lubi i lud to kupi….

      1. No, to już rzecz gustu – zdawało mi się, że „Evita” (w której zagrała właściwie samą siebie – dziewczynę „z nizin” której udało się wybić) mogła być szansą dla niej na zmianę imażu, niestety chyba pozostała szansą niewykorzystaną. Wydaje mi się również, że nasi „idole” – czy to rodzimi czy zagraniczni – po prostu nie wiedzą, kiedy przestać. Był to niewątpliwie problem Jacksona, jest i Madonny. Kto to śpiewał:”Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść…”?:)

        1. Albo >> No, to już rzecz gustu – zdawało mi się, że „Evita” (w> której zagrała właściwie samą siebie – dziewczynę „z> nizin” której udało się wybić) mogła być szansą dla niej> na zmianę imażu,czytałam kulisy przyznania jej roli Evity; w jaki sposób i dzięki czemu otrzymała tą rolę ;, a film wcale nie był rozchwytywany, bo widzowie czuli się zawiedzeni jej grą ; skąd wiem ? ano w owych czasach prowadziłam dosyć dużą wypożyczalnie kaset video i DVD ; rozmowy z klientami, to coś w rodzaju sondażu; > niewykorzystaną. Wydaje mi się również, że nasi „idole” -> czy to rodzimi czy zagraniczni – po prostu nie wiedzą,> kiedy przestać. Był to niewątpliwie problem Jacksona, jest> i Madonny. Kto to śpiewał:”Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny> zejść…”?:)Zarówno Jackson jak i Madonna mają swoich wielbicieli [ja do nich nie należę] więc niech sobie dla nich śpiewają, byle nie sięgali po środki kontrowersyjne, które mogą obrażać innych; „nie czyń drugiemu, co Tobie niemiłe ” – stare to porzekadło, ale jakże aktualne; pozdrawiam

          1. Basiu, a czy obraża Ciebie osobiście w jakiś sposób fakt, że ona zaśpiewa tu akurat 15 sierpnia?Bo mnie nie obraża w najmniejszym nawet stopniu…Niech sobie śpiewa, jeśli są ludzie, którzy chcą jej słuchać – choć ja sama wolałabym, żeby to był np. Adrea Boccelli…:)

          2. Obraża mnie jej zachowanie; gdyby ktoś dokonał montażu i w zdjęcie mojej Mamy wstawił twarz np. Madonny; podałabym do sądu osobę, która tego dokonała; moja Mama – prosta kobieta, a Madonna światowy człowiek, jednak mimo to protestowałabym; mnie nie przeszkadza śpiewanie Madonny, lecz cały ten cyrk, jaki jest robiony wokół jej osoby i posługiwanie się symbolami [świadome wykorzystywanie tych symboli] dla prowokacji ludzi wierzących; oni doskonale wiedzą, że w ten sposób nadadzą rozgłos ; mnie nie robi różnicy w jakim dniu organizowany jest jej występ – mnie irytuje jej zachowanie; celowe sięganie po symbole religijne, byle zaistnieć w mediach; doskonale wiadomo, że Polacy w większości są katolikami więc logicznym jest, że upomną się o szacunek do swoich symboli religijnych; jeśli ktoś tak samo traktowałby symbole narodowe – też bym protestowała ; wzajemny szacunek do siebie i respektowanie praw oraz poszanowanie symboli wyznaniowych to podstawa dobrych stosunków międzyludzkich; nie chcę wojny – domagam się poszanowania moich praw;

          3. Jezeli ktos by dokonał montazu twojej matki to mogłabyś ty protestować ale twoja sąsiadka juz by nie protestowała.A póki co Polska to kraj neutralny światopoglądowo, jednego Madonna razi, drugiego nie więc dlaczego wierzacy maja narzucać swoje zdanie. Jak nie pasuje to na koncert nie idę, telewizor wyłączę i po sprawie, sa tacy którzy pójdą i też mają takie prawo.

      2. No, to już rzecz gustu – zdawało mi się, że „Evita” (w której zagrała właściwie samą siebie – dziewczynę „z nizin” której udało się wybić) mogła być szansą dla niej na zmianę imażu, niestety chyba pozostała szansą niewykorzystaną. Wydaje mi się również, że nasi „idole” – czy to rodzimi czy zagraniczni – po prostu nie wiedzą, kiedy przestać. Był to niewątpliwie problem Jacksona, jest i Madonny. Kto to śpiewał:”Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść…”?:)

      3. Jak wszędzie. W każdym prawie zakątku świata są tacy, co cenią jazz, a z drugiej strony ci lubiący proste pioseneczki. Sensacja wzbudzona występem M. była żałosna.

    2. No, cóż – każda ze stron sporu widzi skandal i „obrazę uczuć” wszelakich tylko tam, gdzie chce ją zobaczyć. Na pewno słyszałeś, że podczas Przystanku Woodstock zniszczono drastyczną antyaborcyjną instalację – na pewno takie obrazki nie licowały z rozrywkowym charakterem imprezy…(Co innego, gdyby to były dzieła artyski Nieznalskiej, na przykład). Z drugiej strony, z tego co wiem, fundacja, która zainstalowała tam te fotogramy (będę o tym jeszcze pisała) nie miała na to zezwolenia…A pamiętasz skandal, jaki w początkach lat 90.-tych wywołał u nas niewinny w gruncie rzeczy billboard Benettona, z księdzem całującym zakonnicę? Tak samo ta sprawa jest dla mnie ilustracją hasła, że nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu…

      1. Szum wokół występu tej „gwizdy” rozpętany przez jakichś nadgorliwców, to była woda na jej młyn. Rozdzieranie szat nad tym faktem jest równie żenujący, jak show tej skandalistki a już domaganie się mszy św. w czasie jej występów na znak protestu, to już naprawdę gorsze niż dżuma z cholerą. Dobrze, że przynajmniej do tego nie doszło.Powinniśmy byli wziąć przykład ze Słoweńców i zwyczajnie to olać, ale w Polsce to nie jest możliwe. Tu zawsze jak nie jedni to drudzy muszą z czymś idiotycznym wyskoczyć.

    3. Tez żadnego skandalu nie widze. Przeciez nikt nikogo siłą na ten koncert nie ciągnie. Jak ktos przez ten cały dzień chce sie modlic to niech się modli, jak chce iść na koncert to niech idzie. A Madonna, kwestia gustu, jednemu się podoba, drugiemu nie tak samo jak Doda czy disco polo, są zwolennicy sa i przeciwnicy. A moze to chodzi o coś innego, może chodzi o to ze na koncercie ma byc podobniez 40 tysięcy osób (nie wiem czy to prawda) a w tym czasie w kościele bedzie garstka i mit ze Polacy to taki pobozny naród upadnie? Kiedyś w telewizji występował jakis ksiądz, oczywiście przeciwnik koncertu. Mówił bardzo dziwnie….ze gdzies tam na koncercie Madonny coś sie zawaliło więc może u nas……tez się coś zawali???ciekawe co on miał na myśli

      1. Estradę, która się zawaliła przed jej występem, gdzieś w Europie. Ksiądz oczywiście przesadził z tym „życzeniowym” myśleniem a co do obecności wierzących, czy też niewierzących na tym koncercie, nie sądze by to miało jakiś wpływ na frekwencję. Jest to raczej wynikiem gustu odbiorców popkultury ( mało wybrednego zresztą).

        1. Nie chodzi o frekwencję typu wierzacy – niewierzacy, chodzi o to że przykładny katolik powinien w tym czasie byc w kościele a nie na koncercie a jak wybrał zamiast mszy czy modlitwy koncert a jak widac wybrało sporo to cos dziwni ci katolicy a podobnież to grubo ponad 90% populacji.

          1. napisałaś Olu – chodzi o to że przykładny katolik powinien w tym czasie byc w kościele a nie na koncercie.Troszkę się mylisz,bo przecież msze święte są w naszym kraju nie tylko w tych godzinach, w których był koncert!I jeśli ktoś jest fanem tej piosenkarki mógł to pogodzić.A poza tym,nie taki procent populacji to katolicy!! Wielu to tylko ochrzczeni ateiści,którzy „nie wypisują” się z Kościoła z wielu powodów:))

          2. Napisałaś, Miśko:> A> poza tym,nie taki procent populacji to katolicy!! Wielu to> tylko ochrzczeni ateiści,którzy „nie wypisują” się z> Kościoła z wielu powodów:))> To prawda – niektórzy z nich nie robią tego ze zwykłego lenistwa, inni dlatego, że obawiają się „represji” ze strony otoczenia, a jeszcze inni dlatego, że uważają, że Kościół może im się jeszcze kiedyś „przydać” – na przykład, jeśli będą chcieli wziąć kościelny ślub, albo zostać pochowani na katolickim cmentarzu (weź także pod uwagę, że w wielu naszych miejscowościach, zwłaszcza małych, nie ma innych cmentarzy niż parafialne).

          3. Właśnie to miałam na myśli!Jak moja siostra chciała ślub kościelny przyszły szwagier musiał coś przeczytać i opracować(nie chodził w ostatniej klasie na katechezę).Uważam,że to było naprawdę było niewiele, a moja mama była oburzona,ze KSIĘŻA sami ODCIĄGAJĄ ludzi od kościoła stawiając TAKIE wymagania!Naprawdę szkoda,że tak mało wymagamy czasem od siebie:)))))

          4. Tak, Misiu, to właśnie ci, którzy wierzą w „Rzymskokatolicki Kościół Usługowy”, jak ja to nazywam. Nieważne, że na co dzień omijam kościół szerokim łukiem – i że nie wierzę w (prawie) nic z tego, co tam sobie „czarni ględzą” (Doda wczoraj zyskała sobie mój szacunek, gdy przyznała, że „nie słucha, bo nic z tego nie rozumie” – ale ilu jest takich, co się nawet do tego nie przyznają?:)). Ale przecież płacę -to i wymagam. A księża powinni robić, co do nich należy i nie zadawać głupich pytań…

          5. A może twoja mama miała trochę racji? jeden przeczyta co mu ksiądz zada, drugi powie nie to nie i pójdzie do USC. A z tym douczaniem się to chyba ksiądz przesadził. Jak brałam slub wieki temu miałam ten sam problem, studia wyższe a świadectwo z religii z podstawówki (religia była wtedy nie w szkole), szok zupełny. Ksiądz wreczył mi jakąś książkę, kazał się coś tam nauczyć i zdawać. Książkę odłożyłam na bok, swiadek przed slubem księdzu książkę oddał i o zadnym egzaminie nie było mowy.

          6. Właśnie to jest najgorsze!Po co ludziom SAKRAMENT MAŁŻEŃSTWA skoro tak go lekceważą?Mogą spokojnie wziąć ślub cywilny!Bo tak naprawdę TAKI nie ma to nic wspólnego z Panem Bogiem!Chodzi tylko o sukienkę, ryż itp Olu!Nawet jak bierzesz pralkę na raty podpisujesz umowę i zgadzasz się na WSZYSTKO,co wymienione w tej umowie, prawda? Jak ktoś mi mówi,że jest wierzący, ale niepraktykujący, to mnie to po prostu osłabia!To tak, jakby mi facet powiedział,że jest dżentelmenem, ale niepraktykującym;))))…(a moja mama przyznała mi racje!) :):))) pozdrawiam

          7. Dobrym przykładem jest też niepraktykujący naturysta…:)) Ludzie często mylą „wiarę” (własne, wewnętrzne przekonania, o których nikt nawet nie musi wiedzieć) z „religią” (która jest zewnętrznym wyrazem tych przekonań). Już tu kiedyś pisałam, że pierwsi chrześcijanie ginęli wcale nie za to, w co sobie prywatnie, po cichu, „wierzyli” (bo Imperium Rzymskie było tolerancyjne i każdy mógł wierzyć – lub nie – w co chciał) tylko za to, że odmawiali udziału w obrzędach państwowej RELIGII, w którą nie wierzyli…

          8. No, tak, Olu – ksiądz powinien siedzieć cicho i cieszyć się, że ktoś mu zrobił taką wielką łaskę i chce wziąć ślub w kościele…I może jeszcze dziękować mu za to na kolanach…:) Myślisz, że mu „zrobi na złość” jak pójdzie do USC?Że ksiądz będzie po nim płakał?Bo Kościół powinien zrobić WSZYSTKO żeby ludzi „przyciągnąć do kościoła”?:)

          9. Z tym pochówkiem to nie jest tak, co mnie sie może przydać czy nie kiedy i tak będę nieboszczykiem i nie bede tego widziała, chodzi raczej o rodzinę (żeby jej nie zrobić obciachu) i żeby po mojej smierci ludzie sobie języka nie strzępili. Zmarła matka znajomej, została skremowana a ludzie córce wypominali ze….matkę spaliła – póki co taka jest mentalność w narodzie i trochę jeszcze wody upłynie zanim się zmieni.A ślub – jedna osoba wielce pobożna a druga nie więc ta nie pobożna ustępuje i ślub kościelny się odbywa, niekiedy na zasadzie żeby babcia zawału nie dostała, żeby ludzie nie gadali

          10. Olu, z punktu widzenia KK nie ma nic złego w kremacji zwłok, choć w Polsce rzeczywiście może się to źle kojarzyć – nie tyle z powodu naszej „zacofanej mentalności” co raczej historii – chociaż ja sama zastanawiam się, czy to aby na pewno dobrze, że pieskom coraz częściej robimy „normalny” pogrzeb z grobkiem, a sami chcemy, by rozsypano nasze prochy gdzieś bez śladu?Nie powinno to być raczej odwrotnie?:)Natomiast co do ślubów „dla świętego spokoju” to zwykle w kilka lat później znowu jest gadanie, że „Kościół robi problemy z rozwodem” – więc po co to?! To tak, jakby w islamie żona uskarżała się na to, że mąż wziął sobie oprócz niej inną kobietę. Gdybym z jakiegoś powodu zdecydowała się na ślub buddyjski, starałabym się też respektować buddyjskie rozumienie małżeństwa…

    4. Zastanawiałam się, czy po prostu nie jest tak,że zostało im dużo biletów, więc trzeba było jakoś zadziałać.A przy okazji rzeczywiście pokazują się Ci politycy, którzy…niewiele mają do powiedzenia(mądrego) :)))….Ilu z tych protestujących i oburzonych NAPRAWDĘ świętuje Wniebowzięcie NMP?

  5. Mnie bardzo spodobał się tekst A. Draguli w Tygodniku Powszechnymhttp://wiadomosci.onet.pl/1570056,2677,1,1,sila_razenia,kioskart.htmltrochę w kontekście Madonny, ale mówi jedną ważną rzecz – sami wierzący, którzy tak ochoczo wszędzie widzą obrazę swoich uczuć, dezawuują wiarę i sprowadzają ją do śmieszności. Oburzają się, że artystka wystąpiła „na krzyżu”, choć nawet tego nie widzieli, a nie przeszkadzają im bryloczki w formie krzyża, traktowane jak bryloczek z herbem klubu piłkarskiego.Co do samych uczuć religijnych, bo to głównie o nich mowa w Twoim tekście, ja kiedyś wypowiadałem się u siebie. Uważam, że uczucia religijne nie powinny być ważniejsze od normalnych uczuć i prawa do bycia nieobrażanym. Obecnie czepiają się Dody za to, co powiedziała na temat Biblii – gdyby jej punkt widzenia wypływałby z jej religii, nikt nie mógłby się odezwać i ją skrytykować, bo to ona mogłaby ich oskarżyć o obrazę uczuć religijnych. Dla mnie jest to smutne, a zarazem żałosne…Pozdrawiam

    1. Ta Doda ma coś do powiedzenia na temat Biblii ? Coś niebywałego. Ciekawe co na te jej rewelacje powiedzą bibliści….

    2. Do Adka – napisałeś : „Obecnie czepiają się Dody za to, co powiedziała na temat Biblii ….” nie słyszałam tego więc nie mogę się wypowiadać, ale za to mogę zabrać głos na temat jej występu w TVN – z dosyć pokaźnym krzyżem na szyi zachowywała się niczym ladacznica i nie tylko w kwestii swoich poglądów, ale także słownictwem; ta hipokryzja aż raziła i porażała; do tego stopnia, że prowadząca program zwróciła na to uwagę ; a co do protestu wobec występu Madonny; nie można mi zabronić protestować [chociaż tak naprawdę ona ani mnie ziębi ani parzy] wobec jej zachowania kiedy robi szoł posługując się religijnymi symbolami; nie można mi zabronić protestować – to gwarantuje mi Konstytucja – wolność słowa i wyznania; tak jak ja nie zabraniam nikomu uczestnictwa w tym szoł;

      1. Basiu, ale Ty swoim protestem chcesz odwołać koncert, czyli de facto zabronić ludziom pójścia na niego. Można wystosować list do organizatorów, żeby powstrzymali się od używania symboli religijnych, jeśli nie muszą, i to bym zrozumiał. Ale petycja „proszę o odwołanie koncertu” to nie jest prawo do protestu, tylko próba zdominowania innych.

        1. Masz rację, Adku. Można apelować o szanowanie cudzych symboli religijnych i to jest słuszne i zrozumiałe. Protestować zaś przeciwko samemu koncertowi, to nie szanować tych, dla których to święto nie ma wymiaru religijnego – oraz, w moim odczuciu, mówić samej Madonnie:”Wynoś się stąd, czarownico!” Nie wydaje mi się, by było to szczególnie chrześcijańskie, Basiu. Myślę, że lepiej byłoby się pomodlić za tych organizatorów…I lepiej się tu nie powoływać na to, że Jezus też kiedyś wpadł w gniew i wyrzucił kupców ze świątyni (bo najpierw trzeba by się zastanowić, co zrobić z kramarzami w Licheniu albo z o. Rydzykiem, który bez żenady reklamował własny biznes na Jasnej Górze :)). Jezus oburzył się RAZ a „obrońcom wiary” zdarza się to znacznie częściej…

          1. Z tymi protestami to jest tak – jak się występ Madonny się nie podoba to protest dla niektórych jest słuszny, jak ludzie protestowali gdy w Boże Ciało srodkiem miasta po drodze przelotowej do granicy szła procesja i ruch był wstrzymany pewnie ze 2 godziny a objazdów niestety nie było to protest był godny potępienia. Zupełna metoda Kalego.

        2. Adku – czy ja w jakimkolwiek swoim wpisie wspomniałam o odwołaniu koncertu ? ani tu, ani na innym blogu nie domagam się odwołania koncertu; protestuję przeciwko „chamskim” zachowaniom oraz wykorzystywaniu do zabawy rzeczy [symboli], które dla mnie są święte; odrobina taktu, kultury osobistej i przestrzegania podstawowych zasad współżycia rozwiązałaby problem; w Opolu mieszka facet, który podaje się za Jezusa; jakoś nikt z tego powodu nie protestuje; póki jest to jego świat, póty wolno mu w nim żyć, ale gdyby mamił ludzi i „pchał się na afisz” dla zrobienia kariery- zapewne byłyby też protesty; niech sobie Madonna będzie na afiszu, niech ma swoje koncerty, lecz niech zachowa umiar w szokowaniu społeczeństwa, a przynajmniej niech zostawi symbole religijne [każdego wyznania] do tego celu, do jakiego zostały powołane; takt, umiar i kultura osobista, to cechy które dodają artyście wartości; wspomnę tutaj Beatę Tyszkiewicz, Bogusława Kaczyńskiego – ulubieńca publiczności i tak dalej; jeśli ma się talent, to nie potrzeba imać się gorszących innych zachowań;

      2. Protestować to sobie możesz ale czy pomyślałas że odwołanie takiego koncertu pociąga za soba wielomilionowe odszkodowania, no chyba że protestujacy sie na te odszkodowania złożą a nie pójdzie z naszych pieniędzy kosztem szpitali czy szkół.

          1. Ale wiesz jaka kosmiczna kasiora będzie za bilety? Madonna swoja dolę dostanie ale i organizatorom cos zostanie – od tego odprowadza wat i budżet też cos dostanie.Lata przepracowałam przy organizacji może nie wystepów ale targów. Jak frekwencja była marna to sie dopłacało ale jeżeli zwiedzający dopisali to było co dzielić.

        1. Ola do kogo ten komentarz ???????/> Protestować to sobie możesz ale czy pomyślałas że> odwołanie takiego koncertu pociąga za soba wielomilionowe> odszkodowania, no chyba że protestujacy sie na te> odszkodowania złożą a nie pójdzie z naszych pieniędzy> kosztem szpitali czy szkół.1) odwołanie każdej imprezy pociąga za sobą wielkie straty; ot choćby taki przykład ; „Generalna dyrekcja dróg ma zapłacić prawie 44 miliony złotych (plus odsetki) za zerwanie umowy na budowę obwodnicy Augustowa – zdecydował sąd w Białymstoku. Umowa z firmą Budimex Dromex została zerwana po protestach ekologów przeciw budowie w cennej przyrodniczo Dolinie Rospudy.” nasze pieniądze idą na budowę dróg i autostrad ;44 miliony plus odsetki – czyż takie pieniądze nie uratowałyby niejeden szpital przed likwidacją ?????/2) ile imprez jest odwoływanych z różnych powodów i jakoś nikt nie zasłania się kosztami3) jeśli pijesz do mnie, to proszę dokładnie przeczytaj mój wpis – czy napisałam, że chcę odwołania koncertu ???? w którym miejscu ??? oto przykład jak się ludzi pomawia i jak się dorabia im brodę a może i wąsy ????protestuję przeciwko wykorzystywaniu symboli religijnych WSZYSTKICH wyznań dla szokowania publiczności i dla robienia cyrku mając na celu tylko swój koniec nosa i swoja karierę – a niech sobie ona śpiewa; każdy śpiewać może – jeden lepiej drugi gorzej…….gdyby nie było niczego zdrożnego w jej zachowaniu – nie byłoby protestu ; logiczne ????

          1. Basiu, zgadzam się prawie ze wszystkim, oprócz ostatniego punktu: wiesz, ZAWSZE znajdą się ludzie skłonni protestować przeciwko czemuś, co samo w sobie wcale nie jest złe. Kiedyś należałam do pewnej wspólnoty – i ludzie, prości, bogobojni ludzie, ciskali kamieniami w okna naszego domu, wrzeszcząc: „Sekta, sekta!” W pewnym holenderskim miasteczku ludzie demonstrowali przeciwko używaniu dzwonów kościelnych. A ileż to razy ludzie protestują przeciwko budowie w ich okolicy ośrodka dla chorych na AIDS czy dla zaniedbanej młodzieży – czy to znaczy, że w tych wszystkich rzeczach jest coś „zdrożnego”? Protest niczego nie dowodzi…

    3. Doda w roli ekspertki od Biblii raczej mnie bawi, niż obraża. Natomiast co do całej reszty – Tygodnik ma rację: ci, którzy sądzą, że swoim postępowaniem bronią „świętej wiary” najczęściej ją ośmieszają. Ks. Twardowski napisał o takich ludziach:”Tak chciałem bronić Boga, że trzepnąłem w mordę człowieka.”

      1. Ja też raczej nie przywiązuję wagi do tego, co mówi Doda [argument, że nie można wierzyć w Biblię, bo nie ma tam dinozaurów, potrafiłem odeprzeć będąc w podstawówce], niemniej nie rozumiem, czemu ktoś chce składać skargę o obrazę uczuć religijnych. Słowa „uczucia religijne” mają taką moc, że niedługo wszyscy pozakładają organizacje religijne i będą mogli robić co zechcą, bo sprzeciw będzie oznaczał obrazę uczuć…

  6. Myślałem, myślałem i wymyśliłem, że nie ma niczego takiego jak uczucia religijne. Co zatem jest? Program wgrany do umysłu, który karze reagować na słowa klucze (Bóg, dogmaty wiary itp). Kto ten program wgrał? Sami ludzie bo przecież nie Bóg, który świetnie broni się sam, a w zasadzie w ogóle nie musi się bronić. Co my maluczcy możemy mu zrobić?

    1. Jestem w stanie się zgodzić, Jarku, pod warunkiem, że zauważysz, że prawie WSZYSCY ludzie posiadają jakieś własne słowa-klucze, na które reagują oburzeniem. Dla jednych jest to wyrażenie „koncert Madonny” albo „edukacja seksualna” – dla innych zaś „katolicyzm” albo „zabijanie nienarodzonych.” Oburzenie jest takie samo – tylko zestaw słów się zmienia.

    2. Nie zgadzam się z tym, że nie ma czegoś takiego, jak uczucia religijne. Każdy z nas wierzących ma hierarchię świętości m.in. w postaci znaków, obrazów i symboli. Nie znaczy to oczywiście, że utożsamiamy Boga z Jego wizerunkiem…. Gdyby jednak ktoś opluł i podeptał zdjęcie Twojej Mamy, która kochasz, to stałbyś z boku i patrzył na to obojętnie ? ( wszak teoretycznie niczego złego Twojej Mamie nie wyrządził….)

      1. a czy ktoś opluł i podeptał krzyż? przeciwko temu ja też byłbym przeciwny, choć to dla mnie jedynie „symbol rozpoznawczy chrześcijan”. niestety, dla wierzących obraza uczuć to nie „wyśmianie” albo „znieważenie” symbolu, a jego wykorzystanie, nawet gdy cel jest pozytywny. i to często nie tylko krzyż na jakim przyjmuje się, że Chrystus umarł, ale także np. krzyż grecki, czyli równoramienny…

        1. Masz rację… Ja np. nie sądzę, by Matka Chrystusa była obrażona faktem, że ekolodzy wykorzystali Jej wizerunek z Dzieciątkiem w maskach gazowych, aby zwrócić w ten sposób uwagę na problem zanieczyszczenia środowiska w okolicach Częstochowy…W końcu cel był jak najbardziej szlachetny. Słyszałam też o amerykańskiej kampanii antyaborcyjnej z Maryją w roli głównej i hasłem: „Gdyby Ona dokonała aborcji…nie mielibyśmy Bożego Narodzenia!” Obawiam się, że w Polsce nawet coś takiego by nie przeszło. (Z drugiej strony, w Wielkiej Brytanii przy okazji Bożego Narodzenia reklamowano pigułki wczesnoporonne, co wydaje mi się niesmacznym pomysłem…). A po drugie, wystrzegałabym się zbytniego utożsamiania wizerunków z osobami, które przedstawiają – czy jeżeli ktoś np. spali publicznie portet prezydenta, oznacza to automatycznie, że „znieważył głowę państwa”? Podobnie WIZERUNEK Jezusa czy Maryi (nawet bardzo czczony) nie jest dla mnie tym samym, co Jezus czy Maryja. Od takiej przesadnej czci już tylko krok do bałwochwalstwa. Nigdy nie zapomnę tej anegdotki o proboszczu, który słysząc, że przywieziono do Polski figurkę z Fatimy miał powiedzieć:”Matko Boska Częstochowska…Przyjechała Twoja siostra!”:)

  7. > Wszystko to obrazuje chyba zupełne niezrozumienie pewnej fundamentalnej różnicy, jaka zachodzi pomiędzy chrześcijaństwem i islamem. Błąd jaki popełniasz (celowo być może) to zrównywanie chrześcijaństwa z chrystianizmem. W przypadku chrześcijaństwa, w większości akturat popiera ono mordowanie w imię Chrystusa.> A czy mi się tylko zdaje, czy także zwolennicy „tolerancji” i „postępu” chcieliby wyrugować z przestrzeni publicznej te poglądy, które się nie zgadzają z ich własnymi?:)Tak – na tym polega tolerancja, że przestrzeń publiczna – państwowa, nie jest zdominowana żadnymi zbędnymi poglądami. Jeżeli ktoś w przestrzeń publiczną wciska np. poglądy katolickie chcąc narzucać w szkołach publicznych katolickie nauki, to to nie jest tolerancja. Jeżeli ktoś chce by „jego uczucia religijne” były bronione a przy tym jednocześnie chce by można było w imię religii bezkarnie podżegać – to to nie jest tolerancja. Szkoda, ze mimo zapewnień o swojej „inności” takich podstaw nawet nie rozumiesz.

  8. > Wszystko to obrazuje chyba zupełne niezrozumienie pewnej fundamentalnej różnicy, jaka zachodzi pomiędzy chrześcijaństwem i islamem. Błąd jaki popełniasz (celowo być może) to zrównywanie chrześcijaństwa z chrystianizmem. W przypadku chrześcijaństwa, w większości akturat popiera ono mordowanie w imię Chrystusa.> A czy mi się tylko zdaje, czy także zwolennicy „tolerancji” i „postępu” chcieliby wyrugować z przestrzeni publicznej te poglądy, które się nie zgadzają z ich własnymi?:)Tak – na tym polega tolerancja, że przestrzeń publiczna – państwowa, nie jest zdominowana żadnymi zbędnymi poglądami. Jeżeli ktoś w przestrzeń publiczną wciska np. poglądy katolickie chcąc narzucać w szkołach publicznych katolickie nauki, to to nie jest tolerancja. Jeżeli ktoś chce by „jego uczucia religijne” były bronione a przy tym jednocześnie chce by można było w imię religii bezkarnie podżegać – to to nie jest tolerancja.

    1. Rozczaruję Cię: W literaturze fachowej „chrześcijaństwo” i „chrystianizm” to na ogół to samo (jeśli mi nie wierzysz, zapytaj Darka Kota – jako ateista powinien być dla Ciebie w tych kwestiach bardziej wiarygodny, niż ja) wyjąwszy ten przypadek, gdy mówiąc „chrystianie” mamy na myśli Braci Polskich (arian). Rozumiem również, że dla Ciebie podżeganie do nienawiści jest nieuzasadnione tylko wówczas, gdy odbywa się w imię katolicyzmu/chrześcijaństwa? Wybacz, ale dla mnie jest to równie złe w każdym przypadku.

      1. > W literaturze fachowej „chrześcijaństwo” i „chrystianizm” to na ogół to samo Fachowej czyli jakiej? Pisanej przez księży? Jak fachowi są doświadczyłem na sobie samym, gdy z katolickich nauk o ateistach dowiedziałem się o sobie ciekawych rzeczy…> zapytaj Darka Kota – jako ateista powinien być dla Ciebie w tych kwestiach bardziej wiarygodny, niż jaPo pierwsze – piszesz jakby co najmniej był to jakiś nasz wspólny znajomy.Po drugie – skąd mam wiedzieć, że jest ateistą.Po trzecie – co miałby mi odpowiedzieć?Chrześcijaństwo to pojęcie o wiele szersze – to katolicyzm, prawosławie, luteranizm i inne doktryny całkowicie odmienne od chrystianizmu.> Rozumiem również, że dla Ciebie podżeganie do nienawiści jest nieuzasadnione tylko wówczas, gdy odbywa się w imię katolicyzmu/chrześcijaństwa?Tzn.? Chcesz mi znowu wmówić, iż uważam, że podżeganie z innych powodów jest uzasadnione?> Wybacz, ale dla mnie jest to równie złe w każdym przypadku.No tak – a teksty, które podżegają do nienawiści wcale pewnie do niej nie podżegają. Już to nie raz mi pisali katolicy. Wygodne – w ten sposób można stale zgrywać przeciwnika wszelkiego podżegania i jednocześnie popierać podżeganie twierdząc, że dane działanie to akurat podżeganiem nie jest.

        1. Attonie – może Cię to zdziwi, ale o chrześcijaństwie/chrystianizmie piszą nie tylko księża – nawet nie tylko chrześcijanie, lecz po prostu NAUKOWCY – HISTORYCY, RELIGIOZNAWCY, SOCJOLOGOWIE…Dariusz Kot („Biblista-ateista”) jest takim świeckim religioznawcą. Ps. Czemu znowu wracasz do kwestii Twoich osobistych krzywd doznanych od księży? Czy to było tematem tego postu? Czyżbyś miał (bez urazy) „obsesję” na tym tle?;) Skoro to słowo, użyte przez Ciebie w odnisieniu do mnie, w Twoim mniemaniu nie powinno mnie obrażać (bo TY przecież nigdy nie obrażasz ludzi, prawda? Obrażanie to specjalność wyłącznie katolików;)) to ufam, że i Twoje niezwykle delikatne uczucia nie zostały w ten sposób obrażone?

          1. > Attonie – może Cię to zdziwi, ale o chrześcijaństwie/chrystianizmie piszą nie tylko księżaWięc kto zrównuje chrystianizm i chrześcijaństwo? Po co dwie nazwy dla tego samego? W jaki sposób katolik moze być wyznawcą chrystianizmu?> Dariusz Kot („Biblista-ateista”) jest takim świeckim religioznawcą.To, że jest ateistą, nie znaczy, że np. nie pracuje dla Kościoła czy jakiejś instytucji z nim związanej.> Czyżbyś miał (bez urazy) „obsesję” na tym tle?;)Jeżeli księża mają obsesję na moim punkcie, to dlaczego mam tego nie wykorzystywać?

          2. Rozczaruję Cie ponownie, Attonie – 99% księży w Polsce nawet nie wie o Twoim cennym istnieniu ani o Twojej „krucjacie” przeciwko KK – już nie mówiąc o tym, żeby mieli mieć obsesję na TWOIM punkcie. No, chyba że utożsamiasz się ze wszystkmi ateistami na tej planecie (ja np. nie utożsamiam się z takimi katolikami jak o. Rydzyk) – i cierpisz za miliony?Zapewniam Cię, że zdecydowana większość duchownych w tym kraju ma ważniejsze sprawy na głowie, niż tępić ateizm. A co do Darka Kota – nie dziwię się, że tak właśnie odpowiedziałeś. Przecież wiadomo, że jedynie Ty i Tobie podobni jesteście jedynymi prawdziwymi ateistami. Ci, którzy nie pragną „walczyć” ze smokiem, któremu na imię KATOLICYZM to zwykli kolaboranci…;) A co do „chrystianizmu” i „chrześcijaństwa” to nie wiem, czemu używa się ZAMIENNIE obydwu nazw – ale czy wszystko musi być „proste”?:)

Skomentuj Alba Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *