„Dignitas” znaczy „godność”?!

Szwajcarska klinika Dignitas, której celem jest „pomoc w samobójstwie” jest bodaj najbardziej znaną i najbardziej kontrowersyjną tego typu instytucją na świecie. Do wspomaganego samobójstwa dochodzi tam poprzez podanie „klientowi” do wypicia roztworu trującego pentobarbitalu sodu (jednego z barbituranów).

Szwajcarskie prawo zezwala na wspomagane samobójstwo w przypadkach, kiedy pacjent jest nieuleczalnie chory. Eutanazja sensu stricto jest jednak w Szwajcarii karalna i ścigana.

Organizacja została założona w roku 1998 przez adwokata Ludwiga Minellego, a obecnie jej centrala mieści się na przedmieściach Zurychu.

Jak twierdził sam Minelli w wywiadzie udzielonym w marcu 2008, Dignitas pomogła przenieść się na tamten świat 840 osobom, z których 60% stanowili zamożni obywatele Niemiec. Według „GW” obecnie ta lista liczy już ponad 1000 osób z ponad stu krajów. Co ciekawe, nie było pośród nich Polaków.

Ta jakże humanitarna posługa nie jest bowiem tania.

Według prezesa organizacji, Dignitas pobiera od swoich klientów 4000 euro za przygotowania i asystę w samobójstwie oraz dodatkowo 7000 euro w przypadku poniesienia kosztów medycznych oraz przejęcia wszystkich powinności związanych z organizacją pogrzebu. Pomimo statusu organizacji typu non-profit, klinika notorycznie odmawia upublicznienia swoich danych finansowych. W 2006 r. do prasy wyciekło jednak zeznanie podatkowe Minellego, z którego wynikało, że rocznie zarabia on 7 mln franków szwajcarskich. Tamtejsza prokuratura prowadzi również śledztwo w sprawie przywłaszczania przez szefa kliniki rzeczy należących do klientów.

Oficjalnie każdy zainteresowany musi podpisać oświadczenie, że wszystko dzieje się za jego zgodą, a lekarz musi stwierdzić u niego terminalną chorobę.  Formalności trwają jednak na tyle krótko, że pojawiły się nawet zarzuty, że jest to po prostu „sprzedawanie ludziom śmierci bez zbędnych pytań.”

W 2005 roku do centrum Dignitas zgłosiła się na przykład 69-letnia Niemka, która pokazała kartę zdrowia z rozpoznaniem marskości wątroby. Oczywiście dokonano na niej eutanazji. Po przeprowadzeniu sekcji zwłok okazało się jednak, że kobieta była fizycznie zupełnie zdrowa. Cierpiała jedynie  na depresję, a jej karta zdrowia została sfałszowana. Lekarz, który pomagał przy tej eutanazji, na wieść o tym popełnił samobójstwo. (Sam Minelli, którego najwyraźniej nie krępują żadne zasady etyczne, zdaje się jednak nie mieć podobnych obiekcji – otwarcie głosi, że należy przyznać prawo do eutanazji nie tylko osobom pogrążonym w depresji, ale nawet chorym psychicznie – co nie tylko rodzi pytania o dobrowolność całego „zabiegu”, ale także pewne nieprzyjemne skojarzenia z eugenicznymi pomysłami nazistów…)

W tym samym roku była pracownica kliniki oskarżyła szefa, że nie tylko pomaga ludziom umierać dla pieniędzy, ale wbrew nazwie organizacji odziera ich z godności, często naciskając na nich, by przyspieszyli swoją decyzję o zażyciu trucizny.

W 2007 roku o organizacji ponownie zrobiło się głośno, gdy zaczęła przeprowadzać eutanazje również w hotelach, a nawet…na parkingach. Zmęczeni życiem pacjenci wypijali wówczas swoje dawki pentobarbitalu we własnych samochodach…

A już w 2008 roku pojawiły się doniesienia, że pracownicy Minellego potajemnie zatapiają prochy swoich drogich klientów w pobliskim jeziorze, pomimo że wielu z nich słono zapłaciło nie tylko za „godną śmierć” ale i za pogrzeb. Niedawno „Gazeta Wyborcza” doniosła o odkryciu w nim wielu ludzkich szczątków, co ponownie kieruje podejrzenia w stronę kliniki. Ludwig Minelli odmawia komentarza w tej sprawie.

(Źródła: Wikipedia, Wyborcza.pl)

  

Naprawdę nie chciałabym teraz mówić: „A nie mówiłam!” – ale czy to wszystko nie potwierdza moich przypuszczeń, że traktowanie „śmierci na życzenie” w kategoriach zwykłej usługi dla ludności do niczego dobrego nas nie doprowadzi?

22 odpowiedzi na “„Dignitas” znaczy „godność”?!”

  1. O właścicielu szwajcarskiej kliniki mogę napisać tylko tyle, że bezwzględnie robi kasę na cudzym nieszczęściu. Trzeba to otwarcie nazwać ZŁEM, ale tacy „biznesmeni” istnieli od wieków.Temat eutanazji jest, hm… jakby powiedzieć? Widowiskowy? Tymczasem tak samo brudnych biznesów znalazłoby się więcej. Gdyby np. policzyć ile zgonów spowodowało nadużywanie antybiotyków (na katarek – od niemowlęcia antybiotyk) wyszłoby pewnie dużo więcej niż „pacjentów” Dignitasu. A co można powiedzieć o handlarzach narkotyków, o ludziach dorabiających się na wojnie? To handlarze śmiercią na jeszcze większa skalę.Jedno co mnie okropnie dziwi – skąd się bierze tylu chętnych? Ja rozumiem, że ktoś nieuleczalnie chory lub cierpiący na depresję może chcieć ze sobą skończyć, ale płacić za pomoc w samobójstwie kilka tysięcy euro? Po co, skoro można się przenieść na drugi świat za pomocą ogólnie dostępnych leków? Skoro podany był przypadek kobiety zdrowej z podrobioną kartą choroby – argument o „leżącym jak kłoda” odpada. Nie rozumiem tego.

    1. No, cóż – Barbaro. Mnie się wydaje, że chodzi tu przede wszystkim o to, by ktoś UTWIERDZIŁ Cię w przekonaniu, że Twoja decyzja o śmierci jest słuszna, godna i sprawiedliwa – w tym głośnym brytyjskim filmie o działalności Dignitasu najbardziej mną wstrząsnęło stwierdzenie klienta, że NIE CHCE przed śmiercią widzieć się ze swoimi dziećmi, bo jeszcze by go, nie daj Boże, próbowały od tego odwodzić. Wydaje mi się zresztą, że w ogóle pacjenci Minellego nie mają najlepszych (to eufemizm!) relacji z najbliższymi, skoro do czasu tego makabrycznego odkrycia płetwonurków nikt (?) z rodzin nie pytał o to, co się dzieje ze zwłokami. Możliwe więc, że ci ludzie płacą po prostu za to, żeby móc umrzeć w „życzliwym” (przynajmniej pozornie…) otoczeniu. Sądzę również, że pewną rolę odgrywa tu chęć przerzucenia choćby części odpowiedzialności za własne samobójstwo na kogoś innego. No, i może część ludzi żywi irracjonalne przekonanie, że śmierć z ręki „fachowca” mniej ich zaboli, niż z własnej ręki. Choć osobiście wolę zawierzyć w tej kwestii zdaniu mojego spowiednika, który twierdził, że śmierć jest dla człowieka najprawdopodobniej zawsze przykrym doświadczeniem – tylko że czasami ten ból trwa bardzo krótko.

      1. Masz rację, samobójca musi być bardzo samotny. Jest jeszcze jedna rzecz warta uwagi – bogacze udający się po śmierć z ręki „fachowca” mają wszelkie dobra materialne… ale nikt nie zapłacze nawet nad ich prochami.

        1. Tak jest, Barbaro. A najbardziej symptomatyczne jest moim zdaniem to, że gros klientów Minellego stanowią Niemcy – na tyle zamożni, by kupić sobie „śmierć najwyższej jakości” (tak więc odpada tu również tłumaczenie konieczności eutanazji „złą jakością życia” seniorów, ale o to mniejsza). Kiedyś widziałam jednak film dokumentalny na temat tego, jak się umiera w Niemczech. Okazuje się, że w samym tylko Berlinie w kostnicach leżą tysiące ciał, po które nikt się nie zgłasza, by je pochować…Tak więc znowu wracamy do podstawowego wniosku: to zanik więzi międzyludzkich napędza eutanazyjny biznes…

  2. W telewizji widziałem film z dna jeziora – gliniane urny, w większości porozbijane (najprawdopodobniej zrzucane na dno z łódki). Może ta historia ludzi otrzeźwi?

    1. Niestety, nie sądzę, Leszku. Właśnie na ten odbyłam krótką rozmowę na innym blogu (z osobą, która chciała tutaj zamieścić swój komentarz, ale z przyczyn technicznych nie mogła). Dałoby się ją streścić w powiedzeniu: „Eutanazja tak, wypaczenia nie!” Ja jednak uparcie będę twierdzić, że zadekretowanie „prawa do wspomaganej śmierci” jako nowego, POWSZECHNEGO „prawa człowieka” (na równi z prawem do życia) prędzej czy później MUSI doprowadzić do nadużyć. Bo skoro umówimy się, że życie (niektórych osób) jest gorsze od śmierci,.nic nie warte, to cóż stoi na przeszkodzie, by takie osoby „uszczęśliwiać” nawet na siłę, wbrew ich woli? Czyż człowiek ZAWSZE wie, co dla niego (i jego najbliższych) najlepsze? Czyż ja sama nie jestem dla mojej rodziny „ciężarem”?:) A jednak będę się trzymać wersji, że PRAWDZIWIE godna śmierć to śmierć bez bólu (cierpienia), w otoczeniu kochających nas osób. Myślę, że ludzie (na ogół) wcale nie chcą umierać – chcą jedynie – nie cierpieć. Często problemem nie jest zresztą samo cierpienie, ale samotność, strach przed nią („kiedy będę stary i niedołężny – KTO SIĘ MNĄ ZAJMIE?” – z tego lęku biorą się w Dignitas te przejmujące samobójstwa małżonków, którzy mają „prawo” się zabić, ale nie mają prawa „obciążać” sobą własnych dzieci i wnuków…) ostatecznie: brak miłości. A tego nie da się ludziom zapewnić w zastrzykach. Łatwiej jest im zaproponować dawkę trucizny. Nawiasem mówiąc (jako niedoszła, niepełnosprawna samobójczyni) sądzę, że liczba ludzi, którzy naprawdę nie są w stanie samodzielnie targnąć się na własne życie jest bardzo mała. Jeśli się NAPRAWDĘ tego chce (prawie) zawsze można coś zrobić. Joni Ericksson, która jest niemal całkowicie sparaliżowana, wspomina o próbach samobójczych… Tak więc myślę, że na podstawie czegoś, co z natury jest rzadkością, nie należy tworzyć powszechnego PRAWA.

  3. Obym nie dożył czasów, w których jawne zabójstwo(samobójstwo) nie będzie ścigane z urzęduTo, że w tej i wielu innych klinikach ostatniej przysługi dzieją się makabryczne sceny nie przeraża mnie aż tak bardzo, jak wyobrażenie, że być może kiedyś stanie się to codziennością, a usługi w zakresie eutanazji zostaną wpisane na listę PKD.

    1. Muszę Cię zmartwić, Robercie, ale Twoje obawy mogą się ziścić szybciej, niż myślisz. Skoro już dojdziemy do wniosku, że „fachowo wykonana usługa: ZGON” jest czymś, co nam wszystkim się po prostu należy, jak przysłowiowemu psu zupa – zapewne szybko zostanie ona wpisana na listę Podstawowych Świadczeń Medycznych. A jako że niektórzy ludzie, którzy się nimi zajmują, potrafią nieźle liczyć, dojdą też do wniosku, że szybka, humanitarna i mało bolesna eutanazja jest po prostu znacznie bardziej OPŁACALNA niż kosztowna i długotrwała opieka paliatywna i geriatryczna (spójrz na Minellego – jego zyski z tej „działalności dobroczynnej” znacznie przewyższają poniesione nakłady; zapomniałam dodać, że rodziny klientów, jeśli chcą uczestniczyć w procedurze, osobno płacą za zakwaterowanie:)). I będą promować tę pierwszą kosztem tej drugiej, przedstawiając (zapewne) ludzi „czepiających się swojej nędznej egzystencji za wszelką cenę” jako podłych egoistów, żerujących na swoich bliskich i na społeczeństwie. Oczyma duszy już prawie widzę te billboardy: „Babciu – zrób coś dla wnuków: umrzyj szybko!” I, podobnie jak Ty mam nadzieję, że nie zdążę dożyć takich czasów…

    2. Samobójstwo nie jest i nie będzie ścigane z urzędu. To byłby jakiś praktyczny absurd. Ścigana jest pomoc w samobójstwie i zachęcanie do niego. Usługa dla ludności „ZGON” może przybierać różne formy. Kto słyszał o prawnej nagonce na apteki z darów? Przecież super autorytety wypowiadały się, że „lepiej nie podawać żadnego leku, niż taki który MÓGŁ być przez kogoś źle przechowany”. Nie czarujmy się – właśnie iluś biednych ludzi skazano na śmierć w majestacie prawa, tylko że nikt nie będzie rejestrował ofiar. Cichutka eliminacja osób „bezużytecznych” dla społeczeństwa.

      1. Barbaro, wypowiadałam się na ten temat już wielokrotnie, ale na wszelki wypadek jeszcze raz powtórzę (jeśli pozwolisz). Wydaje mi się, że każdy ma „prawo” sam odebrać sobie życie, jeśli tego właśnie pragnie, inni zaś mają PRAWO odwodzić go od tego, jak potrafią (gdybyśmy bowiem odrzucili takie założenie, wyszłoby na to, że ktoś, kto przekonał samobójcę, by nie skakał z mostu, zrobił mu KRZYWDĘ – a to dopiero byłby absurd, prawda?). Natomiast wikłanie we własne samobójstwo osób trzecich wydaje mi się moralnie wątpliwe. Przypadki, gdy ktoś jest naprawdę na tyle bezradny, że prosi innych, aby „pomogli” mu umrzeć są na tyle rzadkie, że nie powinny stawać się nowym „prawem człowieka.” Nie powinny być również jednak karane w standardowy sposób. Osoby, które „pomogły” swoim bliskim umrzeć powinno się objąć nadzorem psychologicznym – dla ich własnego i innych dobra (żeby, na przykład, nie obudziło się w nich poczucie misji „uszczęśliwiania” w te sam sposób innych chorych). Zawsze jednak takie sytuacje powinny być traktowane jako absolutny wyjątek od reguły, a nie jako nowa REGUŁA. Jest znacząca różnica pomiędzy tym, czy coś uważamy za obiektywnie złe, i tylko wyjątkowo odstępujęmy od wymierzenia kary z uwagi na pewne szczególne okoliczności – czy też uważamy dany czyn za obiektywnie DOBRY, godny pochwały i naśladowania we wszystkich przypadkach. Dlatego Z DWOJGA ZŁEGO już wolę naszą „cichą eutanazję” – bo przynajmniej każdy wie, że tak NIE POWINNO SIĘ taktować staruszków, niż eutanazję „bezczelnie jawną” która każe uważać zadanie komuś śmierci za najszlachetniejszą i najlepszą rzecz, jaką w ogóle można dla niego zrobić. Często pisał tu o tym Mar, ale myślę, że nie obrazi się, gdy powtórzę za nim: nazywanie zła dobrem (i odwrotnie) jest rzeczą szatańską.

        1. Działalność kliniki Minellego jest ZŁA – przecież od razu to napisałam. Widzę problem w czym innym – w Polsce eutanazja w takim wydaniu jest kryminałem. Należałoby (moim zdaniem) zająć się złem z własnego podwórka, a później mówić innym – „popatrzcie MOŻNA otoczyć ludzi starszych i chorych opieką, MOŻNA utrzymać te zanikające więzi międzyludzkie… MOŻNA potencjalnych samobójców włączyć do społeczeństwa z korzyścią dla wszystkich. Wy likwidujecie tylko doraźny „objaw chorobowy”, my wyleczyliśmy chorobę. Patrzcie i uczcie się.”A tymczasem próbujemy wmawiać sami sobie, że przecież „mniejszym” złem jest śmierć z biedy niż eutanazja na życzenie. I mylisz się, że wszyscy widzą takie traktowanie (u nas) ludzi jako zło. Zamykanie aptek korzystających z darów jest dowodem – właśnie wszelkiej maści „eksperci” przyznali, że lepiej zaszkodzić z premedytacją tysiącom osób, niż dopuścić ryzyko zaszkodzenia kilku.

          1. Nie twierdzę, Barbaro, że śmierć z biedy jest „mniejszym” złem, niż planowa eutanazja. Jest to jednak INNY rodzaj zła – zło, które ubiera się w szatki humanitaryzmu i „godności”, z którą tak naprawdę niewiele ma wspólnego. (Pytanie, które mi się ponadto nasuwa, to czy NAPRAWDĘ cierpienie, bieda i starość odzierają człowieka z godności – czy raczej sprawiają to społeczne reakcje na te problemy? Osobiście nie sądzę, żebym utraciła swoją godność w chwili, gdy siusiałam pod siebie z bólu. Godność człowieka jest nieusuwalna.) Co kilka sekund na tej planecie z głodu umiera dziecko – a jednak nawet z ust najbardziej zajadłych eutanazistów nie słyszałam postulatu, aby rozwiązać ten problem poprzez humanitarne uśmiercenie tych, którzy głodują (a przecież wszyscy wiedzą, że śmierć głodowa jest wyjątkowo długa i bolesna). Myślę, że to dlatego, że jednak wszyscy wiedzą, że W SKALI GLOBALNEJ eutanazja nie rozwiąże żadnego problemu – natomiast w skali indywidualnej tylko o tyle, o ile samobójstwo w ogóle można nazwać dobrym rozwiązaniem. W moim najgłębszym przekonaniu eutanazja jest ZAWSZE złem, choć naturalnie może być złem „mniejszym” lub „większym”, w zależności od jednostkowego, niepowtarzalnego przypadku.

  4. Hasło reklamowe kliniki Minellego brzmi: „Godne życie – godna śmierć.” Wydaje mi się, że w świetle ujawnonych faktów powinno ono brzmieć raczej: „Nie cieszy Was Wasze życie?To świetnie!Mnie ucieszą Wasze pieniądze!”

  5. Tylko jak to się ma do idei samej eutanazji? Czy fakt, że ktoś oszuka nas w sklepie, budzi wątpliwości na temat handlu w ogóle? Czy fakt, że istnieją piraci drogowi, stawia pod znakiem zapytania całą motoryzację?Ten pan nie dorósł widocznie do świadczenia takich usług. Ale czy sama idea eutanazji dla osób cierpiących na nieuleczalne choroby jest przez to zła? Czy chory na raka, cierpiący, nie tylko fizyczny ból, ale przede wszystkim psychicznie, zastanawia się nad nadużyciami? Czy odmówimy mu godnej śmierci, o którą prosi, tylko dlatego, że jakis Szwajcar zrobił na tym interes? Nawet psu pozwala się na godna śmierć – człowiekowi nie wolno pomóc!Wiem, że są przypadki, w których niełatwo osądzić, co robić. Ale są przeciez i takie, w których nie ma żadnych watpliwości. Dlaczego po prostu nie zwiększyć dawki morfiny, aby nieuleczalnie chory, który PROSI O SMIERĆ, spokojnie zasnął i nigdy już się nie obudził?Straciłem dwie bliskie osoby z powodu raka. Obie cierpiały katusze. Obie prosiły o śmierć. Ludzkość była zbyt szlachetna, by im pomóc – obie musiały umierać tygodniami, w strasznych męczarniach. W imię zasad, które wyznawali obcy im ludzie.

    1. Nitagrze, ale ja w tym tekście nie rozpatrywałam „idei eutanazji w ogóle” – sądzę, że dosyć już napisałam na ten temat w innych moich postach… Co więcej, nawet nie jestem pewna, czy jest to rzecz, którą DA SIĘ ocenić jako „moralną, piękną i szlachetną” (albo nie) niezależnie od przypadku. Dla mnie KAŻDY CZŁOWIEK i jego historia jest niepowtarzalnym światem. Niemniej przyznasz, że historia owego obrotnego Szwajcara powinna zwrócić uwagę na to, co się MOŻE dziać wtedy, gdy rzecz, która powinna być (mimo wszystko!) absolutnym wyjątkiem od reguły stanie się REGUŁĄ. Ps. Naprawdę uważasz, że jedyne „życie godne człowieka” to życie pozbawione cierpień i trosk? Ciekawe, gdzie się w takim razie sytuuje moja egzystencja… I czy aby na pewno jedyny rodzaj „godnej śmierci” dostępny dla człowieka to śmierć przeprowadzona poprzez „zbawienną procedurę eutanazji”? Ja nie jestem co do tego przekonana. Myślę (a sądzę, że o bólu jednak trochę wiem) że ludzie na ogół nie pragną śmierci, pragną jedynie ustania cierpienia. I byłoby to przerażające, gdybyśmy na progu XXI wieku, kiedy podobno jesteśmy już tacy mądrzy i wielcy, nadal znali tylko śmierć jako wyzwolenie od niego… Serdecznie współczuję z powodu Twoich bliskich.

      1. Nitagrze, muszę jeszcze coś dodać, bo ta myśl nie daje mi spać – wiesz, myślę, że w większości przypadków, kiedy o cierpienie naszych bliskich obwiniamy jakieś „bezduszne zasady” to nie one (te zasady) są temu winne, tylko ludzie, którzy je bezmyślnie i bezdusznie stosowali. I wydaje mi się, że tak właśnie postąpili ci, którzy sprawowali opiekę paliatywną nad twoimi najbliższymi. Warto np. wiedzieć, że także (uważany w tej sprawie za „restrykcyjny” – moim zdaniem niesłusznie) Katechizm KK zaleca na pierwszym miejscu postawić łagodzenie cierpienia chorego. MOŻNA zatem podać leki przeciwbólowe (lub inne) nawet w dawce, o której wiadomo, że może go zabić, jeżeli tylko nie było to naszym BEZPOŚREDNIM celem. (Mówiąc najprościej: nie chcieliśmy go zabić, chcieliśmy jednak, żeby przestało go boleć). Działanie tego typu NIE JEST eutanazją (tak samo, jak nie jest nią W KAŻDYM PRZYPADKU odłączenie urządzeń sztucznie podtrzymujących człowieka przy życiu). Nie jest nawet grzechem, patrząc na sprawę z chrześcijańskiego punktu widzenia.

  6. Nie siedzimy w jego głowie i nie wiemy jakie cele mu przyswiecały, kiedy rozpoczynał działalnośc. kto wie, może naprawde chciał, zeby ludzie zamiast umierac tygodniami w meczarniach kiedy i tak już nie ma nadziei, mogli odejść godnie, załatwiwszy wszystkie sprawy tego swiata w miare mozliwości. człowiek jest w stanie zapaskudzić, zafałszowac i zniekształcic wszystko, o czym pisałam ostatnio na blogu, choc w zupełnie innej kwestii. jemu tez sie pewnie nagle „uwidziałao”, ze godność godnoscią, a kase mozna zarobić. a potem to juz równia pochyła… pozdrawiam

    1. Shaak, ale ja się nie zgadzam, że jedyna alternatywa jaką (w dzisiejszych czasach) posiadamy to eutanazja albo „śmierć tygodniami w męczarniach.” Cały RUCH HOSPICYJNY na świecie pokazuje, że tak nie jest. Powinniśmy go popierać i rozwijać. Jest bardziej kosztowny niż eutanazja, tak więc w krajach, gdzie zalegalizowano „zabójstwo z litości” zamiera najszybciej… Pierwsze hospicjum w Holandii otworzył emigrant-lekarz z tej „zacofanej” Polski. I opowiadał, że 75% jego pierwszych pacjentów miało już podpisaną zgodę na „dobrowolną” eutanazję. Ludzie boją się bólu (to zrozumiałe) – a nikt im nie powiedział, że można inaczej.

  7. poruszylas znacznie szersza kwestie…jak daleko siegaja a moze racezj powinny siegac zwiazki prawa panstwowego z moralnoscia, moralnoscia chrzescijanska…to bardzo trudny probelm

    1. Jak się okazuje, kiedy nie ma ŻADNYCH związków – wcale nie jest lepiej. Bo choć etyka (moralność) rzadko mówi nam, „jak jest” (bo w ludzkiej naturze leży łamanie wszelkich praw, zakazów i nakazów) to jednak bardzo dużo mówi nam na temat tego, jak POWINNO być.

      1. jedno z moich ulubionych powiedzonek brzmi – z tego jak jest nie wynika jak byc powinno a z tego jak byc powinno nie wynika to jak jest…

Skomentuj ~Alba Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *