Mężczyzna w klinice aborcyjnej…

No, tak… Niektórzy z Was mi pewnie zaraz zarzucą, że jestem monotematyczna (no, bo jakżeż można tak ciągle na jeden temat…), a znów inni, że jestem skrajnie nieobiektywna, bo przecież „większość aborcji na świecie jest jakoś inspirowana właśnie przez facetów” (to prawda – a można by nawet zaryzykować nieco humorystyczne twierdzenie, że gdyby nie było mężczyzn, nie byłoby w ogóle żadnych „niechcianych ciąż”, a zatem i ich przerywania…).

Doskonale wiem, czego się mogę spodziewać za taką refleksję, a jednak…

Nic nie poradzę na to, że bardzo poruszył mnie artykuł w jednym z ostatnich „Wprostów”, gdzie opisano działalność jednej z niemieckich klinik aborcyjnych. Otóż do tego „raju kobiet”, gdzie wcielone anioły bezboleśnie uwalniają od „problemu” bez zbędnych pytań i (broń Boże!) oceniania (acz za odpowiednią, niewygórowaną opłatą) zaplątał się także jakiś „partner życiowy” jednej z pacjentek.

I jego, owszem, zapytano uprzejmie (i jakże taktownie…), jak się czuje z tym, że za chwilę straci swoje pierwsze dziecko. Facet się rozpłakał. Zabieg wykonano. A cierpienie tamtego mężczyzny? No, cóż – przecież to „tylko” facet, prawda?

       

„Nie jego interes!”?

24 odpowiedzi na “Mężczyzna w klinice aborcyjnej…”

  1. temat jest mi tyle bliski, że jestem szczęśliwym tatusiem dwójki pociech – córki (31) i syna (21), apierwsza reakcja mych żon na ciążę była… aborcja! mój dar przekonywania doprowadził jednak dwa razy do happy – endu!!! emocjonalnie jestem przeciwnikiem aborcji, z drugiej strony jednak zdecydowanie sprzeciwiam cię ustawowemu ingerowaniu w ten problem! mam, nadzieję, że nie zachodzi tu żadna sprzeczność!!!pozdrawiam

    1. Myślę, Art, że nie zachodzi. 🙂 Zawsze byłam zdania, że zasady moralne lepiej wpajać przez PRZEKONYWANIE niż przez ZAKAZYWANIE. Zresztą mój ostatni spowiednik, etyk, często mi mówił, że żadna to cnota, jeśli ktoś nie czyni źle tylko ze strachu przed karą…

    2. Jedna jaskółka w postaci tego wrażliwego mężczyzny, wiosny nie czyni.Ciągle bowiem w związku z tym problemem – jak go określił Art Klater – mężczyźni siedzą cicho jak mysz pod miotłą. Są wręcz mistrzami tego drugiego planu, który najwidoczniej większości odpowiada skoro nie podnoszą krzyku iż są dyskryminowani!A co Ty Art masz na myśli pisząc o ustawowym ingerowaniu w „ten problem”?

      1. A wiesz, dlaczego, Heniu? Bo myślę, że większości przypadła do gustu feministyczna propaganda w stylu: „Dziecko to WYŁĄCZNA sprawa kobiety!” (Hmmm… Skoro tak, to chyba znaczy, że ludzie rozmnażają się drogą partenogenezy?:)). Bo jeśli tak, to „ja mam z czaszki” – to JEJ problem, niech robi z „tym” co chce (to zazwyczaj mają na myśli mężczyźni, gdy mówią: „Uszanuję każdą Twoją decyzję!). Nie będę musiał później alimentów płacić… Tylko ja nie rozumiem, czemu często te same panie, które krzyczą, że „to nie jego interes” później równie głośno domagają się od mężczyzn „współodpowiedzialności” (przede wszystkim finansowej) i pomocy? Przepraszam, ale wydaje mi się, że „albo rybki, albo akwarium.”

        1. Tak jest – albo rybki albo 'pypki’ ;-))Ale temat jest raczej niestety poważny. Zawsze gdy jest mowa o zabijaniu na masową skalę – moje skojarzenia nieuchronnie prowadzą do zła osobowego w postaci Szatana; o którym Jezus zresztą wyraził się otwarcie mówiąc, że od początku był on zabójcą.Osobiście uważam, że do największych osiągnięć tego złego ducha w całej historii, należy doprowadzenie do podziału Kościoła wcześniej, a obecnie do odebrania (czy jak to nazwać) instynktu macierzyńskiego kobietom a ojcowskiego mężczyznom. Ten to diabeł – jak sama jego nazwa wskazuje – specjalizuje się we wprowadzaniu podziałów a następnie eliminowaniu w ten sposób osłabionych jednostek. Przy grzechu tzw. pierwotnym czyli w biblijnym raju – ten inteligentny skrytobójca upiekł dwie pieczenie na jednym ogniu. Podzielił nas nie tylko ze Stwórcą ale i z samymi sobą. Przy czym z tej pierwotnej i zasadniczej próby – wbrew pozorom lepiej wyszła kobieta (znów osobiście uważam) bo choć podobnie jak mężczyzna – nie uznała swojej winy – wskazała przynajmniej właściwe jej źródło – bez oskarżania kogokolwiek poza nim. Adam natomiast popisał się wyjątkową wręcz głupotą (choć miało to wyglądać na spryt) i bezczelnością – próbując winę zwalić na samego Boga! Jednocześnie objawił się cały męski egoizm i niemęskie tchórzostwo: „To nie ja – to ona jest wszystkiemu winna! Chciałem też skromnie zauważyć, że to Ty ją postawiłeś przy mnie.. Owszem – z początku było fajnie a nawet super – ale teraz zrób coś z tą kobietą bo to przez nią cały „ten problem”. Nie zabezpieczyła się..” Albo jest taki głupi ten facet albo tylko zgrywa idiotę.. Poza tym z biblijnego zapisu wynika, że to Adamowi Bóg powierzył „instrukcje i przepisy” bezpiecznego korzystania z „przyjemności rajskich’..;-) I jego uczynił ODPOWIEDZIALNYM za przekazanie tych zasad swojej żonie..Z tego akurat mężczyzna wywiązał się wyjątkowo gorliwie..(co go zresztą zgubiło) bo jak mówi pewien midrasz żydowski – Adam chcąc czasem pozażywać „świętego spokoju” od swej lubiącej długie rozmowy żony – dodał swoje własne przykazanie celem zabezpieczenia jej przed grzechem w razie gdyby pokusa zastała ją samą.. Bóg bowiem przykazał 'jedynie’ aby nie JEŚĆ owoców z drzewa poznania dobra i zła, (bo jeśli spożyjecie – niechybnie umrzecie) a Adam podwyższył Ewie poprzeczkę dopisując (niczym w słynnej ustawie o mediach he he): „A nawet go dotykać”. Diabeł dossskonale wykorzystał tak powstały kruczek prawny. Popchnął Ewę na to drzewo i powiedział: „No i co? Widzisz że nie umarłaś?”Tak to mężczyzna powołany do tego by być opiekunem i obrońcą kobiety, nie tylko nie wywiązał się ze swej roli ale nawet w pośredni sposób „wepchnął” ją w ramiona Złego, a potem na dodatek stał się jej oskarżycielem „posiłkowym”, i to z najniższych pobudek (by ratować swoją skórę).Mężczyźni na ogół mają większe problemy z instynktem ojcowskim, ale dawniej przynajmniej nie mieli problemów z honorem. A teraz nawet uchylanie się od alimentów jest dla niektórych powodem do dumy ze swojej „zaradności” życiowej.

          1. Ufff, Heniu, ale mi dałeś popalić. 😉 Więc może najpierw coś o tym ojcostwie: ostatnio czytałam książkę dr Elżbiety Sujak, psychiatry i doradczyni rodzinnej, która zauważyła, że kiedy zaczynała swoją praktykę (w latach 60-tych XX w.) problemem przy „niechcianej ciąży” byli głównie mężczyźni: „Bo ON by się wściekł, gdyby było kolejne dziecko!” – obecnie natomiast głównie kobiety protestują przeciwko możliwości macierzyństwa… To zresztą potwierdzają różne badania: coraz mniej młodych kobiet i coraz więcej mężczyzn chciałoby mieć dzieci. Natomiast jeśli chodzi o Adama, to osobiście uważam, że przede wszystkim sprzeniewierzył się on podstawowemu męskiemu powołaniu, jakim jest DZIAŁANIE. Widząc węża w ogrodzie powinien był coś zrobić, coś powiedzieć – ale opis biblijny nie pokazuje nic takiego. Niby „był z nią” – ale po prostu biernie stał i patrzył. Podobnie, niestety, dezerteruje wielu mężczyzn, którym przychodzi zmierzyć się z problemem nieplanowanego czy (nie daj Boże!) niepełnosprawnego dziecka. Pozwól też sobie powiedzieć, że (wbrew sugestiom rabinów, którzy po wschodniemu uważają kobiety za istoty pozbawione własnej woli – to dlatego nie pozwalano im np. zeznawać przed sądem – uważano, że kobieta ZAWSZE powie to, co jej nakaże jakiś mężczyzna. W islamie do dziś świadectwo kobiety nie ma takiej mocy prawnej, jak słowo mężczyzny) Ewa, jako osoba na równi z Adamem obdarzona rozumem i wolną wolą, nie potrzebowałaby sugestii mężczyzny, żeby sobie narzucić dodatkowy zakaz („nie dotykaj!”). Być może próbowała w tej sposób SAMA opanować własną ciekawość. 🙂

          2. W tym temacie mogę ze spokojem sumienia przyznawać Ci rację carte blanche;-)Co do sceny biblijnej – ciągle wyobrażam sobie, że diabeł nieprzypadkowo wybrał kobietę do nawiązania dialogu..; wykorzystał też moment gdy raczej była sama.. A nie powinna być sama. Tym bardziej, że wtedy jeszcze nie było innych kobiet.. Zresztą można i tak na to spojrzeć, że nie powinna się wdawać sama w dyskusję z podejrzanym typem.. Ostatecznie na podstawie tego jestem skłonny wyrazić taką opinię, że wina (jak to zazwyczaj) leży po obu stronach. I o tym właśnie dziwnie się zapomina gdy jest mowa o aborcji..

          3. Fakt, podobnie jak w słynnej scenie z niedoszłym ukamienowaniem „grzesznicy” w Ewangelii (swoją drogą, żal, że islam do dziś nie doczekał się nauczyciela, który by w takich przypadkach głośno krzyczał „nie!”) zawsze łatwiej cisnąć kamieniem w KOBIETĘ.(A przecież za tak wieloma przypadkami aborcji stoi jakiś mężczyzna…) Nawiasem mówiąc, Prawo Mojżeszowe nakładało taką samą karę na OBOJE cudzołożników – gdzie więc podział się ten, który „był z nią”? Kto wie, może stał wśród tych, którzy przeciw niej głośno „protestowali”? Masz też rację, że kobieta nigdy nie powinna być SAMA (przygotowując ten tekst, natknęłam się również na myśl, że „kobieta bez mężczyzny jest wszystkim – ale tylko z mężczyzną jest sobą”:)). Ślubujemy przecież: „…oraz że Cię nie opuszczę aż do śmierci.” – a ileż to kobiet w dzisiejszych czasach czuje się opuszczonych w różnych sytuacjach, mimo że ich mężowie wcale fizycznie od nich nie odeszli?

      2. ingerowanie ustawowe we wszelkie sprawy intymne jest dla mnie niedopuszczalne pod każdym względem!!! jest to koszmarny spadek po politycznych totalitaryzmach i powód raczej do wstydu niż chwały!!!pozdrawiam

        1. Zgadzam się w zupełności, Art – ale co wtedy, kiedy (jak w laickiej Francji) państwo próbuje ingerować nawet w to, co ludziom wolno nosić na ulicy? Dla mnie to również jest nieuprawniona ingerencja w prywatność człowieka. Będę o tym pisała w następnym poście. 🙂

        2. Hmm.. w dalszym ciągu Art nie rozumiem co masz na myśli mówiąc o ustawowym ingerowaniu w sprawy intymne, bo ja jakoś jestem na to ślepy chyba.. Próby prawnych uregulowań prawa do życia od poczęcia do naturalnej śmierci – naturalnie widzę, ale to uważam też za naturalne..

  2. Mnie się włos jeży na samą myśl, że można dokonać aborcji własnego dziecka (i dziecka w ogóle), nawet gdybym był zdeklarowanym ateistą, nie dałbym rady… Mnie się to w głowie nie mieści, że można podjąć taką decyzję, to mnie przerasta. I jakakolkwiek wiara, ideologia, czy jej brak nie ma tu nic do rzeczy. Skąd to we mnie, nie wiem, może to sprawa genetyki ? A może tzw. prawa naturalnego ?Bez skrupułów natomiast zarąbał bym jakiegoś skończonego łajdaka bez czci i wiary. Tu jakoś nie mam żadnych zahamowań. Ania, powiedz, co o tym myślisz.

  3. Taki facet z całą pewnością nadawałby się na ojca. Oczywiście, że jest to sprawa dwóch osób: matki i ojca (, bo nie mamy do czynienia z „dziewiczym poczęciem” – już drugi raz nie popełnię błędu rzeczowego:D) i razem powinni podejmować decyzję. Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że „jej brzuch- jej decyzja”, bo może i brzuch jest własnością kobiety, ale dzieciątko jest owocem miłości dwojga ludzi. I nie wyobrażam sobie, że można usunąć dziecko, tylko dlatego, że przychodzi nie w porę – nie mówię o ciąży, która jest wynikiem gwałtu, bądź stanowi zagrożenie życia, bo to osobny i niezwykle złożony problem. Pozdrawiam serdecznie.

    1. Widzisz, a jednak są na świecie kobiety, które mają pod tym względem większą „wyobraźnię”niż my. W pewnej francuskiej publikacji znalazłam historię jednej singielki (z tych, co to „chcę mieć dziecko, ale bez faceta!”), która poddawała się trzykrotnie sztucznemu zapłodnieniu (bo latka już były nie te…) – i za trzecim razem, kiedy wreszcie się udało, postanowiła poddać się aborcji, bo… termin porodu kolidowałby z jej innymi planami!!! Podobno nawet lekarz, który przeprowadzał zabieg, czuł się tym faktem „zniesmaczony.” Mnie się to zwyczajnie nie mieści w głowie – no, ale ja „ciemna baba jestem.”;) Cieszę się, że wpadłaś, Duszo! (Rany, jak to zabrzmiało w związku z omawianym tematem…:))

      1. Haha! Ano wpadłam, jakby nie było, tyle, że wpadkę zaplanowałam:D No takiej historii to jeszcze nie słyszałam – straszne. Co za głupia krowa? Nie rozumiem takich kobiet, szczególnie, że chciała tego dziecka.

        1. Chciała, chciała – ale widocznie nie tak bardzo, jak zachować nadal „własne życie” w wersji nienaruszonej… Dziecko – rzecz nabyta. Dziś jest, jutro już nie…:(

          1. Hmm… a myślałby kto, że dorosła kobieta powinna być świadoma, że dziecko wywraca życie do góry nogami i trzeba przez pewien czas niemal zupełnie zrezygnować z siebie, by móc zapewnić mu odpowiednią opiekę. Mam nadzieję, że już potem nie dali jej szans na zajście w ciążę. Morderstwo zamiast zmiany grafiku – tylko pogratulować wyboru ;/

  4. to na pewno ewenement. bo jednak z tego co widzę i słyszę, to mężczyźni starają się przekonać kobiety o konieczności aborcji…

    1. Ewiew, może spotykamy po prostu INNYCH mężczyzn, i inne kobiety – bo te, które znam, a które to zrobiły nie pytały o zdanie NIKOGO… 🙁

      1. Nawiasem mówiąc, zawsze mi się wydawało, że „wyjątek” wcale nie potwierdza reguły, tylko ją KOMPROMITUJE… 🙂 Pozdrawiam serdecznie.

        1. Niestety, wydaje mi się, że wśród kobiet, które decydują się na aborcję, czasami występują dwie skrajności: pierwszy typ, to te, które myślą/mówią: „To moje ciało i moja sprawa – i NIKOMU nic do tego!” (choćby ten „nikt” przypadkiem był nawet ojcem dziecka…) – a drugi typ to te, które dają sobą manipulować – najczęściej rodzicom (nastolatki) lub partnerom: „Rób co chcesz, ma nie być bachora!” W obydwu przypadkach szanse na podjęcie jakiegokolwiek dialogu z osobą „trzecią” (choćby to znowu był ojciec dziecka – i choćby nawet on tego chciał…) są raczej nikłe.

  5. Pytanie było cokolwiek nie na miejscu. przecież nie wszycy faceci to zimne dranie, czego najlepszym przykładem ten pan. w tym akurat przypadku pewnie była to bardzo cięzka decyzja, być może dla obojga, być może zona tez wyszła tutaj na zołze bez uczuć, a kto wie jak to naprawde było. czasem takie suche fakty tez szkodzą : ten płacze, tamta idzie na zabieg. myslę, ze jest w tym pewne zbytnie uproszczenie. zawsze w takich sytuacjach nalezy podchodzic z nastawienie, ze jest to powazna i cięzka decyzja, „pacjentom” o lżejszym spojrzeniu nie zaszkodzi, a tym dla których jest to zyciowa tragedia na pewno pomoże. pozdrawiam

Skomentuj ~helohenu Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *