Czary-mary…

Zawsze mnie zastanawiało, dlaczego aż tyle osób, które uważają się za „nowoczesne i oświecone” (i nader chętnie wyśmiewają się z „religijnych zabobonów” innych ludzi) jednocześnie chodzi do wróżek (radzi się ich wiele poważnych osób, a na Półwyspie Apenińskim przedstawicielek tej szlachetnej „profesji” jest więcej, niż…księży:)), wierzy, że rybia łuska, noszona w portfelu, zapewni bogactwo i nie ruszy się z domu bez przeczytania aktualnego horoskopu (rubryka „znak zodiaku” znajduje się w każdym internetowym profilu, zupełnie, jakby to miało jakiekolwiek znaczenie…).

Natomiast, co do „medycyny niekonwencjonalnej”, myślę, że wszystkie „siły” które tkwią w przyrodzie są dziełem Stwórcy – i jeśli tylko, jak ziołolecznictwo, masaże czy akupunktura, rzeczywiście pomagają, nie należy ich odrzucać. Natomiast ostrożny stosunek mam do metod, które zdają się opierać na efekcie placebo (jak homeopatia), lub wprost na magii (diagnozowanie wahadełkiem) albo stwarzają możliwość manipulowania ludzką świadomością i wolną wolą (jak hipnoza).

Kiedyś widziałam wstrząsający, oparty na faktach film o amerykańskiej rodzinie, w której było dziecko chore na cukrzycę. Za namową przyjaciółki przystąpili oni do pewnej sekty, która kładła wielki nacisk na fizyczne uzdrowienia i…odstawili insulinę. W wyniku tego ich dziecko zmarło, a oni stanęli przed sądem, oskarżeni o spowodowanie jego śmierci.

Sędzia, zresztą wierzący, powiedział: „Proszę państwa, ludzie ci domagali się cudu od Boga, nie chcąc uwierzyć w to, że cudem było również to, że dzięki nowoczesnej medycynie ich dziecko żyło przez 13 lat…” Nic dodać, nic ująć. Metody leczenia, które rzeczywiście skutkują, dają efekty sprawdzalne naukowo.

Uprzedzając pytania, które zaraz zapewne się pojawią: 1) Krzyżyk (Gwiazda Dawida, etc.) nie tyle są „amuletami” (tj. przedmiotami, które mają nas chronić przed złymi mocami – mimo że egzorcyści poświadczają i takie ich działanie), co znakami przynależności do określonej religii, choć może się oczywiście zdarzyć, że ktoś traktuje swój medalik „magicznie” – podobnie, jak ci, co to wierzą w „uzdrawiającą moc obrazów” (niekoniecznie nawet religijnych). Szczególnie często dotyczy to chyba krzyża, który wielu ludzi uważa po prostu za „ciekawy wzór biżuterii.”

(Myślę, że warto tu dodać słowo o tzw. „krzyżu egipskim” (ankh) który z kolei przez wielu chrześcijan bywa uważany wręcz za narzędzie szatana – niesłusznie. Hieroglif ten od najdawniejszych czasów oznaczał m.in. „życie” i „zmartwychwstanie”, stąd bardzo szybko został przyjęty jako symbol przez chrześcijan egipskich (Koptów). Co bardziej ostrożni mogą dla pewności ten przedmiot skropić wodą święconą…:))

Jednak warto sobie powiedzieć jasno, że żaden poświęcony przedmiot ani obraz, nawet wizerunek Jasnogórskiej Madonny, nigdy nikogo nie „uzdrowił.” Tym, co niekiedy sprawia „cudowne uzdrowienia” jest tylko i wyłącznie ludzka WIARA. (Jezus wielokrotnie mówił ludziom, że to ich „wiara” ich ocaliła: Mt 9,22, Mt 15,28, Mk 10,52…).

Myślę jednak, że nie powinno to prowadzić nas do pochopnego wniosku, że ci, którzy żarliwie się modlili (a nawet pojechali do jakiegoś sanktuarium) – a jednak nie zostali uzdrowieni, mają po prostu „zbyt małą wiarę” albo wręcz są „niemili Bogu.”

Ludzkie cierpienie zawsze stanowi pewną „tajemnicę” nad którą czasem lepiej zamilknąć…

2) Modlitwa o uzdrowienie, sama w sobie, NIE JEST metodą leczenia („uzdrawiania”), przynajmniej nie na tej samej zasadzie, co „bioenergoterapia.” Jest to po prostu modlitwa za chorych, choć może proces leczenia wspomagać – i są na to nawet pewne dane eksperymentalne.

A co się tyczy uzdrowicieli, to nie wiem, czy wiecie, ale Archidiecezja Warszawska dopiero niedawno przeprosiła za spotkania z uzdrowicielem Harrisem, organizowane w latach 80-tych przy kościołach. Jako mała dziewczynka również zostałam na taki seans zaprowadzona i muszę przyznać, że ten człowiek zrobił na mnie przerażające (dziś powiedziałabym, że „demoniczne”) wrażenie, mimo, że był otoczony ikonami, kadzidełkami i szeptał jakieś modlitwy czy zaklęcia…

112 odpowiedzi na “Czary-mary…”

  1. Homeopatia nie jest efektem placebo, wprawdzie jest to „siódma woda po kisielu” ale naukowo przebadane (przez przeciwników homeopatii) stosowanie, dało efekty pozytywne – parę miesięcy temu informowano o tym w internecie. Natomiast możliwości umysłu są dopiero odkrywane, i wiara (niewiara) jednych może być silniejsza od innych, na razie jest to nie zmierzalne, jak w przypadku leków homeopatycznych. Pozdrawiam.

    1. Efekt placebo dotyczy ok.30% ludzkiej populacji i to na nim głównie żerują wszelkiej maści szamani i uzdrawiacze. Homeopatia jest niebywale kontrowersyjna i raczej w naukowym świecie medycznym, ma więcej przeciwników niż zwolenników. Pożywką dla szeregu medycznych oszustów, jest też mocno kulejąca w naszym kraju „uspołeczniona” opieka zdrowotna. Mam osobiście dalece negatywny stosunek do tzw. medycyny niekonwencjonalnej. Nie można jednak odmówić skuteczności ziołolecznictwu – jest na ten temat m.in. świetna książka prof. Ożarowskiego, naukowca specjalizującego się w tej materii, szkoda że od dawna nie wznawiana. A co do hipnozy, jestem na nią całkowicie odporny. Raz jeden hipnotyzer usiłował mnie uśpić, ale nic z tego nie wyszło, omal sam się nie kimnął……

      1. Widzisz, ale różne metody psychomanipulacji wciskają się „kuchennymi drzwiami” nawet na uczelnie – kiedy kończyłam studium bibliotekarskie, jedna z wykładowczyń była ich entuzjastką i na kilku zajęciach praktycznie zahipnotyzowała całą grupę (ja się nie dałam:)). Co mnie jeszcze bardziej zdziwiło, to, że wiele osób później ze wzruszeniem mówiło, że nigdy wcześniej nie przeżyło równie głębokich „duchowych doświadczeń.” O ile sobie przypominam, powstrzymałam się od powiedzenia, że takie doświadczenia to ja mam zawsze, kiedy się modlę…:)

        1. Aniu, jestem odporny na wszelkiej maści manipulacje, niektóre zresztą są tak prymitywne, że aż dziw bierze. Od psychomanipulacji nie jest wolne również, tak uwielbiane przez niektórych, radyjo o. Rydzyka.

          1. Oczywiście, że nie jest wolne – pisałam już trochę o tym w stosownym poście, Marku. 🙂 A swoją drogą, w ludziach musi być wielki głód autentycznych przeżyć duchowych, skoro się dają nabierać na takie „podróbki”…Kiedy jeździłam do sanatoriów, na każdym straganie sprzedawano amulety na wszelkie okazje, kamienie szlachetne obowiązkowo dopasowane do znaków zodiaku (tak nawiasem mówiąc, „znaków” tych powinno być 13, a nie dwanaście – i to jest kolejny argument przeciw astrologii) i inne tego typu rzeczy. A do wróżki ustawiały się większe kolejki „wyzwolonych” pań, niż do konfesjonału przed Wielkanocą…

          2. Odwieczne poszukiwanie „wiedzy tajemnej”. Ludzie na ogół lubią rzeczy niezwykłe, rzekomo zarezerwowane tylko dla wybranych, ale rzadko kogo interesuje to, że jest to zwykłe oszustwo… Nie ma żadnej wiedzy tajemnej….

          3. > Aniu, jestem odporny na wszelkiej maści manipulacje, niektóre zresztą są tak prymitywne, że aż dziw bierze. To pisze człowiek, który dał sobie wpoić doktrynalną nienawiść do ateistów…

          4. Wiem, że mi nie uwierzysz, ale ja nie nienawidzę żadnego ateisty na tej planecie… i nikt mi nic takiego nie wpajał. Uczono mnie raczej, że powinnam wystawiać się na ciosy, wynagradzać krzywdy, nawet te, które nie ja sama wyrządziłam – i starać się kochać tych, którzy MNIE nienawidzą…

          5. Nie nienawidzisz – pisząc jednocześnie, że jesteś przeciwko temu, by ateiści mieli równe prawa co katolicy i nie byli dyskryminowani?

          6. Proszę o dokładny cytat, gdzie i kiedy coś takiego napisałam?(Uprzejmie proszę o nie używanie argumentu:”nie wprost, ale…” – w ten sposób możesz mi przy7pisać dowolny pogląd – wiadomo, że zamordyzm, chytrze ukryty pod zupełną swobodą wypowiedzi, to moja główna cecha – „typowa zresztą dla katolików”) A jeśli (jak twierdzisz) popieram dyskryminację ateistów, to czemu z wyraźnym upodobaniem – sądząc po ilości wpisów – odwiedzasz mego bloga? Czy w całej Sieci nie mogłeś znaleźć miejsca, gdzie mniej Cię prześladują? Czy może jednak nie wszyscy są tak „nietolerancyjni” jak ja?

          7. No, cóż, widocznie lubisz gdy ktoś (przynajmniej w Twojej ocenie) – jest PRZECIW Tobie… („jestem ateistą, więc każdy negatywny pogląd o ateistach warażony kiedykolwiek, gdziekolwiek i przez kogokolwiek obraża i rani mnie osobiście – i będę o tym mówił tak głośno, jak tylko się da…” )OK, OK – jeśli do tego potrzebne Ci jest jakieś publiczne forum, masz je tutaj. Tylko proszę – wszelkie pretensje kieruj wyłącznie pod moim adresem.

          8. Jeżeli ktoś pisze coś kolektywnie o ateistach – np. że powinni przepraszać za zbrodnie komunistów, to odnosi się do każdego ateisty. Ty zrobiłaś to odnośnie nir tylko wszystkich antyklerykałów ale w ogóle antyklerykalizmu.

          9. Myślę, że chodzi (jak zwykle) o nasze odmienne definicje antyklerykalizmu (wiem, wiem, jedynie TWOJA jest słuszna i prawdziwa) – ale niechaj Ci będzie. Przepraszam i za to. Ps. NIGDY nie twierdziłam, że ateiści (lub antyklerykałowie) powinni za cokolwiek przepraszać jako „jedna masa.” Natomiast uważam, że równie wiele zbrodni popełniono w imię ateistycznych jak i „teistycznych” idei. Mordowanie i gwałcenie zakonnic w Hiszpanii czy podczas Rewolucji Francuskiej nie jest ani na jotę lepsze od stosów, na których płonęli „heretycy.” Tylko sztandary się zmieniają. Wiem, że zaraz przekonasz mnie, że nienawiść do chrześcijan to tylko „słuszny odwet” za to, co oni robili niechrześcijanom. Niech będzie, że mam również dziwne pojęcie sprawiedliwości, ale ŻADNA idea, żaden „słuszny gniew” nie usprawiedliwia zabijania ludzi.

          10. > Myślę, że chodzi (jak zwykle) o nasze odmienne definicje antyklerykalizmu (wiem, wiem, jedynie TWOJA jest słuszna i prawdziwa)Moja definicja to definicja powszechna. Ta druga jaką znam to definicja wpajana przez Kościół katolikom. O tym jednak jużkiedyś rozmawialiśmy więc nie powinno mieć miejsca tu żadne nieporozumienie.> Ps. NIGDY nie twierdziłam, że ateiści (lub antyklerykałowie) powinni za cokolwiek przepraszać jako „jedna masa.”Znowu to samo – a gdzie napisałem, że Ty to napisałaś?Nie rób z siebie ofiary a ze mnie agresora – to z resztą też o czymś świadczy.

          11. Ofiarami prześladowań na tym blogu są jedynie ateiści… Aha, jeszcze antyklerykałowie… Jakże mi przykro…

          12. Nie jest mi znana taka doktryna, chrześcijaństwo nie ma z tym nic wspólnego, bez względu na to co się jakiemuś ateiście plącze po głowie. Znam natomiast doktryny wpajające nienawiść do innych ludzi wymyślone przez ateistyczne ludobójcze reżimy totalitarne.

          13. Nie obchodzi mnie co jest Ci znane – jeżeli nie znasz doktryny, którą sam wyznajesz to tym gorzej. Faktem jednak jest, że skądś musiała się wziąć Twoja nienawiść to ateistów a na jej źródło wskazuje ciągłe przypominanie o komunizmie w tematach nijak się do niego mających.

          14. No cóż Ateisto, a Twoje fobie dotyczące prześladowań (Oczywiście Twojej osoby -jakbyś był pępkiem świata!) to jak na miejscu w poście „Czary-mary”?

          15. > Nie obchodzi mnie co jest Ci znane – jeżeli nie znasz> doktryny, którą sam wyznajesz to tym gorzej. Faktem jednak> jest, że skądś musiała się wziąć Twoja nienawiść to> ateistów a na jej źródło wskazuje ciągłe przypominanie o> komunizmie w tematach nijak się do niego mających. Mylisz się facet, ja nie nienawidzę ateistów , ja ich po prostu olewam.

          16. Widzisz Marku!On nie doczytał,że chrześcijaństwo nie ma z tym nic wspólnego, jak sam przyznał, nie obchodzi go,co Ty wiesz, bo przecież ON wie najlepiej, brrrr

          17. Obawiam się Misiu, że jego cieszy WYŁĄCZNIE głoszenie wszem wobec własnych poglądów…Nawet niezależnie od tematu notki…

          18. Ateisto, zastanów się, czy czasem „doktrynalnej nienawiści do katolików” nie wpoiłeś sobie sam? Nie wiem, czy Ciebie to dotyczy, ale jednak „doktrynerstwo ateistyczne” również istnieje. Dobrze to ujął jeden z noblistów, zresztą niewierzący: „Jestem ateistą, ale z ateizmu nie czynię sobie RELIGII.”

          19. Z tego co pisze ateista, a raczej ze sposobu w jaki pisze wyłania się obraz człowieka,który po prostu LUBI ranić, drażnić,poniżać! Często kopiuje pojedyncze zdania i się czepia.I jeszcze siebie przedstawia jako „chodzącą niewinność”Ateisto!Naprawdę nie czuję do Ciebie Żadnej nienawiści, co więcej NIGDY nie słyszałam o tych krzywdzących opiniach na Twój(?) temat, które rzekomo wypowiadają księża!A jeśli rzeczywiście któryś z nich Cie zranił, to dlaczego przenosisz to na innych ludzi? Spróbuj w innych dostrzec tez dobro, gwarantuję,że lepiej będzie Ci się żyć!I tego Ci życzę:)

          20. No, cóż, Misiu, JEGO „uczucia ateistyczne” niezwykle łatwo jest obrazić… więc uważaj. Zresztą poddając dowolny tekst takiej „wiwisekcji” ,jaką on zawsze stosuje, można sprowadzić go do absurdu – zapewne dałoby się to zrobić również z artykułami na jego blogu, tylko nie mam czasu ani ochoty na taką zabawę. O. Leon Knabit słusznie napisał, że jest to człowiek, dla którego blogowanie jest prawdopodobnie podstawowym zajęciem – a od siebie dodam, że demaskowanie prawdziwych lub wyimaginowanych win KK i poszczególnych katolików (w tym niżej podpisanej) jest chyba sensem jego życia. Każdy ma jakieś hobby…

          21. > Z tego co pisze ateista, a raczej ze sposobu w jaki pisze wyłania się obraz człowieka,który po prostu LUBI ranić, drażnić,poniżać! Jeżeli tak, to sami siebie ranicie, jeżeli rani was pisanie o waszych winach.Odpowiedz też, dlaczego ranienie ateistów przez Kościół Ci nie przeszkadza?> Często kopiuje pojedyncze zdania Bo wiem, że wtedy mniej rzeczy mi umknie.To też dla Ciebie jakiś problem?> i się czepia.I jeszcze siebie przedstawia jako „chodzącą niewinność”Podaj przykład – gdzie siebie przedstawiam w taki czy jakiś inny sposób?Nie muszę kreować siebie niewinnego – wystarczy, że nikt mi winy żadnej nie udowodnił.> co więcej NIGDY nie słyszałam o tych krzywdzących opiniach na Twój(?) temat,To poczytaj katolicką prasę, strony internetowe – artykuły o ateistach (też o mnie), blogi na Onecie, czy choćby wypowiedzi na tym blogu, w których nazywa się mnie np. „załganym ateistycznym obszczymurkiem” czy robi ze mnie komunistę> które rzekomo wypowiadają księża!Dlaczego choćby najgłupsza, niczym nieuzasadniona, nieudowodniona wina przypisana ateistom jest oczywistą prawdą, zaś udokumentowane słowa księży, gdy kogoś obciążają są tylko rzekome?> A jeśli rzeczywiście któryś z nich Cie zranił, to dlaczego przenosisz to na innych ludzi?Będąc katolikiem ktoś podpisuje się pod działaniami Kościoła – także pod podżeganiem do nienawiści wobec ateistów.Nawet jeżeli robi to nie świadomie, nie powinien dziwić się mojej reakcji, bo to na podstawie jego przynależności i przynależności jemu podobnych, Kościół mówi potem, że 90% polskiego społeczeńśtwa za tym jest, bo być katolikiem znaczy, popierać Kościół.

          22. Czy ja KIEDYKOLWIEK, GDZIEKOLWIEK popierałam takie określania W STOSUNKU DO ATEISTÓW? Możesz mi to udowodnić? Jeśli nie, to skończ wreszcie z tym irytującym „wy”. Wiem, że tak jest łatwiej – można przypisać dowolną podłość jednej osoby miliardowi innych. Bardzo to wygodne – tylko że intelektualne mało uczciwe (bo dlaczego, w takim razie DOBRO czynione przez jakiegoś katolika jest dla Ciebie zawsze tylko jednostkowym i nic nie znaczącym „wyjątkiem od reguły”? Jeśli zło obciąża nas wszystkich, to podobnie dobro jest naszą wspólną zasługą…). Dobrze, niech będzie: mordowałam innowierców, paliłam kobiety na stosach, szkalowałam ateistów (a w szczególności JEDNEGO z nich), chrzciłam pod przymusem niewinne dzieci, organizowałam wyprawy krzyżowe, molestowałam chłopców i dziewczynki, wyciągałam pieniądze od państwa na budowę kościołów… i robiłam wszelkie inne rzeczy, jakie tylko zechcesz mi przypisać. Za to wszystko serdecznie żałuję i przepraszam, zarówno Ciebie, jak i wszystkich, którzy zostali skrzywdzeni. Jestem uparcie KATOLICZKĄ i z tej racji zasłużyłam sobie na wszystko co najgorsze w tym życiu i na wieczne potępienie w przyszłym. Amen. Ale skoro to już sobie wyjaśniliśmy, może wreszcie zmienilibyśmy temat dyskusji? Czy niezaprzeczalne WINY katolików to może jedyne, co Cię interesuje?

          23. > Czy ja KIEDYKOLWIEK, GDZIEKOLWIEK popierałam takie określania W STOSUNKU DO ATEISTÓW?Czy gdziekolwiek napisałem, że Ty to napisałaś?> Możesz mi to udowodnić? Jeśli nie, to skończ wreszcie z tym irytującym „wy”. Czy mozesz udowodnić, że to „wy” odnosiło się do tego zdania?Właśnie dlatego cytuje konkretne fragmenty.> Dobrze, niech będzie: mordowałam innowierców, paliłam kobiety na stosach, szkalowałam ateistów (a w szczególności JEDNEGO z nich), chrzciłam pod przymusem niewinne dzieci, organizowałam wyprawy Tłumaczyłem już co i dlaczego – tego typu prowokacje będę wiec tu ignorować.

          24. Jako ateista masz prawo nie odróżniać prowokacji od przyznania się do winy…:) A co by było, gdyby blogerzy zaczęli ignorować Twoje prowokacje? Wywoływać w ludziach złość…bezcenne…;)

          25. Uważaj Albo, bo napiszesz,że za spalenie Rzymu też Ty jesteś odpowiedzialna, a nasz skrupulatny ateista narobi rabanu na cały świat,że w końcu ON znalazł prawdziwego winowajcę!!:)))Przecież on ma pretensje do Ciebie nawet o to, co ktoś, kiedyś, gdzieś powiedział! Nie wyczuwa ironii, sarkazmu.I żadne tłumaczenia do niego nie trafiają….zaczynam się nudzić:>

          26. A niech mu będzie…Może, jak wyleje na mnie całą złość i żal do katolików, to mu przejdzie? ON nie może odpowiadać za zbrodnie, jakich się dopuszczali ateiści (i to jest słuszne i sprawiedliwe), ale ja mogę za zbrodnie katolików, bo się do nich poczuwam i za nie żałuję. Ale to i tak nie zmieni jego opinii o mojej nietolerancji, fałszu i nienawiści….Ech…

          27. Gdybym chciała , tak jak Ty, każde zdanie zaznaczać kolorkiem i dopisywać własną interpretację, to zabrakłoby mi czasu choćby na posiłki,żeby przeżyć!!:>Nie dam się sprowokować, wciągnąć w jakieś gierki!Na początku Twoje zarzuty jakoś mnie tam dotykały, teraz po prostu Ci współczuję (poznałam trochę mechanizm Twojego działania!!!)Tylko chciałabym znać odpowiedź na jedno pytanie, które już nie raz zadała Ci Alba -skoro tak Ci źle, dlaczego TU przychodzisz?Sprawdzasz naszą cierpliwość?Liczysz na to,że ktoś (przez Ciebie obrażony) odpowie Ci w adekwatny sposób???Nie licz na to!:)) Pozdrawiam;)

          28. Podejrzewam, Luno, że on po prostu lubi sobie i nam udowadniać, jaki to jest wszędzie dyskryminowany i prześladowany – i jak wszyscy (ze mną na czele) go nienawidzą…

          29. > Ateisto, zastanów się, czy czasem „doktrynalnej nienawiści do katolików” nie wpoiłeś sobie sam?Jeżeli sam, to dlaczego doktrynalna ma być? Jaka doktryna miałaby tą nienawiść indukować? Czy podasz wreszcie przykład mojej nienawiści do katolików? Ciągle tylko „zaklinasz rzeczywistość” – jaki to ja jestem. Jaki to ma cel?

          30. Pierwszy i podstawowy „dogmat” Twojej własnej doktryny, który zdołałam wywnioskować z Twoich wypowiedzi brzmi: „Katolicyzm to jedynie źródło zła i nienawiści do inaczej myślących” . Założenie drugie: „Jeżeli w jakimkolwiek stopniu przyznajesz się do katolicyzmu – to z definicji MUSISZ tę nienawiść prezentować (choćby nieświadomie – tylko ciekawe, jak można kogoś nienawidzić, nie wiedząc o tym?:)) – do wszystkich niekatolików ogółem i do mnie, Attona, w szczególności.” Za pomocą tych dwóch stwierdzeń (których, oczywiście, nie sposób podważyć) TY z kolei zaklinasz własną rzeczywistość. Wolno mnie, wolno i Tobie.:)

          31. > Pierwszy i podstawowy „dogmat” Twojej własnej doktryny, który zdołałam wywnioskować z Twoich wypowiedzi brzmi: „Katolicyzm to jedynie źródło zła i nienawiści do inaczej myślących” Po pierwsze – podaj gdzie napisałem, że jedyne (co jest wyjątkowo głupie)?Po drugie – nie jest to dogmat, jeżeli opiera się o konkretne fakty. Nigdzie nie piszę „Kościół jest zły i koniec” Piszę o konkretnych sprawach.Po trzecie – co to za doktryna?>. Założenie drugie: „Jeżeli w jakimkolwiek stopniu przyznajesz się do katolicyzmu – to z definicji MUSISZ tę nienawiść prezentować (choćby nieświadomie – tylko ciekawe, jak można kogoś nienawidzić, nie wiedząc o tym?:)) Odsyłałem Cię do odpowiedniego tekstu w którym to tłumaczyłem już kilka razy. Teraz już nie zamierzam. Nie chcesz wiedzieć co napisałem – nie chciej, ale nie wymyślaj i nie przypisuj mi rzeczy, których nie napisałem. Napiszę wprost – kłamiesz!

          32. Ok, jeśli skłamałam, przepraszam – choć nawet na tym blogu udowadniałeś mi kilkakrotnie, że jeśli jestem katoliczką, to muszę podpisywać się pod nienawiścią do ateistów… Zgoda – jestem także kłamcą… Masz mi jeszcze coś do zarzucenia? Przytaknę każdemu zarzutowi – WSZYSTKIE z pewnością będą prawdziwe. Nie żałuj sobie. Tylko dlaczego KAŻDĄ dyskusję musisz spowadzać do swoich osobistych krzywd i uraz? Czyżbyś był aż tak wielkim egocentrykiem?

          33. > to muszę podpisywać się pod nienawiścią do ateistów… Sama to potwierdziłaś. Przypisujesz mi nienawiść do katolików, piszesz że sama jesteś tolerancyjna. Popatrzmy jednak na fakty – ja nie chce byście mieli mniej praw niż ja, byście byli dyskryminowani. Masz na to nawet dowód na blogu Mroza, na którym zauważyłem, że zostawiłaś komentarz – pod owym dowodem.Jeżeli będziecie dyskryminowani czy prześladowani, nie będę przeciwko temu byście byli takim działaniom przeciwni.Ty zaś jesteś przeciwko temu, by ateiści nie byli dyskryminowani czy nawet prześladowani, jesteś przeciwko domaganiu się przez ateistów należnych im praw i miejsca w państwie (Twój komentarz o sprzeciwie wobec antyklerykalizmu).Taka jest między nami różnica. Kto jest więc nietolerancyjny i kto tu kogo nienawidzi?

          34. Jeszcze jedna kwestia – tego typu manipulacje, o których wyżej napisałem, dowodzą tego, ze Twoje działanie mające przedstawić fałszywy wizerunek mojej osoby i moich poglądów są celowe i świadczą o tym, że ateistów czy antyklerykałów nie lubisz i starasz się chociaż w taki sposób z nimi walczyć (sposób z resztą powszechny w działaniu Kościoła).

          35. Nie staram się walczyć z ateistami – chociaż nie spodziewałam się żadnej innej odpowiedzi. Jeśli cokolwiek z tego, co napisałam, nie było prawdą, to i za to serdecznie przepraszam. Pisałam, że są to jedynie moje subiektywne odczucia po lekturze Twoich tekstów. No, dobrze, niechaj i to świadczy o mojej podstępnej katolickości. Ps. Czy gdybym dokonała apostazji, przestałbyś mnie wreszcie postrzegać jako „wroga” a dostrzegł we mnie konkretną OSOBĘ?Jestem nie tylko przeciw antyklerykałom, ALE TAKŻE przeciw antysemitom, antyateistom… – przeciwko wszystkim, którzy mają COŚ przeciw komuś nie z racji konkretnych, osobistych przewin, tylko z racji jakiejś ideologii…

          36. > Nie staram się walczyć z ateistami – Oczywiście – o tym, że piszesz jedno a robisz drugie, czasem przepraszasz a potem dalej to robisz już też Ci pisałem.> Jestem nie tylko przeciw antyklerykałom, ALE TAKŻE przeciw antysemitom, antyateistom… Teraz wyjaśnij jak się ma to, że nie chcesz walczyć z ateistami a jesteś przeciwko antyklerykałom? Czyli jesteś przeciwko wszystkim ateistom, którzy nie pozwolą się dyskryminować, poniżać, oczerniać i okradać przez katolików! Jakże to tolerancyjne z Twojej strony…To, że antyklerykalizm jest przeciwko klerykalizmowi to jest złe, ale to, że klerykalizm jest przeciwko państwu wolnemu, świeckiemu przeciwko wolności wyznania, poglądów i słowa czy ogólniej – przeciwko ludziom, to już Ci nie przeszkadza?> przeciwko wszystkim, którzy mają COŚ przeciw komuś nie z racji konkretnych, osobistych przewin, tylko z racji jakiejś ideologii…Teraz na dodatek robisz z oprawców ofiary. Antyklerykalizm to nie sprzeciw przeciwko komuś, ale sprzeciw przeciwko systemowi i ideologii. To klerykalizm jest przeciwko komuś – przeciwko ateistom, Żydom itd.Medycyna jest „antychorobowa” bo zwalcza choroby – dlatego też zapewne jest zła?

          37. Długa historia naszych wzajemnych kontaktów nauczyła mnie już, że NIC cokolwiek bym zrobiła czy powiedziała nie zmieni Twojej opinii o mnie – tak więc nie będę nawet już próbować. Myśl sobie o mnie, co chcesz. Natomiast jestem przeciwko klerykalizmowi, który dla mnie oznacza NADMIERNY (a nie „jakikolwiek”) udział duchownych w życiu publicznym i nieuzasadnione przywileje (myślę, że kler ma prawo wypowiadać się w debacie publicznej NA TAKICH SAMYCH ZASADACH jak wszyscy inni obywatele), a przeciw antyklerykałom o tyle, o ile nie powodują nimi słuszne racje, a jedynie nienawiść, powiedziałabym, „rasowa” do duchowieństwa jako całości. Przeciwko uprzedzeniom i nienawiści będę zawsze – nieważne, czy głosi ją Józef Glemp czy Richard Dawkins Ps. Nie każdy antyklerykał jest ateistą i nie każdy ateista jest antyklerykałem. To równie nieuprawnione uogólnienie jak „ateista-komunista.”

          38. > Natomiast jestem przeciwko klerykalizmowi, który dla mnie oznacza NADMIERNY (a nie „jakikolwiek”) udział duchownych w życiu publicznym i nieuzasadnione przywilejeJeżeli jesteś przeciwko klerykalizmowi, to jesteś antyklerykałem. Jeżeli jesteś przeciwko antyklerykalizmowi, to jesteś klerykałem. Możesz się zdecydować? Grzęzłaś tu we własnych manipulacjach.Co do nadmierności – jakikolwiek instytucjonalny wpływ Kościoła na państwo, czy na obywateli poprzez państwo jest nadmierny.> (myślę, że kler ma prawo wypowiadać się w debacie publicznej NA TAKICH SAMYCH ZASADACH jak wszyscy inni obywatele),Tyle, że kler nie wypowiada się na takich samych zasadach, bo jeżeli ktokolwiek zaneguje „opinię” (ponoć to tylko opinie) Kościoła, zostanie oskarżony o atak na Kościół.Z resztą przykład tego znajdziesz w ostatnim moim wpisie.> a przeciw antyklerykałom o tyle, o ile nie powodują nimi słuszne racje, a jedynie nienawiść, powiedziałabym, „rasowa” do duchowieństwa jako całości.Antyklerykalizm to antyklerykalizm, nienawiść do księży to nienawiść do księży. Ty zaś pisałaś o antyklerykalizmie w ogóle – że jesteś przeciwko.Z resztą nawet jeżeli ktoś nienawidzi księży, to dlaczego przeciwko jego antyklerykalizmowi jesteś?Księża sami się proszą by ich nie lubić. Dla wielu osób ich podżeganie do nienawiści czy oszczerstwa , to rzeczywiście podżeganie do nienawiści i oszczerstwa – a nie „szerzenie Chrystusa”.Czyli jeżeli ktoś nie chce by Kościół decydował o tym jak ma on żyć to znaczy, ze musi nienawidzić księży?Ciekawe masz rozumienie nienawiści…

          39. No, dobrze… Mam dziwne rozumienie nienawiści i grzeznę we własnych manipulacjach… Dalej, proszę.

          40. Jestem przeciwko nienawiści do księży, Żydów, ateistów, Cyganów, masonów, cyklistów, mężczyzn, kobiet, czarnych, żółtych, zielonych i w kropki. Nie zgadzam się, że czyjakolwiek nienawiść usprawiedliwia inną nienawiść, ani że można nienawidzić kogoś tylko z tej racji, że nosi turban, chałat czy sutannę…

          41. Albo Droga!! Daj sobie spokój, proszę!!!!COKOLWIEK powiesz i tak obróci to PRZECIW Tobie!Ja już się pogubiłam w tych jego tłumaczeniach!!Dzień taki piękny……a czytający tego bloga inteligentni -umiemy wyciągać wnioski:))) i czytać ze zrozumieniem (ups.. czy można czytać ze zrozumieniem coś niezrozumiałego, hihi ?)Wiem,że teraz mi się dostanie, to była taka mała ironia ( ale i tak pewnie mniej złośliwa, niż tekst o puszczających się katoliczkach)

          42. Wszystko, co pisze Atton, słuszne jest i sprawiedliwe, oraz zbawienne – natomiast wszystko, co ja napiszę, natychmiast może być wykorzystane przeciwko mnie. 🙂 Taki już los „nietolerancyjnej” i „kłamliwej” właścicielki tego bloga, która w dodatku jest chorą psychicznie hipokrytką i prawdopodobnie mitomanką (to już nie Atton, tylko inni życzliwi Czytelnicy) – i taki przywilej moich gości… Nie przejmuj się tak bardzo.

          43. Wiem, Albo, wiem!;) Czytałam już różne epitety na Twój temat:)))hmmm, bardzo dobrze się u Ciebie czuję……widać też ze mną nie wszystko w porządku,hihihi. Pozdrawiam cieplutko;))))

          44. No, to widocznie obie jesteśmy „nienormalne” – ale wiesz, co? Mnie jest z tą moją nienormalnością całkiem dobrze…

          45. Nie chcę Ci dawać, żadnych rad ale myślę, że niepotrzebnie toczysz te sążniste dialogi z ateistą. Facet ma najwyraźniej poważne problemy sam ze sobą. Sądzę, że nawet Twoj mail z odciśniętymi ustami by go nie uspokoił….

          46. Obawiam się, że masz rację – dla niego chyba jedyna dopuszczalna forma rozmowy to zgodzić się pokornie i bez zastrzeżeń z jego poglądami…Ale przyznam Ci się, że czasami się zastanawiam, czy deklaracja ateizmu/apostazji uwolniłaby mnie od jego „działalności misyjnej.” (Bo zauważ, że Izy się raczej nie czepia – nie wypada mu chyba…) Mam jednak poważne obawy, że nie. Przecież on nawet ateistów dzieli na „słusznych” (myślących tak, jak on sam) i „niesłusznych” (kolaborujących z reżimem kościelnym). A wczoraj sama byłam świadkiem, jak na blogu członka ANTYKLERYKALNEJ organizacji „Racja” zarzucał właścicielowi, że być może wcale nie jest takim antyklerykałem, za jakiego się podaje (ale nie wiem dokładnie, o co chodziło, bo się nie wczytywałam w ten komentarz).:) Atton jest sam dla siebie sewrskim wzorcem ateisty i antyklerykała…

          47. Jeżeli jesteś przeciwko nienawiści, to powinnaś być przeciwko ideologiom promującym nienawiść. Ty zaś jesteś przeciwko sprzeciwowi wobec takich systemów, więc oznacza to, że jesteś za tym by panowały.

          48. Bardzo pokrętna logika… NIE JESTEM PRZECIW SPRZECIWOWI a tylko przeciw niektórym METODOM sprzeciwu…Ale Ty i tak wiesz lepiej, czym „grzeszę” przeciwko ateistom i antyklerykałom w myśli, słowie i uczynkach… Idea katolicyzmu, który „panuje” nigdy nie była mi bliska – lepiej jest dla niego, jeśli jest zewsząd atakowany, prześladowany i opluwany. A jednak „panujący” przymusowy ateizm wcale nie byłby od tego lepszy. Jeśli ateizm staje się dla kogoś „religią” (ideologią) jest równie groźny, jak każda inna religie. To tylko dwie strony tego samego medalu.

          49. > Bardzo pokrętna logika… NIE JESTEM PRZECIW SPRZECIWOWI a tylko przeciw niektórym METODOM sprzeciwu…Nie napisałaś, że jesteś przeciwko jakimś metodom stosowanym przez antyklerykałów a przeciwko antyklerykalizmowi.> Ale Ty i tak wiesz lepiej, czym „grzeszę” przeciwko ateistom i antyklerykałom w myśli, słowie i uczynkach…Sama mi to napisałaś.

          50. OK, przyjmij, że jestem KLERYKAŁKĄ według Twojej definicji i skończmy tę JAŁOWĄ dyskusję. Możesz odtąd walić we mnie jak w bęben – N IC już Ci nie odpowiem. Przyjmij że masz rację. 'Zawsze. Zdelegalizować KK A klerykałow POWYWIESZAĆ. Amen.

          51. I znowu, „Gadał dziad …” a przecież „Lepiej z mądrym zgubić, niż z …”.

          52. No, cóż, Ateista czasem ma słowotok (myślotok)?Widocznie już tylko tutaj może w pełni dawać wyraz swoim poglądom, bo zapewne nie wszyscy właściciele blogów są aż tak „nietolerancyjni” jak ja…A może jest to celowa strategia „dyskusji”, polegająca na tym, by tak „zmęczyć” rozmówcę, by w końcu przyznał mu rację?

          53. > No, cóż, Ateista czasem ma słowotok (myślotok)?Obawiam się ,że ma też ślinotok…..

    2. Mam sceptyczny stosunek do homeopatii, ponieważ kiedy w ciąży chorowałam na przewlekłe infekcje oskrzeli, przepisywano mi takie leki (jako rzekomo „zupełnie nieszkodliwe” dla płodu) – i nie tylko wcale mi nie pomogły, ale nawet poczułam się jakby gorzej. Dopiero po porodzie wyleczył mnie stary, dobry antybiotyk. Dlatego sądzę, że ewentualne działanie takich środków zależy przede wszystkim od psychicznego nastawienia pacjenta. Tym bardziej, że nie rozumiem, w jaki sposób może zadziałać substancja, która jest roztworem np. 1:1000000 (przecież to właściwie już sam „rozpuszczalnik”!) – i dlaczego, z drugiej strony, miałaby nie mieć ŻADNYCH skutków ubocznych, skoro wszystkie „prawdziwe” (nawet ziołowe) leki je mają. Jeżeli jednak, mimo wszystko, w jakiś sposób to działa, to chyba musi być efekt placebo, albo magia…Nawiasem mówiąc, dopiero niedawno kuria warszawska przeprosiła za organizowane w latach 80-tych w kościołach spotkania z „uzdrowicielem” Harrisem. Sama byłam, jako mała dziewczynka, na takim seansie – i muszę się przyznać, że ten człowiek zrobił na mnie przerażające wrażenie.

    3. Juz tyle dni minelo od wyslania tego postu i komentarzy, ze istnieje ryzyko, ze moj komentarz nie zostanie zauwazony ;-(Homeopatia nie jest efektem placebo, i nie jest wykleta przez nauke, choc ma przeciwnikow wsrod przedstawicieli tejze. Homeopatia ma zwiazek z tzw „pamiecia wody” i badania na ten temat sa prowadzone np w Japonii przez prof. Masaru Emoto. Zachecam do poczytania na ten temat.Pozdrawiam

    1. Miło mi… 🙂 A swoją drogą, cóż to za przyjemna odmiana po tych wszystkich kontrowersjach, które wywołał mój poprzedni tekst…Błogosławiona chwila oddechu…;)

  2. Sprawa jest bardzo złożona i parę zdań nawet nie dotknie wagi tematu. Od lat zajmuję się pracą z energiami i znam środowisko wszelkiej maści terapeutów, wróżek, homeopatów itp. Sam mam państwowy dyplom w zawodzie bioenergoterapeuta i posługuję się wahadłem oraz różdżkami :).Wszystko jest energią, żyjemy w morzu energii której sobie nie uświadamiamy ale ona na nas działa. Potencjał człowieka jest ogromny i to co uważamy za magię lub zabobony jest tylko czubkiem góry lodowej. Zbyt wiele doświadczyłem żeby swoje doznania uznawać za czary-mary…

    1. Pytanie co to za energia i co tak naprawdę jest jej źródłem ? Fizyka o tym milczy…. Znam też dyplomowanych bioenegoterapeutów, niestety ich praktyki zmierzały głównie do wyciągania pieniędzy od naiwnych a efekty terapeutyczne były więcej niz skromne, już nie mówiąc o mylnych diagnozach i wmawianiu ludziom nieistniejących chorób, które poźniej „skutecznie ” leczyli. Tak czy owak trzymam się od tego wszystkiego z daleka….

      1. Cóż, fizyków czeka jeszcze wiele do odkrycia :). Ta energia nazywana jest różnie. Grecy nazywali ją pneuma, Polinezyjczycy – mana,a Hebrajczycy – ruah (dech życia). W innych rejonach świata – prana, ki (czi) lub współcześnie – bioenergia. Co do jednego masz rację, trzeba bardzo uważać z tego rodzaju terapiami bo nigdy nie wiadomo na kogo się trafi. Są tacy, którzy zamiast rąk, które leczą, mają ręce które liczą :).

        1. Jestem jednak mimo wszystko bardzo sceptyczny w stosunku do jakichś szczególnych właściwości energii, której dar rzekomo posiadają wybrani, a zwłaszcza do jej rzeczywistych właściwości leczniczych. Z tymi praktykami zwykle łączy się jakiś obrzęd, mniej lub bardziej świecki ale jednak obrzęd, który ma robić wrażenie na pacjencie. Być może, że sam ten rytuał wraz z towarzyszącym mu nastrojem tajemniczości, uruchamia efekt placebo u części chorych i przez to może dawać jakieś efekty zdrowotne.

          1. To nie jest dar dla wybranych. Możliwości uzdrawiania są dostępne dla każdego człowieka. Tego można się nauczyć i można świadomie rozwijać. Ten „dar” wpisany jest w potencjał istoty ludzkiej.Ludzie lubią obrzędy i dlatego wielu energoterapeutów je stosuje chociaż w rzeczywistości są zbędne.

    2. Jarku, mężczyzna, którego bardzo kochałam (zresztą Twój imiennik:)) miał za sobą różnorodne tego typu doświadczenia (zanim postanowił wstąpić do seminarium) i on mnie nauczył, że większość tego typu zdolności ma pochodzenie NATURALNE – najprawdopodobniej wszyscy je posiadamy (choćby z tej racji, że same nasze organy wytwarzają pole elektromagnetyczne), tylko nie wszyscy sobie to uświadamiamy. Stąd ludzie, którzy uzurpują sobie z tego tytułu jakąś „nadludzką” moc są zwykłymi oszustami. Daleka jestem jednak od tego, by wszystkie tego typu działania uznawać od razu za „demoniczne.” Bogactwo natury jest niezmierzone…

  3. > Zawsze mnie zastanawiało, dlaczego aż tyle osób, które uważają się za „nowoczesne i oświecone” (i nader chętnie wyśmiewają się z „religijnych zabobonów” innych ludzi) jednocześnie chodzi do wróżekDlaczego tylu katolików tak zaciekle potrafiących walczyć o swoją wiarę i atakować innych „w imię Chrystusa” jednocześnie korzysta lub interesuje się zabronionymi rzeczami takimi jak sztuki walki, joga, radiestezja itp.?Wpierw zainteresuj się swoja wspólnotą zanim zaczniesz wytykać błędy innych.> Natomiast, co do „medycyny niekonwencjonalnej”, myślę, że wszystkie „siły” które tkwią w przyrodzie są dziełem StwórcyTo dlaczego jeszcze jesteś katoliczką?> akupunktura, rzeczywiście pomagają, nie należy ich odrzucać. Natomiast ostrożny stosunek mam do metod, które zdają się opierać na efekcie placebo (jak homeopatia),Akupunktura nie jest oparta o efekt placebo?> albo stwarzają możliwość manipulowania ludzką świadomością i wolną wolą (jak hipnoza).Jeżeli tak Ci przeszkadza manipulowanie kimś, to dlaczego jeszcze nie jesteś wrogiem Kościoła?> Sędzia, zresztą wierzący, powiedział: „Proszę państwa, ludzie ci domagali się cudu od Boga, nie chcąc uwierzyć w to, że cudem było również to, że dzięki nowoczesnej medycynie ich dziecko żyło przez 13 lat…”Przypomnę Ci tu tylko, że Twoja religia (pod którą się podpisujesz, którą wyznajesz, której bronisz itd.) zabrania np. ratowania kobiety, której ciąża zagraża życiu poprzez aborcję. Zabrania także badań nad komórkami macierzystymi – które mogłyby znacząco przyczynić się do poprawy ludzkiego zdrowia i żywotności (zdaje się iż Kościół zamiast jednego człowieka żyjącego długo, woli kilku, żyjących zdecydowanie krócej)> 1) Krzyżyk (Gwiazda Dawida, etc.) nie tyle są „amuletami” (tj. przedmiotami, które mają nas chronić przed złymi mocami – mimo że egzorcyści poświadczają i takie ich działanie), co znakami przynależności do określonej religii, choć może się oczywiście zdarzyć, że ktoś traktuje swój medalik „magicznie” -Bzdura – gdyby był to symbol katolicy używaliby tylko krzyży i nie święcili ich. Noszą zaś różnorakie medaliki, które przywożą ze świętych miejsc (jako naładowane bardziej boską mocą), które się święci itd.> Jednak warto sobie powiedzieć jasno, że żaden poświęcony przedmiot ani obraz, nawet wizerunek Jasnogórskiej Madonny, nigdy nikogo nie „uzdrowił.” To ciekawe, bo hordy Twoich współwyznawców przybywając na mój blog w celu nawrócenia mnie, rzucają „dowodami” właśnie w postaci tego typu uzdrowień.Może wreszcie się dogadacie jak to w końcu jest, albo napiszcie do papieża by rozsądził – co było cudem, co nie, która matka boska mocniejsza itd.? 🙂 > Tym, co niekiedy sprawia „cudowne uzdrowienia” jest tylko i wyłącznie ludzka WIARA. (Jezus wielokrotnie mówił ludziom, że to ich „wiara” ich ocaliła: Mt 9,22, Mt 15,28, Mk 10,52…).Tu katolik by odpowiedział – oczywiście tylko wiara w katolickiego boga.> Ludzkie cierpienie zawsze stanowi pewną „tajemnicę” nad którą czasem lepiej zamilknąć…Jak uzdrowienie – to dowód na boską interwencję. Jak nie ma uzdrowienia, to dowód na boską interwencję – bo to Bóg chciał kogoś doświadczyć.> co „bioenergoterapia” – choć może proces leczenia wspomagać – i są na to nawet pewne dane eksperymentalne.Bioenergoterapia jest przez Kościół potępiana. Ciekawe tylko, że nikt nie ekskomunikował jeszcze księży zajmujących się energiobioterapią…Potem się dziwicie dlaczego Kościół oskarża się o obłudę…

    1. Zła ateistyczna „energia” znów dała o sobie znać…. Wylał jadu oj wylał, ma imponujących rozmiarów gruczoły jadowe….. Jar, czy Twoje wahadełko nie zaczęło się kręcić w lewo ?

      1. Szkoda mi „energii” na wymianę zdań gdy ktoś okopał się na z góry upatrzonych pozycjach. Żeby porozmawiać otwarcie trzeba, z bólem bo z bólem, opuścić bezpieczny bunkier i wyjść poza zasieki oraz zasięg, swoich własnych, karabinów maszynowych…

        1. Fakt, że ktoś nie nawróci się po kilku postach czy komentarzach oznacza, że się „okopał”? Niech Ci będzie – ja nie zamierzam przytakiwać komuś tylko po to, by nie obrażać jego uczuć religijnych.

          1. Zamierzasz się nawrócić ? To coś niebywałego, ale to dobra nowina…..

          2. To ciekawe ateisto, bo, po pierwsze, ja poprzez tego bloga nigdy nie próbowałam nikogo „nawracać” na katolicyzm, a jedynie przedstawiam własne przemyślenia na różne tematy, do czego, jak sądzę, mam pełne prawo. Ty zaś masz prawo się ze mną zgadzać, albo nie. A po drugie, w swoich odpowiedziach staram się unikać sformułowań nacechowanych negatywnymi emocjami, które mogłyby kogoś obrazić (jak. np. „hordy Teoich współwyznawców”;)) – i nie chodzi wcale o moje „uczucia religijne” a tylko o prosty szacunek dla mojego rozmówcy. Kimkolwiek on jest.

          3. > To ciekawe ateisto, bo, po pierwsze, ja poprzez tego bloga nigdy nie próbowałam nikogo „nawracać”To było do JarTao. Dlaczego znowu przypisujesz to do siebie? Widzę, że lubisz robić z siebie ofiarę – a na tej podstawie, z kogoś agresora.

          4. Nie to miałem na myśli drogi Ateisto. Nie o nawrócenie chodzi ale o wymianę myśli na zasadach otwartości na poglądy innych. Bez tej otwartości (okopanie i zasieki) dyskusja nie ma sensu. Bez tej otwartości jest tylko ostrzał zużytymi dogmatami, który nic nie wnosi. Nic…Otwartość zaś, tolerancja i szacunek mają szanse tworzyć i rozwijać. Czego wszystkim życzę 🙂

          5. W czym więc to moje „okopanie się” czy brak otwartości mają się przejawiać?

          6. Może sam sobie odpowiesz na zadane mi pytanie, zadając inne. Co wniosły Twoje posty? Co zasiałeś i co zebrałeś?

          7. Masz zupełną rację, Jarku…Ateista też ma jakieś swoje dogmaty (choć nie podejmę się więcej próby ich określenia, bo znowu oberwę po głowie). Zaczynam myśleć, że wszystkie Jarki to mądre chłopaki…:)

          8. Każdy ma jakieś swoje dogmaty. Ja również je mam. Niektóre przyczepiły się mocno i nie chcą odpaść. Z tą mądrością w moim przypadku, to bym nie ryzykował :)))

    2. Rzekłeś, ateisto…;)))) Może tylko dodam, że dla mnie NIE ISTNIEJE coś takiego jak „katolicki, muzułmański czy żydowski bóg” – Bóg jeśli jest, jest tylko JEDEN, choć z góry wiem, że mi nie uwierzysz – podobnie jak jest tylko jedna Maria (Miriam, Maryam) Matka Jezusa – i w Nią wierzę. Nie wiem, czy bronię swojej wiary „zaciekle” i czy kogokolwiek „atakuję” – ale NA PEWNO nie wyszydzam tego, w co wierzą inni, nawet jeśli z czyjegoś punktu widzenia sama wierzę w większe „głupoty.” A dlaczego jestem katoliczką, to już Ci tłumaczyłam kilka razy, ale proszę bardzo, mogę raz jeszcze: w przeciwieństwie do Ciebie widzę w tym wyznaniu nie tylko same „czarne karty.” Mam do tego prawo, tak samo jak Ty do chlubienia się swoim ateizmem. Tyle.

      1. > Rzekłeś, ateisto…;)))) Może tylko dodam, że dla mnie NIE ISTNIEJE coś takiego jak „katolicki, muzułmański czy żydowski bóg” – Bóg jeśli jest, jest tylko JEDEN,To dlaczego nie wyznajecie jednej religii? Dlaczego katolicy mordowali się nawzajem z muzułmanami?Bóg żydowski i katolicki to z resztą dwie różne formy bytu.Bóg żydowski dziś jest bardziej transcendentalny, ten katolicki zaś jest dość ludzki – choć Kościół stara się go ostatnio też unowocześnić (np. rozumienie piekła).> podobnie jak jest tylko jedna Maria (Miriam, Maryam) Matka Jezusa – i w Nią wierzę.Matek boskich zaś jest wiele – każda traktowana jak odrębna postać. Jest z resztą jako obiekt kultu przerobioną Izydą, której tylko przypisano osobę matki Jezusa.

          1. Przecież sam szepcze nieomylnemu papieżowi i biskupom, że zwalczać należy wyznawców innych religii…

          2. A Ty to wiesz najlepiej – podsłuchiwałeś?:) Ja widocznie jestem głucha na takie podszepty…A kto lub co podszeptuje TOBIE by z taką pasją zwalczać „katolicyzm”?;) Nie masz żadnych innych pasji?

  4. Co do Ankh to ja mam spore wątpliwości, http://pl.wikipedia.org/wiki/Anch cóż jajko jest też symbolem życia ale nikt go z uporem maniaka na szyi nie nosi. Źródło tego znaku jak dla mnie dwu znaczne. Jeśli to tylko forma krzyża to myślę sobie że jest parę innych form krzyża jakoś mniej nasiąkniętych „bóstwami” czy też energiami. Co do akupunktury to rzeczywistość mocna siedząca w systemie z „deka” innym niż chrześcijaństwo. Byłbym ostrożny, rzeczywistość duchowa kryjąca się za takimi i tym podobnymi historiami może i jest tak odległa od tego co nam się zdaje. Warto myślę sobie, pamiętać że jest też inna siła, która już przegrała, ale miesza i warto rozeznawać duchy czy aby od Boga są posłane. Pozdrowienia ;).

    1. > Byłbym ostrożny, rzeczywistość duchowa kryjąca się za> takimi i tym podobnymi historiami może i jest tak odległa> od tego co nam się zdaje. Warto myślę sobie, pamiętać że> jest też inna siła, która już przegrała, ale miesza i> warto rozeznawać duchy czy aby od Boga są posłane.Właśnie, też się tego obawiam, bowiem bardzo często najzajadlejsze zło, ukrywa się pod pozorami wielkiego dobra……

    2. To prawda, Dek, że jesteśmy zobawiązani do „rozeznawania duchów” (bo nie wszystko, co nosi pozory dobra, jest dobre na pewno – Atton np. napisał, że „Kościół sprzeciwia się badaniom nad komórkami macierzystymi” – w podtekście: „nie chce, by ludzie korzystali z dobrodziejstw nauki” – tylko zapomniał dodać, że chodzi tu TYLKO o komórki pobrane z żywych embrionów. Nikt chyba nie powie, że pragnienie zdrowia dla swego dziecka jest rzeczą „złą” – ale też nikt nie pochwali porywania brazyliskich dzieci w tym celu, aby innemu dziecku przeszczepić ich nerki czy wątrobę.Nie zawsze cel uświęca środki) oraz do używania zwykłego zdrowego rozsądku (rozumu). Co do form krzyża, pewnie wszyscy wiedzą, że jedną z nich jest również…swastyka, a raczej nie traktujemy jej w kategoriach symbolu religijnego (może poza niektórymi grupami o odcieniu satanistycznym). Ale ankh ma długą, bo sięgającą nawet II w. tradycję użycia. A jeśli chodzi o jajka, zgadzam się, że nikt ich na szyi nie nosi…ale jednak pozostają symbolem życia i zmartwychwstania, w tradycji nie tylko katolickiej, ale i prawosławnej.Notabene, pierwsze barwione jajka (świadczące prawdopodobnie o nadziei na przyszłe życie) znajdowano w grobach z okresu późnego neolitu.

      1. . A jeśli chodzi o jajka, zgadzam się,> że nikt ich na szyi nie nosi…Kwestia wygimnastykowania ……..

  5. Wahadelko i czary – mary ? No proszę Cię. Posiadasz biopole jak każda istota żyjąca. Gdy nie wiedziałam o co w tym chodzi z bioenergioterapią na czele też byłam sceptyczna. Może rzeczywiście – strach, sceptycyzm biorą się z niewiedzy. Co do homeopatii ona działa na zasadzie- podobne leczy podobne. Paracelsus rzekł – nic nie jest trucizną i wszystko jest trucizną – wszystko zależy od dawki. Zgadzam się jednak, iż odkąd za homeopatię wzięły się koncerny farmaceutyczne to homeopatia zeszła na psy. A ze fizyka wiele rzeczy jeszcze nie odkryła :-)). cóż.. z naukowego punktu widzenia wniebowstąpienie kogokolwiek jest niemożliwe, przemiana opłatka w czyjeś ciało tym bardziej etc. etc.

    1. Zgadzam się, Izo, że posiadam biopole – nie wydaje mi się jednak, aby jacyś ludzie byli szczególnie uzdolnieni pod względem jego „wykrywania” czy „wyczuwania” – jeżeli mamy tego typu zdolności, to są one przyrodzone nam wszystkim i nie ma powodu, by ktoś miał rościć sobie pretensje do jakiejś szczególnej „mocy” czy władzy nad innymi. Zaciekawił mnie natomiast eksperyment fizyków z UW, dotyczący „zdolności” różdżki czy wahadełka do wykrywania wody. W wyniku serii doświadczeń otrzymali oni „rozkład przypadkowy”, dokładnie taki sam, jak przy grze w totolotka… Choć, jeśli chodzi o różdżki z gałązek, wzięłabym tu poprawkę na rozmaite „tropizmy” organizmów żywych – hydrotropizm czy geotropizm… Masz rację, że granica pomiędzy magią a religią bywa niekiedy bardzo cienka – ale intuicyjnie wyczuwam, że jednak istnieje. Dla mnie magia to swoiste WYMUSZENIE na siłach nadprzyrodzonych określonego działania (skutku) – a wiara to PROŚBA kierowana do istot nadprzyrodzonych…:)

      1. > Zaciekawił mnie natomiast eksperyment fizyków z UW,> dotyczący „zdolności” różdżki czy wahadełka do wykrywania> wody. W wyniku serii doświadczeń otrzymali oni „rozkład> przypadkowy”, dokładnie taki sam, jak przy grze w> totolotka… O tym samym chciałem napisać, fizyka tego nie odkryła, bo nie ma czego odkrywać. To samo dotyczy tzw. biopola, czy też „aury” jak kto woli . Człowiek to jedna wielka przetwórnia elektrochemiczna i na tym prawdopodobnie cały dowcip polega… Każda energia musi mieć źródło a jeśli jest to energia „szczególna” to i źródło musi być „szczególne” . O ile mi wiadomo to terapeuci niczego takiego „szczególnego” w swych organizmach nie posiadają….

        1. Bywa, niestety często, że osoby, które z jakimś zjawiskiem zetknęły się bardzo pobieżnie, wypowiadają bardzo kategoryczne sądy. Polecam, aby poszerzyć pole widzenia, książkę mgr inż. Jerzego Woźniaka „Nowoczesna Radiestezja” o fizyce zjawisk różdżkarskich. Cytat z tej książki ” Wszystkie zjawiska radiestezyjne są zjawiskami czysto fizycznymi, dającymi się w prosty sposób wytłumaczyć, nie ma w nich nic paranormalnego. Są tylko nierozpoznane”

          1. > Wszystkie zjawiska radiestezyjne są zjawiskami czysto> fizycznymi, dającymi się w prosty sposób wytłumaczyć, nie> ma w nich nic paranormalnego. Są tylko nierozpoznane” Na temat radiestezji jest wiele książek i nie wiem dlaczego akurat ta miałaby stanowić jakieś w tej sprawie „objawienie”. Pisałeś wyżej, że fizyka ma tu wiele do odkrycia a teraz piszesz, że istnieje dzieło, które tłumaczy to wszystko z punktu widzenia fizyki doświadczalnej ?. Przecież wiele tych zjawisk jest niepowtarzalnych eksperymentalnie, więc trudno to ujmować w jakieś ramy ilościowe i jakościowe. Czy nie jest to przypadkiem dorabianie teorii do praktyki ?

          2. Owszem, to jest dorabianie teorii do praktyki. Najpierw była wielowiekowa praktyka ( np. wahadła egipskie karnak i izis czy ludowe stosowanie wierzbowych witek) i włożenie zjawiska do szufladki z napisem „Paranormale” gdyż nie umiano tego wyjaśnić. Dziś, współczesny autor podjął się zadania wyjaśnienia, jak to działa i odarł zjawisko z magi i zabobonów. Środowisko fizyków jest podzielone w przypadku wielu innych teorii (teoria superstrun, pole morfogenetyczne) i jest tak od zawsze. Nowe kierunki myslenia przyjmowane są z oporem autorytetów, lękających się o wiarygodność swoich tytułów i osiągnięć.

          3. W nauce często tak bywa…:) A jednak zakreślenie granic między nauką a magią wydaje mi się potrzebne…

          4. To logiczne, ale pamiętaj, że większość zjawisk natury religijnej (np. cuda) też ma jednostkowy charakter – czy to oznacza, że nie są one realne?:)

          5. Tak Aniu oczywiście, ale w fizyce zjawisko musi być powtarzalne w sensie eksperymentalnym. Fizyka nie daje odpowiedzi na wszystkie pytania, to nie jest możliwe. Fakty jednostkowe i niepowtarzalne nie stanowią pola do badań dla fizyki ( n.p.cuda). Może być pole dla innych dziedzin nauki ( medycyny ?), lub też są to zjawiska pozanaukowe, po prostu magia ?

          6. Czy pewne zjawiska są uznawane za paranormalne czy też nie, bardzo często zależy od bardzo prozaicznej sprawy, jak to iż nie wynaleziono jeszcze urządzeń, które mogłyby mierzyć te energie. Takie są ograniczenia nauki. to co kiedyś wydawało się niemożliwe doczekało się rozwoju techniki i jest już możliwe.Jakie konsekwencje może mieć na przykład to:”W 1982 roku grupa badawcza Uniwersytetu w Paryżu, pod przewodnictwem fizyka Alaina Aspecta, przeprowadziła doświadczenie, które może okazać się najważniejszym w całym XX wieku. Naukowcy odkryli bowiem, że w szczególnych warunkach cząstki subatomowe, takie jak elektron, są w stanie natychmiast się ze sobą skomunikować, niezależnie od dzielącej je odległości, czy będzie to 10 metrów czy 10 miliardów kilometrów. To tak, jakby każda pojedyncza cząsteczka wiedziała dokładnie co robią wszystkie”

          7. David Bohm, niedawno zmarły znany fizyk z Uniwersytetu w Londynie, twierdził, że odkrycia Aspecta implikują, iż obiektywna rzeczywistość nie istnieje. Mimo jego pozornej solidności, wszechświat jest w rzeczywistości duchem; gigantycznym, zachwycająco szczegółowym hologramem. Może w związku z powyższym Budda ma rację, że świat jest złudnie realny? Kto wie co fizyka kwantowa nam jeszcze przyniesie 🙂

          8. To jest tak jak z mechaniką Newtona i mechaniką kwantową. Okazało się , że mechanika newtonowska, jest szczególnym przypadkiem mechaniki kwantowej i bardzo dobrze opisuje zachowanie się ciał poruszającej się z niewielkimi prędkościami. Gdy prędkości ciał (cząstek) zbliżają się do prędkości światła, okazuje się że pojawia się zupełnie nowa rzeczywistość, której nie da się już opisać mechaniką newtonowską….

          9. Jest to efekt tzw. splątania cząstek i raczej nie ma wiele wspólnego z poruszanym tu tematem. Cząstki też wykazują możliwość teleportacji. Właściwości te zostały potwierdzone empirycznie ( wcześniej przewidziano to teoretycznie)

  6. Rozumie że owo „Biopole” jest w jakiś sposób mierzalne, ma określone jednostki no nie wiem co jeszcze, pytam bo dla mnie jest to teren nie eksplorowany. Cóż może jestem z ciemnogrodu ale tematy takie jak radiestezja i tym podobne będą przeze mnie traktowane ostrożnie i nie polecane chyba że zaczną o tym uczyć w szkole na równi z nauką o grawitacji ot tyle. Jeśli chodzi o Ankh to samo, wolę „swojski” krzyż tudzież rybę, zbyt wiele znaków i symboli zdążyło się wymieszać znaczą to czy tamto, pytanie pozostaje otwarte po co się nimi obwieszać. Niestety pęd do ilość a nie jakości zawsze kończył się pobieraniem i wklejaniem w chrześcijaństwo rzeczy co najmniej nie potrzebnych, ale religia i władza to dla mnie nie zdrowe połączenie.

  7. czytałam twoją notke o radiu maryja ….liczba satana to 666? Ostatnio czytałam gdzieś komunikat cytuje tak mniej więcej …”Uwaga dla wszystkich fanów AVE SATAN naukowce odkryli starszy papirus na którym okazuje się że liczba satana to nie 666 lecz 676 liczba 676 jest bardziej wiarygodna iż papirus jest starszy niż ten gdzie są umieszczone cyfry 666.”Ale niejest o tym zagłośno… a szkoda … bo pewnie większość ave satanistów nawet niema o tym zielonego pojęcia 😛 Strasznie interesujące notki 😉 Pozdrawiam ;*

  8. Bardzo podobała mi się Twoja notka. Mam dwójkę chorych dzieci i choć zawsze głęboko modliłam sie o ich zdrowie to zawsze wiedziałam, że muszę wykorzystać wszystkie możliwości medycyny, aby leczyć dzieci. Wierzę że Bóg dlatego obdarował człowieka rozumem, by mógł np. leczyć z wykorzystaniem zdobyczy naukowych. Nigdy nie uciekałam się do leczenia „cudownymi metodmi”. Zawsze jednak towarzyszą mi pewne rzeczy, które lubię mieć przy sobie ( np.”coś” od Misi,którą poznałam dzięki Twojemu bogowi), które mają dla mnie wrtość symboliczną i emocjonaną. Modlitwa i takie właśnie przedmioty ( np. obrazek Ojca Pio przywieziony z jego sanktuarium) dodają mi siły w pokonywaniu trudności i wiarę, że nie jestem sama. Ale się rozpisałam, pozdrawim!

Skomentuj ~Alba Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *