Aktualności ze świata

HISZPANIA – Parlament Katalonii uchwalił całkowity zakaz corridy na terenie swojej jurysdykcji. Ten podziwu godny przejaw humanitaryzmu jest tym bardziej wart podkreślenia, że niemal jednocześnie w Hiszpanii weszło w życie prawo dopuszczające przerywanie ciąży na żądanie  do końca 14 tygodnia. Dotychczas aborcja była dozwolona, kiedy ciąża była wynikiem gwałtu, zagrażała życiu matki lub kiedy płód był „zdeformowany.” Obecnie kobieta może dokonać zabiegu bez podawania przyczyny. I nawet nie musi być pełnoletnia. Samodzielnie tę zbawienną decyzję mogą podjąć już 16-latki, jeśli tylko udowodnią, że poinformowanie rodziców „mogłoby  doprowadzić do konfliktu.” No, jasne – jeszcze by się sprzeciwiali, stare zgredy! Decydująca się na aborcję kobieta została także zwolniona z wszelkiej odpowiedzialności, nawet gdyby zabieg został przeprowadzony po zakończeniu 14 tygodnia ciąży.

FRANCJA – Zwłoki ośmiorga noworodków znaleziono w dwóch różnych miejscach na terenie jednej posesji w miejscowości Villers-au-Tertre na północy Francji. Ciała niemowląt znajdowały się w domu i ogrodzie. – poinformowały źródła sądowe. Rodziców dzieci zatrzymano. Wszczęto śledztwo w sprawie przestępstwa. No, patrzcie, państwo! I to wszystko MIMO tego, że we Francji jest państwo laickie, edukacja seksualna od przedszkola i legalna aborcja (w niezmiennej od lat liczbie ok. 200 tysięcy zabiegów rocznie)? Podobno w TAKICH krajach takie rzeczy się nie zdarzają? Spieszę także rozwiać złudzenia tych, którzy sądzili, że w tym przypadku mamy do czynienia z jakąś „patologią.” Niestety, nic z tych rzeczy! Szczęśliwymi rodzicami ósemki trupków byli pielęgniarka i polityk lokalnego szczebla – ludzie z całą pewnością wykształceni, kulturalni i doskonale zaznajomieni z nowoczesnymi metodami zapobiegania ciąży. Ale proszę się nie martwić – teraz z pewnością uczniowie wielebnego guru Singera udowodnią, że to w gruncie rzeczy nic wielkiego, bo przecież to były „tylko noworodki” (według ich definicji to jeszcze „nie ludzie”) – a rodzice, zabijając je, skorzystali jedynie ze swojego „świętego prawa” do zadecydowania o ich życiu lub śmierci. Osiem razy. (A swoją drogą, ciekawe, że – podobnie jak w analogicznej sprawie polskich „dzieci znalezionych w kapuście” – także w tym wypadku uwolniono od zarzutów męża dzieciobójczyni. Podobno „nic nie wiedział” o ciążach swojej żony. Ciekawe… To tak osiem razy nic nie wiedział?!)

HOLANDIA – wraca normalność? Sąd w Middelburgu uznał, że podstawowa odpowiedzialność za dziecko spoczywa na barkach rodziców a nie państwowych służb socjalnych! Uznano, że 14-letnia Laura Dekker może samotnie opłynąć świat, jeśli pozwolą jej na to opiekunowie. Sąd odrzucił niniejszym zastrzeżenia tamtejszej Rady Ochrony Dzieci (przed Rodzicami?:)), według której „samotna dwuletnia podróż może być niebezpieczna dla zdrowia nastolatki i może uszkodzić jej emocjonalność.” Tak, zapewne. Bardziej, niż aborcja w tym wieku.

Źródła: Onet.pl, wiadomosci24.pl, TVN24, korwin-mikke.pl.

Zwalczam okrucieństwo! W każdej formie…

90 odpowiedzi na “Aktualności ze świata”

  1. Zakaz corridy – wypiję chyba wieczorem z tej okazji butelkę wina, niech nawet będzie „Bycza krew”. :):):) ten francuski horror chyba jednak podsumuje sformułowaniem patologia, na który Ty sie nie chcesz zgodzić – no bo cóz to innego jest, kiedy mozna po pierwsze stosowac środki antykoncepcyjne, po drugie oddać dziecko do aborcji, po trzecie jeszcze ewentualnie poddać się aborcji, a ludzi MORDUJĄ dzieci? kwestia tej czternastolatki jest o tyle skomplikowana, ze czasem trudno stwierdzić jak bardzo dorosłe czy tez niedorosłe jest stworzonko w tym wieku. cóż, niech rodzice decydują. pozdrawiam i ide po wino 😉

    1. No, cóż – z pewnością czternastolatka czternastolatce nierówna – ale jaka jest ta konkretna dziewczyna, na pewno lepiej wiedzą jej rodzice, niż jakaś pani urzędniczka… Zresztą, jeśli ustawodawstwa większości „krajów cywilizowanych” uznają, że nastolatki są „dostatecznie dojrzałe” do wielu innych decyzji (nawet skutkujących odpowiedzialnością karną) – to dlaczego ta sama nastolatka NIE MOŻE (z błogosławieństwem rodziców) – wypłynąć w rejs, zdobyć bieguna północnego albo Mount Everestu?

  2. czy jak proposzcz grzmoci przed mszą gospodynie w kakao a potem ministranty w zakrystii mu obciagaja po mszy to jest to zdrada?

        1. Wiesz, co? Zastanawiam się czasem, co ludzi popycha do pisania takich komentarzy… Ale dobrze – niech Wam idzie na zdrowie!

      1. Zakładając, że ksiądz ślubuje wierność Bogu, to to świadoma zdrada – jeżeli w tego Boga on naprawdę wierzy.

        1. co ty gadasz – sam dał im ślub, sam rozgrzeszył pod kołdrą, sam ochrzcił dzieciaka i wszystko za friko a nie co łaska. sam pewnie też da im też rozwód kościelny jak mu sie znudzi

  3. Niezła jazda z tymi wiadomościami. A wiesz? Ja czytałem w jednym tzw. prywatnym objawieniu, że diabeł – jak wiadomo małpujący Boga – urządził sobie na wzór nieustannej Ofiary bezkrwawej Jezusa w Eucharystii – też nieustanną ofiarę, tyle że niestety krwawą z nienarodzonych.. Kiedyś robił sobie jatkę rękami Azteków ale teraz są czasy bardziej cywilizowane więc robi to bardziej sterylnie.

    1. Hmmm… Coś w tym jest… Jeśli na świecie jest rocznie ok. 19 milionów aborcji, to oznacza, że w każdej MINUCIE na Ziemi przerywa się w ten sposób życie ok. 36 dzieci… Rzeczywiście „nieustająca ofiara…”

        1. Moja kochana, słodka i kulturalna Renatko! Gdybym rzeczywiście była, jak piszesz „dewotką” to nie byłabym dziś tym, kim jestem. A jestem żoną byłego księdza. Prawdziwe dewotki powiesiłyby mnie na suchej gałęzi. I tylko dla Twojej wiadomości: mam JEDNO dziecko, chciane i zaplanowane. I ani jednej aborcji za sobą. A ciąża mi rzeczywiście „nie grozi” bo nie traktuję jej jako zagrożenia. Co najwyżej jako MOŻLIWOŚĆ.

          1. znaczy z tego co napisała renatka. A przypisywany Barnaba napisał: 'Nie zabijaj płodu nie narodzonego; nie zabijaj także po narodzeniu”.

          2. Nie wiemy kto Ty taka, ale wiemy, że masz znaczny wskaźnik poczucia humoru he he he.

          3. No, to już nie wiem – jestem „dewotką” źle – jestem „złą” katoliczką – jeszcze gorzej…:) Jestem, kim jestem…

          4. I chwała Bogu że jesteś! Ja się przynajmniej z tego bardzo cieszę. Teraz już naprawdę… :)))

  4. Tak mi się wydaje, że w tym zakazie korridy bardziej chodziło o pokazanie odrębności Katalonii, niż o sam zakaz. To tak, jak u nas w walce o krzyż, nie chodziło o krzyż (tylko o to, by prezydentura nie nie była w cieniu Lecha Kaczyńskiego => też ostatnia sprawa z portretami Komorowskiego), tak tam nie chodziło o byki.

    1. Myślę, Leszku, że masz rację – tym bardziej, że rząd centralny w Madrycie już ogłosił, że na razie nie przewiduje zakazu walk byków na terenie całej Hiszpanii. Corrida jest „dobrem narodowym” Hiszpanii w takim samym stopniu, w jakim aborcja jest nowym „podstawowym prawem człowieka.” 🙁 Natomiast jeśli chodzi o sprawę portretów, to muszę Ci się przyznać, że jakoś nieprzyjemnie mi się to kojarzy – w Polsce ostatnim, którego „wieszano” (na ścianach) był Władysław Gomułka…

      1. Tak, tak – po jednej stronie Wł. Gomułka, po drugiej J. Cyrankiewicz. A za Gierka już tego nie było.

        1. Chciałam jeszcze napisać, że wydaje mi się, że wieszanie w gmachach użyteczności publicznej portretów przywódców to raczej cecha społeczności nie całkiem demokratycznych (przyszły mi na myśl Korea Płn. i „republiki bananowe) ale się zawahałam, bo przypomniałam sobie, że również Francuzi chętnie „wieszają” Sarkozy’ego… Na pewno jednak (biorąc pod uwagę naszą, polską tradycję) można w tym widzieć jakiś przejaw lizusostwa podwładnych wobec przełożonego. Moim zdaniem, żeby zasłużyć sobie na portret (tudzież na POMNIK) trzeba najpierw czegoś dokonać.

      1. Attonie poczytaj sobie o Katalończykach – bez problemu znajdziesz materiały na ten temat. Z naszej perspektywy jest jedna Hiszpania, ale to tylko dlatego, że jesteśmy bardzo daleko.

    2. Słowa starochrześcijańskiego hymnu o Krzyżu Chwalebnym mówią: …w jego cieniu postawiłem swój namiot..” Wygląda na to, że Komorowski nie tylko nie jest katolikiem jak zaręcza, ale nawet chrześcijaninem! :/

      1. Ładne:) – rzeczywiście tak wychodzi. Ale jednak jestem całkowicie pewien, że na tę walkę Komorowskiego z Krzyżem sprzed pałacu Namiestnikowskiego nie należy patrzeć, jako na walkę z Krzyżem – to jest walka z pamięcią Lecha Kaczyńskiego. Tak to już z B. Komorowskim jest, że jego słów nie można brać wprost – równie powszechnym błędem jest przyjmowanie, że gdy mówił o in vitro, rzeczywiście mówił o in vitro – on mówił, że jako przyszły Prezydent RP jest zdolny do zajmowania stanowiska sprzecznego ze stanowiskiem episkopatu.

        1. Jak już tak zeszliśmy na politykę, to nie wiem czy Leszku czytałeś wywiad jakiego udzielił 'dobrej pamięci’ prof. Religa dla Newsweeka. Przytoczę głównie interesujący nas fragment:Były minister zdrowia nie ukrywał w wywiadzie, że ma żal do innych osób z tego środowiska, m.in. do obecnego marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego. – Mam wrażenie, że on teraz nie zawsze mówi i działa zgodnie z tym, co myśli naprawdę. Raczej robi to, żeby być w Platformie. I to budzi moje obrzydzenie – mówił Religa.- Powiem szczerze: patrząc na ten cały parlament, nie mam ochoty z nikim zawierać tam przyjaźni – zaznaczył. – Muszę za to podkreślić, że jestem pełen podziwu dla zdolności politycznych Jarosława Kaczyńskiego. Ale to nie ma nic wspólnego z przyjaźnią. To raczej uznanie dla jego talentów politycznych. Ten człowiek wie, co w danym momencie jest istotne i czym się trzeba w danej chwili zainteresować. Umie w odpowiednim momencie zająć się najważniejszą sprawą – dodał.Pytany czy nie ceni nikogo z Platformy odparł, że nie. – To co działo się w Platformie napawa mnie obrzydzeniem. Chodzi zwłaszcza o wykańczanie najlepszych ludzi, takich jak Maciej Płażyński czy Jan Rokita. Mogę powiedzieć szczerze, że nigdy nie miałem przyjaciół w Platformie i nie chcę ich mieć. Zresztą nigdy nie poparłem PO, tylko Donalda Tuska – mówił.Przyznał jednocześnie, że bardzo się rozczarował Tuskiem. – Zwłaszcza jego bezwzględnością. Choć trzeba przyznać, że działał bardzo mądrze i wiele osób nie zauważało jak utrąca ludzi, którzy mogą stanowić dla niego zagrożenie – dodał Religa.Jak podkreślił, poparł Tuska w wyborach prezydenckich w 2005 r., bo wydawało mu się, że głoszone przez niego poglądy są mu bliższe niż to co proponował Lech Kaczyński. – Dziś wiem, że Tusk nie nadaje się na prezydenta i nie chciałbym, aby nim kiedykolwiek został – powiedział profesor.

          1. Bardzo ciekawy wywiad. Z tym, że akurat to utrącanie ludzi w PiS-ie jest podobne. Różni się tylko tym, że w PiS-ie utrącani są nie ci, którzy stanowią potencjalne zagrożenie, lecz ci, którzy mają inne zdanie niż Prezes.

          2. Otóż to. 🙂 Każda z partii działa według tych samych mechanizmów (no, może z wyjątkiem PSL ;)) – a jednocześnie każda twierdzi, że sama jest „święta i niepokalana”, w przeciwieństwie, oczywiście, do konkurencji. To klasyczny przykład widzenia belki w cudzym oku, miast w swoim. Ps. Wydaje mi się, że Prezes strzela sobie w stopę, odsuwając ludzi sympatycznych (jak Joanna Kluzik-Rostkowska) i niegłupich (jak Marek Migalski) na rzecz „starej gwardii.” Coraz częściej myślę, że także ta partia mogłaby mieć trochę inne oblicze, gdyby nie…Prezes. Z drugiej strony, wydaje mi się, że w Europie partie zaczynają się niebezpiecznie zbliżać do siebie (tak, że często rzeczywisty „wybór” między nimi staje się fikcją). „Socjaliści” np. mogą bez większych wyrzutów sumienia utworzyć koalicję zarówno z „liberałami” jak i z „chadekami.” „Konserwatyści” zaś, wbrew nazwie, często wcale nie są bardziej „konserwatywni” od swoich lewicowych kolegów.

          3. Ja tam jestem za tym, żeby mnie trzymać za mordę, a jak coś to w pysk. Inaczej będę spał do południa – a co gorsza – jeszcze inne grzeszki przychodzą mi do głowy.Inaczej mówiąc – polityka personalna jest dość skomplikowana. Tu trzeba mieć nosa intuicyjnego:)

          4. No, widzisz, a ja jednak nie lubię, kiedy się mnie trzyma „za pysk” – jeszcze bym kogoś przy tej okazji pogryzła. 🙂 I mam w tej kwestii sojusznika w osobie św. Augustyna, który powiedział: „Nikt przymuszony nie czyni dobrze, chociażby nawet dobrem było to, co czyni.”

  5. Niestety – argumenty o tym, że w kraju z aborcją legalną takie rzeczy się nie zdarzają, że aborcja zapobiega rodzeniu się dzieci, które potem cierpią – to tylko argumenty lewicowe. W niczym nie przekreślają świeckiej idei państwa. Nawet gdybyście zrobili z Polski kraj całkowicie katolicki, takie rzeczy mogłyby się zdarzać.

      1. Problem w tym, że u was jest niewiele tematów: aborcja, in vitro, krzyż i czasem kilka innych rzeczy. Nie trudno więc trafić na temat aborcji.

          1. To jest blog. Aborcje, in vitro, co inni robią ze swoimi partnerami, tudzież analizowanie kto jest lewakiem a kto pracował w komunistycznych służbach, zdaje się być jedynym celem całego waszego życia.

          2. A jedynym celem Twojego życia wydaje się być analizowanie w różnych aspektach, jak bardzo nienawidzą Cię katolicy, jacy są zakłamani, i jak w rzeczywistości nawet pozorne „dobro” które czynią (że przypomnę Twoją przenikliwą opinię o s. Małgorzacie Chmielewskiej) świadczy przeciw nim. Wszyscy jesteśmy kłamcy, hipokryci i zbrodniarze. (MEA culpa!) Ale ja to akceptuję – w końcu, co kto lubi. Jedni pisują przez lata o hodowli rybek akwariowych, a inni o aborcji. A jeśli nie odpowiada mi tematyka poruszana na jakimś blogu, to po prostu tam nie przychodzę. Tobie natomiast zdaje się to sprawiać przyjemność – więc się nie skarż na przykrość wynikającą z obcowania z tym blogiem. Ze swej strony staram się robić wszystko, żebyś mógł tu swobodnie wyrażać własne poglądy. I tyle.

          3. > A jedynym celem Twojego życia wydaje się być Wydaje się na podstawie czego? Jednego bloga?Trafne wydawanie – niczym to, że pracowałem w 4. Departamencie MSW.> nawet pozorne „dobro” które czynią (że przypomnę Twoją przenikliwą opinię o s. Małgorzacie Chmielewskiej) świadczy przeciw nim.M. Chmielewska sama dała świadectwo wykręcając całkowicie fakty historyczne i przypisując Kościołowi zasługi jego „wrogów” oraz cenzurując swój blog.

          4. Twój komentarz znowu mnie nie zaskakuje. 🙂 Podczytuję od czasu do czasu Twój blog zatytułowany „BLOG ANTYRELIGIJNY” (aczkolwiek zdaje się, nie jest to Twój jedyny blog?) – i mam wrażenie, że tak, jak Ty mógłbyś streścić mój w założeniu „aborcja jest złem” (co zresztą byłoby znacznym uproszczeniem) tak ja mam prawo ująć Twój w streszczenie p.t. „Co mnie drażni w katolicyzmie i katolikach?” Co zapewne również takim uproszczeniem jest. Jeszcze raz powtarzam, że o IV Departamencie pisał Leszek a nie ja (ale skoro chcesz, bym odpowiadała również za jego słowa i poglądy, chętnie i z radością to uczynię). Swoją drogą, nie wiem, dlaczego aż tak Cię dotknęła ta sugestia? Mnie nie dotknęłoby założenie, że jestem satanistką, skoro WIEM że w rzeczywistości nią nie jestem. 🙂 Rozumiem, że skoro na niekorzyść „zakłamanej” s. Małgorzaty świadczy fakt, że cenzuruje swego bloga , to na moją korzyść absolutnie nie świadczy to, że tego nie czynię?:) Dobrze, niech ich tak będzie.

          5. 1. Widziałem, że obydwoje dyskutowaliście o mojej komunistycznej przeszłości.2. Nazwanie katolika satanistą może być śmieszne w porównaniu z nazwaniem ateisty komunistą, ponieważ ten drugi pogląd jest promowany przez katolickie media jako najprawdziwszy fakt – co z resztą potwierdziłaś dyskutując o tym (ja nigdzie nie dyskutowałem o Twojej przeszłości satanistki).3. Ty nie cenzurujesz bloga, ale robisz też coś złego celem zagłuszenia innych – pisałem już co.

          6. Ps. Nie wiedziałam, że istnieje zakaz dyskutowania o Twojej cennej osobie – ani że nawet sam taki fakt rani Cię do głębi. Masz rację, oczywiście. Przepraszam. Poprawię się na pewno. Nie sądzę, by moje skromne ukorzenie się mogło ukoić Twój ból, żal i poczucie krzywdy – ale może go choć trochę zmniejszy?

          7. > Ps. Nie wiedziałam, że istnieje zakaz dyskutowania o Twojej cennej osobie – ani że nawet sam taki fakt rani Cię do głębi.Dyskutowanie o mnie nie, ale dorabianie mi gęby komunisty i UBeka celem zdyskredytowania – tak.

          8. Nigdy nie było moim celem zdyskredytowanie Cię. Ale i to mnie w niczym nie usprawiedliwia.

          9. Wiedziałam – cokolwiek bym nie zrobiła czy nie napisała świadczy o mnie jak najgorzej. Cieszę się, że dzięki mnie Twój światopogląd zyskuje coraz większą spójność. Gdybyś spotkał w życiu choć jedną katoliczkę, która zasługiwałaby na Twój szacunek czy (o zgrozo!) sympatię, mógłby się zacząć chwiać… A ja nie chciałabym być przyczyną kryzysu sensu życia dla kogokolwiek. Przyjmij więc, że WSZYSTKO co myślisz na mój temat jest prawdą, samą prawdą i tylko prawdą. Przypuszczam, że to Cię wreszcie uszczęśliwi…

          10. Attonie, nie użalaj się tak nad sobą, że Ci przypisywałem różne rzeczy – wystarczyłoby, żebyś przynajmniej częściowo się odkrył; skoro ukrywasz wszystko, co Ciebie dotyczy, a zachowujesz się na blogach, jak typowy UB-ek, to się nie dziw, że za takiego uchodzisz.

          11. > Attonie, nie użalaj się tak nad sobą, że Ci przypisywałem różne rzeczy – wystarczyłoby, żebyś przynajmniej częściowo się odkrył;Odkryłem wystarczająco wiele. Normalnemu człowiekowi wystarczy, że napiszę, że nie jestem komunistą i to mu wystarczy.> co Ciebie dotyczy, a zachowujesz się na blogach, jak typowy UB-ek,Jak się zachowuje typowy UBek? Tak, ze nie zgadza się z postulatami Kościoła i katolików? Cechu UBeka mógłbym przypisać i Tobie:Jak UBek:- „dyskutujesz” poprzez oczernienie osoby, zniszczenie jej;- śledzisz zaciekle każdy ruch swoich gości, podglądając kto kiedy przyszedł, jaki ma adres IP i co napisał;- Twoja metoda to „nawet jak nie jesteś winny, to my Ci winę udowodnimy”;- publicznie analizujesz co, gdzie napisałem (nawet na innych blogach), by publicznie analizować moją osobowość – z jednym z góry znanym wynikiem analizy – takim, ze mam mentalność UBeka;- Twój wiek pozwalałby Ci na bycie UBekiem – w odróżnieniu ode mnie;- Jesteś socjalistą, przeciwnikiem liberalizmu obyczajowego (w przeciwieństwie do mnie – liberalnego kapitalisty), – wielu byłych komunistów, UBeków, SBków dziś zaciekle służy Kościołowi (np. były członek PZPR – Wolniewicz).

          12. Moi drodzy – w obawie o to, by nie być znowu (naturalnie w pełni słusznie – wszystkie zarzuty, jakie stawia mi Ateista, słuszne są, godne i zbawienne dla mojej grzesznej duszy – specjalistką od kłamstw, manipulacji i wszelkich innych niegodziwości, jakie mógłbyś sobie tylko wyobrazić, jestem tutaj ja, ja i tylko ja…) posądzoną o cenzurowanie bloga czy też (co chyba jest złem jeszcze gorszym?) zagłuszanie głosu prawdy – NIE OŚMIELĘ SIĘ teraz poprosić Was, byście przenieśli swoje prywatne anse na inne, bardziej przyjazne forum. Wszystkich zaś Czytelników, którzy nie są zainteresowani, o co Atton ma żal do Leszka (i vice versa) proszę o uznanie, że to TYLKO i WYŁĄCZNIE wina mojej nieudolności w roli moderatorki bloga.

          13. Ależ Albo, czy ja mam jakikolwiek żal o cokolwiek do Attona? Natomiast tępię go, za jego zachowanie na blogach katolickich. No i proszę – do tej pory mówił tylko o tym, kim on nie jest, ale nie mówił nigdy, kim jest (co oczywiście sprawiało, że wszystkie jego wypowiedzi były mało wiarygodne); tymczasem dziś powiedział, że jest młody; jak młody, jeszcze nie, ale przynajmniej to, że jest młody. Tyle czasu, ile on poświęca chodzeniu po blogach (i to we wszystkich porach dnia i nocy) skłaniało mnie do przypuszczeń, że jest emerytem – no ale w świetle pierwszej jego wypowiedzi o sobie samym, wygląda raczej, że nim nie jest. Zawodowo nie pracuje, bo by nie miał tyle czasu; studentem też chyba nie jest, bo jednak studia wymagają tego, by przynajmniej trochę czasu im poświęcać. No ale może studiuje na jakiejś prywatnej uczelni – tam wystarczy tylko zdawać egzaminy. A może Attonów jest kilku (kilka osób posługuje się tym samym nickiem – np. przed laty w Polityce na tej zasadzie powstawały felietony Bywalca (był nim Daniel Passent, Jerzy Urban i ktoś trzeci, ale już nie pamiętam kto)?

          14. Leszku… Nie mów do mnie o Nim… Bo znowu będę współwinna zbrodni nienawiści… którą jest nawet czytać takie wypowiedzi…:) Ps. Piętnując jego zachowania też dajesz mu dowód, że jego teorie na temat katolików są prawdziwe – WSZYSTKO może się stać takim dowodem… Ja jestem pojętna dziewczynka i tego jednego już się nauczyłam: o Nim można pisać tylko albo w samych superlatywach, albo wcale. Ponieważ wszystko inne, każde słowo, zostanie natychmiast rozebrane na czynniki pierwsze i perfekcyjnie wykorzystane przeciwko mnie. Oczywiście w imię prawdy, tolerancji oraz poszanowania dla moich (odmiennych) poglądów…

          15. Ależ Albo, to jest zupełnie nieważne, co napiszemy – Ateista nie szuka prawdy. Bądź spokojna, Atton znajdzie potwierdzenie swoich tez także w tym, co tym tezom przeczy – to jest w końcu jego specjalność głosić tezy postawione na głowie. Z tego powodu zupełnie się tym nie przejmuję, że w moim działaniu Atton odnajduje potwierdzenie swoich tez – za to mnie się boi.

          16. Ciebie bać się? Widzę, ze sobie chcesz pochlebiać. Nie ma czego się bać – Twoje argumenty są równie wartościowe, co telewizyjne wróżby – opierają się na subiektywnych, upartych wierzeniach, że ktoś jest kimś, kim chcesz by był.

          17. „…opierają się na subiektywnych, upartych wierzeniach, że ktoś jest kimś, kim chcesz by był.” 🙂 Wydaje mi się, Attonie, że każdy ma prawo do własnych wyobrażeń na temat tego, kim są inni ludzie – Ty również. Jeżeli ten mój wniosek jest błędny, to przyjmij po prostu, że podobnie fałszywe było rozumowanie Leszka, choć wiem, że Twoja delikatna i wrażliwa natura z trudem zniosła kolejny tak bolesny cios) Taka już zwłaszcza natura Internetu – możemy wnioskować jedynie na podstawie bardzo niepełnych danych. Prawda jest taka, że nie WIEM nic o Tobie poza tym, co sam ujawniasz w swoich wpisach na tym i na innych blogach – a z tego wszystkiego wyłania się obraz człowieka niezwykle wrażliwego, tolerancyjnego, z ogromną delikatnością i życzliwością podchodzącego do przekonań innych ludzi. 🙂 Jak Ci się podoba taka charakterystyka Twojej osoby?:) Mam nadzieję, że przynajmniej tym razem nie mam „urojeń”?:)

          18. Czegos tu nie rozumiem -na zadnym blogu katolickim nie zauważyłam napisu – tylko dla katolików, innym wstęp wzbroniony, co więcej takie blogi też są polecane przez Onet więc ogólnie dostępne.A jeżeli takiego zakazu nie ma to każdy może komentować i mieć swoje zdanie – niekoniecznie pasujące do zdania autora blogu (chyba że autor bloga traktuje swój blog jak kącik wzajemnej adoracji). Więc o co tu chodzi z tym tepieniem?

          19. Bez przesady. Sam jesteś anonimowy a od kogoś wymagasz żeby ci podał cały zyciorys. Po tresci twoich wpisów tez możnaby napisać o tobie to i owo (niekoniecznie pozytywnie) a nikt tego nie robi.

          20. O Tobie również, Olu, ośmielę się zauważyć… 🙂 Decydując się na odsłonięcie części swego życiorysu czy poglądów w Sieci ZAWSZE ryzykujemy, że ktoś będzie stawiał dalsze, nieprzyjemne pytania lub snuł nieprawdopodobne domysły. Moim zdaniem nie ma się o co obrażać.

          21. W takiej dyskusji chodzi chyba o poglądy a nie o zyciorysy a wysnuwanie wniosków ….jestes tym, tamtym czy owantym jest bez sensu, szczeglnie wypisywanie jakis bzdetow o ubekach, departamentach. Cos na zasadzie szukania dziadka w Wehrmachcie

          22. Olu, każdy ma chyba taki odruch, że stara się to, co czyta „dopasować” jakoś do osoby autora – a nawet wyjaśnić sobie (nie zawsze trafnie:)) pewne niejasności i niedopowiedzenia. Można się przy tym czasem dowiedzieć „ciekawych” rzeczy o sobie – przychodzący tu po raz pierwszy często sądzą, że jestem: (w kolejności dowolnej:)): mężczyzną, dz.iwką, ateistką, księdzem, z.dzirą bez zasad, katechetką, zakonnicą, dewotką, osobą chorą psychicznie, mitomanką, babcią moherową…:) Nie zawsze wyprowadzam ich z błędu – po co?Oni i tak „wiedzą” swoje. Ale ja się o to nie obrażam – każdy może, na podstawie tego co napisałam, stworzyć sobie taki obraz mojej osoby, jaki mu odpowiada.

          23. Szczerze? a mnie denerwuje takie określanie człowieka po tym co pisze. Każdy ma prawo do swoich poglądów a jeżeli moje poglady nie są takie same jak poglądy osoby komentujacej to nikt nie dał jej prawa do obrażania a okreslanie kogoś ubekiem, komunistą , czerwoną zaraza ( i takie epitety na innych blogach znalazłam) wg mnie swiadcza o braku kultury. Jakbym o kimś napisała – jesteś ciemnym, głupim, otumanionym dewotem dopiero posypałyby się gromy. Tyle tylko ze niektórym się wydaje że on może obrażać ale jego broń Boże. I jeszcze jedno, jeżeli ktoś nazywa kogos ubekiem czy tym podobnym to niby skąd wie ile ta osoba ma lat. Moze ma akuratnie20 ? Sama poglądy mam takie jakie mam ale ani ubekierm nie byłam,ani do PZPR nie należałam, ani nie jestem masonka czy pracownicą ktoregos tam departamentu i pewnie wszyscy komentujący podobniez.

          24. Od jakiegos czasu czytam to co napisałaś i jakos nie zauwazyłam takich okresleń (chyba że kasujesz). Jedno czy dwa pochodza chyba od jakis prostaków.

    1. Wiem, że i tak mi nie uwierzysz, ale nie chcę „zrobić z Polski kraju katolickiego” – chciałabym tylko, żeby był to kraj, w którym DOBRZE będą się czuli i katolicy, i ateiści – i wszyscy inni też. Zupełnie, jak na tym blogu.

        1. Oczywiście – dla niego wszyscy, którzy się przyznają do katolicyzmu, to „jedno ciało i jeden duch” (bardzo ewangelicznie zresztą:)). I wolno mu – aczkolwiek to często prowadzi go do konkluzji, które nie są prawdziwe. Ja np. NIGDY na swoim blogu nie snułam podejrzeń na temat jego przeszłości – robił to Leszek. Ale przy postawieniu sprawy: „wy wszyscy to jedno!” zapewne łatwiej atakować – można przypisać każdemu zbrodnie wszystkich, nawet gdyby, jakimś cudem, okazał się przyzwoitym człowiekiem. Ale trudno – przyjmę chętnie i te zarzuty, które mi się nie należą. I tak to mi zresztą nie pomoże. Będąc katoliczką jestem niegodziwa. Z definicji. Dobrze więc, niech będzie i tak. O Jezusie też mówili (i mówią nadal:)) najgorsze rzeczy. Z pewnością zasłużyłam bardziej, niż On. 🙂

  6. Na miejscu byka, wolałbym zginąć w walce, jak gladiator, niż być prowadzony na łańcuchu do rzeźni, a tam zabity taśmowo, przez przacownika z obojętną mina, nawet nie wyciągającego papierosa z ust. No, ale to moje zdanie, byka o nie nie pytałem. Choć coś mi mówi, że on też wolałby to samo, co ja.O aborcji powiedziałem już swego czasu wszystko, co wiedziałem i przemyślałem, więc nie będę się powtarzał. Dodam tylko, ze w kraju świeckim przynajmniej władze wiedzą, ile aborcji się tam wykonuje, a u nas nawet tego nie wiadomo.

    1. Wiesz, wydaje mi się, że – wbrew pozorom – podziemie aborcyjne istnieje WSZĘDZIE. W końcu to nie „uciśnione” pod tym względem Polki wyjeżdżały do tej niesławnej kliniki, gdzie „aborcji” (a tak naprawdę uśmiercenia noworodka „humanitarnym” zastrzykiem z trucizną) dokonywano w 7, 8, a nawet 9. miesiącu ciąży – ale wyzwolone Dunki, które u siebie mają również dość liberalne prawo aborcyjne. Jak widać, nie dość liberalne jak na ich potrzeby. Problem w tym, że ludzie na ogół nie wiedzą, gdzie się zatrzymać w przysługujących im „prawach.” Tak samo np. legalizacja „miękkich” narkotyków nie rozwiązała żadnego problemu tak, jak się tego po niej spodziewano… To nie powoduje, że w danym kraju mniej jest „prawdziwych” narkomanów (a co to w ogóle znaczy?:) Czy „prawdziwy” alkoholik to ten, który brudny leży w rowie, czy nieskazitelnie ubrany dyrektor, który zawsze nosi „małpkę” za pazuchą garnituru od Gucciego?:)).

      1. Podziemie aborcyjne to jest jedna sprawa, klinika o ktorej piszesz inna sprawa. Przewaznie powyżej 3 miesiaca aborcji sie nie przeprowadza ale nie ze wzgledu na płód ale ze wzgledu na zdrowie kobiety, im wyzsza ciąza tym niebezpieczniejsze jej usuniecie. Jak lekarz usunie 2 miesięczną ciążę to równie dobrze mógłby usunąć 4 miesięczną ale wie ze to się może dla kobiety żle skończyć więc tego nie robi.

  7. Przyszłam z rewizytą:-)…Alez u Ciebie gorąco! Na razie nie będę w tym temacie się pogrążać,Albo. Nie teraz:-) Pozdrawiam.Ps.usuń kody,bo mam trudności:-)

    1. Przykro mi, Gusiku – wprowadziłam te kody, żeby utrudnić życie spamerom – i myślę, że ich nie usunę, choć żal mi przyzwoitych internautów, którym one także komplikują życie. Mnie nie wyłączając.

  8. Witaj Albo.Czytając Twój tekst pomyślałem o dwóch sprawach. Po pierwsze – aborcja. Nie wiedzieć czemu w dyskusji poruszane są dwie skrajności – albo pozwalamy na aborcję na życzenie do 9 miesiąca, albo zabraniamy jej każdej kobiecie, nawet tej zgwałconej i której życie jest w wyniku ciąży zagrożone. Przez to tworzą się absurdy – jak ten, by nazywać kogoś „zwolennikiem aborcji”, tak jakby chciał, by każdą ciążę abortować. Przez to również toczy się wojenka, która niczego nie naprawia, a jedynie pogłębia nieprawdziwą alternatywę – wszystkim albo nikomu…I druga sprawa, z której pośrednio wynika pierwsza. W sprawach życia i śmierci (jak również wychowywaniu dzieci, itd.) zauważam brak konsekwencji i „hierarchii”. Może ciężko w przypadku życia mówić o hierarchii, ale po prostu brakuje mi ustalenia „do tego momentu bronimy każdego życia, od tego już tylko niektórego, a w tym momencie – żadnego”. Nie oszukujmy się – nie da się obronić każdego życia, a przynajmniej oszczędzilibyśmy sobie absurdów takich jak w Hiszpanii no i tych emocji, które towarzyszą w dyskusjach „bo wy cenicie wyżej życie zwierzęcia nad człowieka” – „a wy zarodka nad żywą kobietę”. Obawiam się jednak, że i to może wywołać niesamowite spory – wszak dla wielu słowo „kompromis” to kolejne imię szatana….Pozdrawiam

    1. Muszę Cię uspokoić – JA cenię życie zarodka na równi z życiem „żywej kobiety” (a zarodek jest martwy?:)), a kryminalisty na równi z życiem dziecka z zespołem Downa. Zwierzęcia zaś tylko niewiele mniej – polowania dla rozrywki (bo też trzeba pamiętać, że wciąż dla wielu ludzi to, co upolują, stanowi podstawę wyżywienia) a tym bardziej corridę uważam za przejaw wyjątkowego barbarzyństwa. Natomiast co do kompromisu w tych sprawach – jest on o tyle trudny, że nie ma jednej, spójnej, NAUKOWEJ (W ROZUMIENIU NAUK ŚCISŁYCH) definicji „człowieczeństwa.” Dlaczego np. w Portugalii płód podlega ochronie od 10 tygodnia, w Hiszpanii od 14 (chociaż nie rozumiem, dlaczego nawet w wypadku wykonania tzw. późnej aborcji kobieta nie poniesie żadnej odpowiedzialności? Jeśli można bezkarnie zrobić to nawet w 9. miesiącu, to dlaczego – jak Singer – nie jesteśmy konsekwentni i karzemy zabójców noworodków?) Sęk w tym, że – poza ogólnym stwierdzeniem, że przed zapłodnieniem nie mamy jeszcze do czynienia z istotą żywą, a po narodzinach to już jednak człowiek (Singer twierdzi inaczej – i ma prawo, bo nie wiemy, co to jest „człowiek”:) – wszystko, co pomiędzy jest umowne. W Portugalii płód znajduje się pod ochroną od 10 tygodnia, w Polsce od 12, w Hiszpanii od 14 a w Wielkiej Brytanii – dopiero od 24 tygodnia. Czy zatem mały Portugalczyk staje się „człowiekiem” wcześniej, niż mały Anglik?:) Bardziej więc zależy to od wyznawanego światopoglądu, niż od jakichkolwiek obiektywnych danych. Prof. Magdalena Środa, zapytana, dlaczego jej zdaniem płód ośmiomiesięczny nie jest jeszcze „dzieckiem” (ja się urodziłam w 7. miesiącu i zapewniam, że nie przypominałam meduzy:)) – odparła: „Bo nie!” Na tym poziomie „dyskusji” równie dobrze moglibyśmy się umówić że: noworodki to jeszcze nie ludzie, chorzy psychicznie nie są „w pełni” ludźmi, upośledzeni umysłowo nie są ludźmi, Żydzi nie są ludźmi, rudowłosi to nie ludzie… I tak dalej i tak dalej. Nie? A DLACZEGO NIE?:) Masz rację, Adku, że prawdopodobnie nie jesteśmy w stanie chronić KAŻDEGO życia (bo wtedy musielibyśmy, jak niektóre sekty, praktykować ahimsę – wyrzeczenie się spożywania jakiejkolwiek materii organicznej – bo rośliny też są istotami żywymi – co z kolei zniszczyłoby NASZE własne życie. Chociaż w ostatnim „Newsweeku” znalazłam tekst o „ekologicznym” człowieku przyszłości, napędzanym…chlorofilem, jak rośliny. Kto wie, kto wie…). Ja jednak wciąż wierzę w starą, żydowską maksymę: „Kto ocalił jedno życie – ocalił cały świat.” Ale jest tu jeszcze jeden problem (jak pisałam już Nitagerowi) – że ludzie na ogół nie wiedzą, gdzie się zatrzymać – tak w zakazach, jak i w przysługujących im prawach. I tak to, co powinno być wyjątkiem – zwykle bardzo łatwo staje się REGUŁĄ.

      1. Ps. Ale skoro zgadzamy się co do tego, że ta „obrona życia” nigdy nie jest absolutna, bo czasami mogą zaistnieć sytuacje usprawiedliwiające zabicie człowieka (np. w obronie własnej, etc.) – jak pisałeś, Adku, niegdyś w swoim poście – to mnie chodziłoby tylko o to, byśmy mieli odwagę przyznać wprost: „TAK, uważamy, że w takim to a takim przypadku mamy prawo zabić – że to życie jest mniej warte niż tamto.” Ubieranie tej prawdy we frazesy o tym, „że to nie człowiek” (i znów wracamy do pytania: A CO TO JEST „człowiek”?:)) uważam za wyjątkowo obrzydliwe. Nie wiem, czy wiesz, ale naziści zabijając miliony Żydów również nie zabijali (w swoim pojęciu) „ludzi” – oni tylko likwidowali szkodliwe „insekty.” Widzisz – wszystko jest tylko kwestią definicji. I wszystko można jakoś usprawiedliwić, każde okrucieństwo.

        1. Alba, wyslij mu na pożegnanie maila z odciśniętymi ustami, może go to z lekka dowartościuje i się facet uspokoi, najwyraźniej ma obrażoną buzię w „podkówkę”, bo nikt nie chce się z nim bawić w tej jego ateistycznej piaskownicy.

      2. Ciekawi mnie jedno, czy jakby jakis zboczeniec wykorzystał a następnie zabił twoje dziecko czy tez byś jego zycie tak chroniła

        1. No, cóż, Olu – zabiłabym go bez wahania, jeśli… jego śmierć przywróciłaby życie mojemu dziecku, albo przynajmniej sprawiła, żebym już nie cierpiała. A ponieważ sądzę, że to nie pomaga, pozwoliłabym mu żyć. Czy zabicie zwyrodnialca zwróci mi tych, których kochałam? Jeśli nie, to śmierć jest za niską ceną za ich śmierć. Ps. A nie dziwi Cię, że ci często sami ludzie, którzy wszędzie walczą z barbarzyństwem kary śmierci, walczą również o rozszerzenie „błogosławionego prawa do aborcji”? No, jasne – niechciana ciąża jest ZAWSZE większym zagrożeniem, niż seryjny morderca…:)

          1. Jak juz poruszyłas aborcję to wytłumacz mi jedno, co zakaz aborcji daje? Zmniejszyła się liczba aborcji? chyba nie. Zmieniło się tylko jedno – jak nie było zakazu to aborcja przeprowadzona była w szpitalu, bezpłatnie, w sterylnych warynkach. Jak jest zakaz to podziemie aborcyjne kwitnie, zabiegi sa dokonywane w prywatnych gabinetach za grube pieniądze ewentualnie na Ukrainie czy w Niemczech też nie za darmo.Dochodzą do tego sposoby domowe np. Domestos.Jak kobieta jest zdesperowana to pieniądze pożyczy a na zabieg i tak pójdzie. A jak pozyczy to musi spłacić, często kosztem dzieci już zyjących. W sumie taki zakaz nic nie daje – była w Stanach prohibicja i ludzie mniej pili? Było u nas picie od 13ej i kartki a ludzie wtedy tyle pili ze szok.A jeżeli zakaz nic nie daje to jest inne wyjście – dobrze płatne urlopy wychowawcze, zapewnienie pracy po powrocie z urlopu, uświadamianie młodziezy (dorosłych też) – wtedy nie będą potrzebne żadne zakazy bo nikt z samej przyjemności na zabieg nie idzie a taki zakaz to jest tylko sztuka dla sztuki.

          2. Z tym innym wyjściem – jak najbardziej zgoda, ale że zakaz nic nie daje? To po co w ogóle całe prawo karne i moralne? Róbta co chceta – hulaj dusza piekła nie ma. Błędnie w swej istocie skonstruowane prawo, jak wszelka inna błędna regulacja nie może stworzyć właściwie kręcącego się mechanizmu (procederu) – wręcz przeciwnie – napędza nieustannie nowe aberracje. Fałszywe założenie kładzie wszystko co po nim się znajduje. A fałszywym – wręcz diabelskim założeniem jest prawo do zabicia niewinnego bezbronnego człowieka. Usankcjonowanie prawne czegoś takiego jest cofnięciem się kilka epok do tyłu, choćby nie wiem jak to naukowo i mądrze uzasadniać tak przynajmniej mój chłopski rozum podpowiada. A Alba wytłumaczy Ci to dokładniej zapewne..:)

          3. Wiesz, niedawno podczas podobnej dyskusji na Onecie pewna dziewczyna, bynajmniej nie identyfikująca się z nauczaniem Kościoła, napisała, że w dzisiejszych czasach, przy tych wszystkich środkach antykoncepcyjnych o wysokiej skuteczności i edukacji seksualnej, domaganie się rozszerzania (i rozszerzania, i rozszerzania…) „prawa do aborcji” jest przejawem zacofania – „powrotu do średniowiecza”, jak się wyraziła – a nie postępu. I ja się z nią zgadzam.

          4. Juz kiedyś chyba o tym pisałam, jeżeli ktos jest świadomy skąd biorą się dzieci, ma odpowiedzialnego partnera, ma pieniądze (antykoncepcja też nie jest tania) to bedzie główkował tak ze mu zabieg do niczego nie bedzie potrzebny.A komu będzie potrzebny? małolacie ktora po dwóch piwach pójdzie sama nie wiedząc z kim, osobie stosującej mało pewne środki, osobie która ma kupę dzieci, męża bez pojęcia i jeden wynajęty pokoik, popegeerowcom dla ktorych jedynym zajęciem jest picie piwa i harce pod pierzyna. . Nie stosujmy jednej miarki dla wszystkich i nie patrzmy na problem ze swojego punktu widzienia. Jak ludzie są „na poziomie” to maja tyle dzieci ile chca a jak nie sa to działają na zasadzie -co rok prorok

          5. Zakaz ma znaczenie wtedy kiedy cos daje a zakaz aborcji co dał? tyle ile było tyle i jest albo jeszcze więcej więc sie nie czarujmy – zakaz zakazem a życie zyciem a zakaz martwy jest tyle wart co papier na którym jest zapisany.

          6. Ola, żonglujesz pojęciami i terminami niby Świadkowie Jehowy..:) Rozumiesz co ja chcę Ci powiedzieć o prawie otwierającym procedens i mentalność, że zabijanie ludzi (w takim czy innym stadium życia) jest zgodne z prawem, które OFICJALNIE i w ŚWIETLE potwierdza i sankcjonuje prawnie (w imieniu państwa) taką możliwość? Na pewno to rozumiesz, tylko chcesz uparcie postawić na swoim.. czego ja już zaczynam się oduczać w debatach ze Świadkówkami:)

          7. A jaka to różnica czy poddam się zabiegowi w polskim szpitalu czy w klinice w Niemczech? Fakt pozostaje faktem. Moze w Niemczech to mniejszy grzech? I jeszcze jedno, przestań naśladować Leszka i nie wymyślaj jakichś niestworzonych historii bo juz zaczynasz kombinowac….pisze to i to więc na 100% …..Swiadek Jehowy.

          8. Nic nie kombinuję Olu. Właśnie prowadzę ożywioną dyskusję ze Świadkami (jak wiesz) i tylko dlatego to skojarzenie mi wskoczyło – a Ty zaraz 100%!?Nie udawaj w dalszym ciągu „ograniczonej” (bo w to nie uwierzę), co do rozumienia różnicy jaka powstaje w mentalności obywateli państw, w których aborcja jest zalegalizowana lub przynajmniej ograniczona. Słyszałaś zapewne o takim terminie jak 'świadomość aborcyjna’ np. Nie należy ograniczać się tylko do wybierania mniejszego zła – że niby w klinice zabieg będzie bardziej bezpieczny niż w prywatnym gabinecie.. Ograniczenie prawne aborcji daje do myślenia (przynajmniej tym mniej ograniczonym), że jest to czymś złym – bo prawo przecież jest od tego aby dokonywało rozróżniania. Zresztą co będziemy owijać w bawełnę: za tym wszystkim stoją wielkie 'przemysły’ – pornograficzny (napędzający klientów klinikom aborcyjnym) i sam aborcyjny, który robi wszystko aby zapewnić sobie jak największy i nieustanny strumień 'pacjentek’, które jakimś dziwnym trafem „uświadamiane” są tylko w jednym kierunku, a mianowicie, że zabicie własnego dziecka jest nie mniej standardową operacją od wycięcia wyrostka robaczkowego. Podczas gdy aborcja obok gwałtu, jest największym złem i dramatem jaki może spotkać kobietę. O tym się BARDZO mało SZEPCZE.. Zresztą jest to autentyczny gwałt na organizmie. Ten kto go dokonuje (przynajmniej na zdrowym dziecku) nie jest lekarzem, tylko jego zaprzeczeniem.Konsekwencje gwałtu fizycznego pozostają na całe życie – podobnie jak aborcja. Z tym, że aborcja jest aktem NA WŁASNE ŻYCZENIE. I w tym tkwi potworna wręcz manipulacja wartościami i prawdą. Jest to też największe (moim zdaniem) świństwo jakie mężczyzna może uczynić kobiecie. Bo to on tak naprawdę ukrywa się za tym dramatem – nawet jeśli aborcji dokonuje „znachorka”… O tym się nawet nie szepcze. Że mężczyźni siedzą cicho to rozumiem, ale dlaczego feministki – nie rozumiem.

          9. Wszystko bardzo pieknie tylko odpowiedz krótko – zmniejszyła sie liczba aborcji czy nie? A chyba o to chodzi

          10. Proszę bardzo – odp. kr. – nie wiem.. A Ty wiesz?… Z tym, że mam uzasadnione prawo domyślać się że tak.. Bowiem okazja czyni złodzieja, a szeroko otwarte drzwi zachęcają do wejścia. Jak np. ten statek „klinika”..Poza tym jeśli dziewczyna której i tak nie brakuje problemów w związku z zaistniałą sytuacją, uzmysłowi sobie, że będzie jeszcze musiała jechać „zrobić to” daleko za granicą – zastanowi się dwa razy. A w tym czasie może wpadnie jej do głowy mniej drastyczne rozwiązanie. Wiadomo przecież, że kobieta z poczętym dzieckiem – zwłaszcza zostawiona sama z „problemem”, albo co gorsza – namawiana do „usunięcia tego problemu” – ma prawo do myślenia niekoniecznie w pełni racjonalnego. W takich sytuacjach o życiu lub śmierci nowego człowieka decyduje często „przypadek”, chwila. Należy zatem uczynić wszystko co jest tylko możliwe aby tym „chwilom pomóc” opowiedzieć się za życiem a nie za śmiercią.

          11. Zgadzam się, Heniu. To podobnie jak z tym, że ponad 90% „zawczasu wykrytych” przypadków Zespołu Downa na świecie kończy się aborcją. A dlaczego? Bo mówi się kobietom, że urodzić „Downa” to największe nieszczęście, jakie może spotkać człowieka – nawet nie próbuje się szukać w tym jakichkolwiek jaśniejszych stron, tłumaczyć, co można zrobić, jak pomóc… Zgadzam się również z Twoją konkluzją, że niesłusznie za aborcję czy dzieciobójstwo obwinia się tylko kobietę (tę „zbrodniarkę bez serca”) kiedy w większości przypadków ich partnerzy, rodzina (zwłaszcza mamusie, chcące się pozbyć „wstydu” i „kłopotu” u nastolatki) lub tzw. „przyjaciele” też mają w tym swój udział. Jako niedoszła samobójczyni mogę powiedzieć, że jeśli człowiek już uwierzy, że w danej sytuacji „naprawdę nie ma innego wyjścia” jest gotowy popełnić największą niegodziwość w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku…

      3. Cos mi się nie chce wierzyć żeby Sroda puściła takiego bąka. Granica jest 20 -22 tygodnie – wczesniej poronienie pózniej wczesny poród. A kwestia czy 12 czy 14 czy 16 tygodni…..ani takie ani takie nie jest w stanie życ poza łonem matki. Chodzi tu chyba bardziej o samą kobietę i jej zdrowie.

Skomentuj Alba Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *