Niedawno nawet znana katolicka vlogerka (i”hipsterkatoliczka”) Jola Szymańska przyznała się do swoich wątpliwości, czy nadal pasuje do Kościoła w Polsce. Do Kościoła narodowców, blichtru i polityków. Do Kościoła nienawistnego języka, pozorów, tuszowania własnych win, nakazów i zakazów… Do Kościoła, gdzie karane jest wyrażanie wątpliwości i stawianie pytań. „Dlaczego w tym kraju posługując się Bogiem można zrobić wszystko?”- pyta.
Jeżeli dziewczyna, której ortodoksji – czasem wręcz, jak na mój gust, nieco przesadnej – jestem zupełnie pewna, zaczyna zadawać sobie pytania o sens tego, czym żyła do tej pory – to (cytując klasyka) – wiedz, że coś się dzieje. Coś bardzo złego. Z naszym Kościołem.
Podobnie dramatyczne teksty w duchu „Dlaczego czasem mam ochotę odejść z Kościoła – i dlaczego mimo wszystko zostaję?” – publikuje także Szymon Hołownia.
Ja od dłuższego czasu mam wrażenie, że ten Kościół, na obrzeża którego wychodziłam, wychodząc za P.,(i który wciąż noszę w sercu) nie jest już tym samym, który widzę wokół siebie. Ostatnio zaczęłam nawet uczestniczyć (za pośrednictwem Internetu) we mszach świętych z zagranicy, aby uciec od wszechobecnej w Polsce polityki. Z bólem zauważam, jak zmienili się (na niekorzyść) nawet księża, których kiedyś znałam i ceniłam.
Czasami myślę, że nasi księża i biskupi stracili wiarę w moc przekonywania, ewangelizacji. Przekonywanie ludzi, ażeby Z WŁASNEJ WOLI żyli według nauk Jezusa, okazuje się dla nich za trudne. Dlatego domagają się od rządzących, żeby nakazami prawa „zrobili” nam tu „państwo chrześcijańskie” – jak w Irlandii. Bez antykoncepcji, aborcji, rozwodów, in vitro, bluźnierczych widowisk teatralnych i handlu w niedzielę.
Nikogo już w zasadzie nie obchodzi, czy ludzie naprawdę WIERZĄ w Boga i KOCHAJĄ Jezusa Chrystusa. Grunt, żeby nawet niewierzący byli zmuszeni żyć „po Bożemu”. Żeby kościoły – i tace – były pełne, a naród zjednoczył się wokół swych duszpasterzy. Jak za komuny.
Biskupi boją się wolności i demokracji i nie umieją działać w jej warunkach. Dlatego należą do najgorętszych obecnie krytyków „bezbożnej” Unii Europejskiej. Co nie przeszkadza np. ojcu Rydzykowi brać ogromnych dotacji z tejże Unii na swoją działalność. Unia może i jest „diabelska”, ale pieniądze wszak nie śmierdzą siarką, czyż nie?
Jednocześnie w kraju narasta cicha opozycja przeciwko papieżowi Franciszkowi („nie będzie nas jakiś szalony Argentyńczyk uczył wiary!”) – i być może bliźniaczy wobec tego zjawiska coraz bardziej agresywny nacjonalizm.
Członkowie ONR-u przyjmowani są z honorami na Jasnej Górze. Politycy partii rządzącej przemawiają podczas Eucharystii. Coraz liczniejsi duchowni nauczają z ambon i łamów pism „katolickich” , że głosowanie na jakąkolwiek inną partię jest grzechem. Polityk może być nawet łajdakiem – byleby był „katolikiem.” Wszystko na pokaz…
Martwi mnie również reakcja polskiego Kościoła na wielki skandal pedofilski. Reakcje, zasadniczo, są dwojakiego rodzaju:
Po pierwsze, zaprzeczanie. Nie, nie, u nas tego nigdy nie było. A przynajmniej nie na taką skalę, jak na tym „zgniłym Zachodzie.” Tymczasem rzeczywista skala problemu w Polsce jest właściwie nieznana. Nawet były delegat Episkopatu ds. Ochrony Dzieci skarżył się, że Episkopat (sic!) ukrywał przed nim różne dane, o które prosił. Dane skazanych księży nie figurują również w publicznie dostępnym rejestrze. Tak więc mamy kolejne fasadowe działania. Pozory przede wszystkim. I unikanie „skandalu”. Nawet za cenę cierpienia dzieci. Kto by się nimi przejmował, prawda?
Po drugie, rozmywanie odpowiedzialności. „To prawda – mówią tacy komentatorzy – że takie przypadki wśród księży się zdarzały. Ale spójrzmy, ile ich jest wśród policjantów, lekarzy, hydraulików! To wszystko to tylko medialna nagonka na Kościół!” I dalej już bijemy się z zapałem w CUDZE piersi. Winny jest hedonistyczny świat. Seksualizująca kultura (zakazać! zakazać!). Albo – sic! – rodzice, którzy nie dość uważnie patrzyli księdzu na ręce. No, jasne. Bo przecież powinni byli wiedzieć, że posyłając dziecko do kościoła, narażają je na niebezpieczeństwo… Podejście takie moim zdaniem przede wszystkim marginalizuje i bagatelizuje cierpienie ofiar księży pod tym pretekstem, że rzekomo jest ich „niewiele” (choć w rzeczywistości nie wiemy dokładnie, ile ich jest).
Poza tym zupełnie umyka nam fakt, że nawet JEDNA taka ofiara księdza to już o jedną za dużo. Że to po prostu nie powinno się zdarzyć. NIGDY. Poza tym, niech mi będzie wolno powiedzieć, ksiądz, który molestuje dziecko, niszczy coś o wiele większego, niż tylko jego niewinność. Niszczy także jego wiarę i ufność do Boga („Jeżeli istniejesz, to dlaczego mu na to pozwoliłeś? Dlaczego mnie nie obroniłeś?!”). Kto za to odpowie przed Bogiem?
Nieliczne głosy duchownych, którzy widzą, że źle się dzieje (jak o. Gużyński czy prymas Polak) są byt słabe aby przekrzyczeć ogólną wrzawę. „Naród” i tak słucha bardziej o. Rydzyka lub bpa Depo. A pozostali biskupi NIC nie zrobią – ani ze środowiskiem Radia Maryja, ani z narodowcami. Zbyt się boją odejścia znacznej grupy wiernych. Pełne kościoły przede wszystkim.
A że ci „święci młodziankowie” z ONR sami się garną do Kościoła, możemy mieć wkrótce prawdziwy wysyp młodych księży o poglądach zbliżonych do suspendowanego Jacka Międlara. Tym bardziej, że wielu przełożonych seminariów mniej lub bardziej jawnie popiera takie poglądy. Ciemność widzę…
Nic dodać, nic ująć. Najbardziej trafiłas w sedno tym stwierdzeniem, że kościoła nie interesuje, czy ludzie naprawdę wierzą, byleby żyli „po bożemu”. Ja się od kościoła trzymam z daleka, a wierząca jestem bardzo.
„A pozostali biskupi NIC nie zrobią – ani ze środowiskiem Radia Maryja, ani z narodowcami”
O i mamy tę miłość bliźniego i tolerancję! Miłość, miłość, miłość! Coś zrobić.. czyli co? Wytruć? Na stos? Procesy pokazowe urządzać jak w ZSRR?
I co Ci te środowiska uczyniły złego? Ciebie skrzywdziły czy Twoje dzieci. A może to, że Twój syn ma zespól Aspergera, to wina Depo?
(“nie będzie nas jakiś szalony Argentyńczyk uczył wiary!”
No nie będzie, bo sam tej wiary nie ma. Trudno uczyć jeśli się samemu nie umie.
Nie przeszkadza Ci, że Bergoglio sam ukrywał przypadki molestowania?
„Jednocześnie w kraju narasta cicha opozycja przeciwko papieżowi Franciszkowi”
Nie martw się. Gazeta Wyborcza go obroni.
„Nikogo już w zasadzie nie obchodzi, czy ludzie naprawdę WIERZĄ w Boga i KOCHAJĄ Jezusa Chrystusa.”
No pewnie, że nie. Ważne by przyjmować uchodźców i dużo mówić o ekologii, tudzież wszędzie widzieć antysemityzm.
Emmo, Twój komentarz jest jak zwykle tak kłamliwy i obrzydliwy, że nie wiem, czy powinnam na niego odpowiadać (szczególnie uderzanie rykoszetem w moje dziecko – co ono ma do tego? Jak Ci nie wstyd, Emmo?).Niemniej:1.NIE JEST PRAWDĄ że Bergoglio ukrywał jakiekolwiek przypadki molestowania, to tylko obrzydliwe pomówienia kogoś, kto sam nie ma w tej sprawie czystych rąk.Zresztą papież Benedykt, na którego się powołują te rewelacje, stanowczo im zaprzeczył. 2. Nacjonalizm i rasizm (w tym antysemityzm) stanowczo potępił już Pius XI.Jego chyba uważasz za prawowitego papieża, Emmo? 3. Skończ już z tą „Gazetą Wyborczą.” To już się robi nudne. Ja jej nie czytam – jasne?
Poza tym sama często powtarzasz, że mamy nienawidzić grzechu. Przypomnij sobie, z jaką „miłością” sama piszesz tu o papieżu, o osobach homoseksualnych, w ogóle o wszystkich, którzy myślą inaczej niż Ty.TOBIE wolno, Emmo? Nacjonalizm jest grzechem, Emmo – i to w świetle przedsoborowych dokumentów Kościoła.Prześladowanie Żydów i cudzoziemców także.Toteż ja tylko napominam swoich braci w wierze, by tego nie robili. Wytruć? Nie.Modlić się i nauczać, żeby nie czynili tego, czego nasza religia wyraźnie zabrania. Pius XI napisał, że nacjonalizm jest grzechem bo stawia własny naród co najmniej na równi z Bogiem (nakazuje go czcić i wywyższać ponad wszystkie inne).Ja jestem patriotką, lecz dla mnie miłość do własnej Ojczyzny nie oznacza nienawiści do innych narodów.
To kto prześladuje tych Żydów i cudzoziemców?
Depo? Rydzyk? ONR? Możesz podać choć jeden przypadek?
Nie widziałaś jak Rydzyk migdali się ze sławnym ostatnio Żydem Danielsem?
No i mylisz nacjonalizm z szowinizmem.
A nie przeszkadzało Ci jak kiedyś Dziwisz i Nycz migdalili się z politykami PO?
ONR na Jasnej Gorze Cię mierzi? Ciebie, która powtarza, ze w Kościele jest miejsce dla wszystkich?
A Jacek Międlar zrobił to samo co Twój mąż. Z tą różnicą, że Twój mąż nie był(chyba) prześladowany przez własne zgromadzenie zakonne przed odejściem w przeciwieństwie do Międlara.
„Toteż ja tylko napominam swoich braci w wierze, by tego nie robili.”
A robią to? To prędzej Żydzi i cudzoziemcy prześladują Twoich braci w wierze.
„Biskupi boją się wolności i demokracji i nie umieją działać w jej warunkach. Dlatego należą do najgorętszych obecnie krytyków “bezbożnej” Unii Europejskiej.”
Ciekawe, który biskup tak krytykuje UE, bardzo ciekawe. A UE to wolność i demokracja, no, no.
„możemy mieć wkrótce prawdziwy wysyp młodych księży o poglądach zbliżonych do suspendowanego Jacka Międlara.”
To zbyt piękne żeby było prawdziwe. Prędzej wysyp Charamsów i Kramerów.
„Z bólem zauważam, jak zmienili się (na niekorzyść) nawet księża, których kiedyś znałam i ceniłam.”
Chyba Kazimierz Sowa przestał być taki fajny.
Emmo, Emmo – gdyby w MOICH komentarzach było tyle jadu i złośliwości, co w Twoich, to ja bym się jednak zastanowiła, czy nie zamknąć komputera i się, na przykład, nie pomodlić. Robisz to czasem? Gwoli ścisłości. Znam NIE TYLKO księdza Sowę – i to nie on się zmienił na niekorzyść. Choć i jego krytykowałam za słowa ujawnione na nagraniach, które zdecydowanie nie były godne kapłana. I błagam, nie porównuj skandalisty Charamsy (pamiętasz, co o nim pisałam? I NIE BYŁY to pienia pochwalne) do o. Kramera, którego naprawdę cenię i szanuję. Jeśli JESZCZE RAZ zrobisz coś takiego, Emmo… Cóż, nadal wierzę, że w Kościele jest miejsce dla wszystkich, ale na moim blogu – już niekoniecznie. Mnie możesz obrażać i wyśmiewać do woli – ale wara od moich przyjaciół. Zrozumiałaś mnie, Emmo?
To, co się teraz dzieje “z naszym Kościołem”, jest pokłosiem tego, co się W NIM działo (i było wiadome) od dziesięcioleci. Nie piszę “od wiekόw”, bo za historyczne zaszłości i “nasz”, i następni papieże w imieniu Kościola wielokrotnie przepraszali. Co jednak nie pociągało żadnych (poza wymuszonymi odszkodowaniami) działań naprawczych.
Dopiero zdecydowane działania świeckich mediόw i instytucji polityczno-prawnych wstrząsnęły kościelnym establiszmentem – bądźmy szczerzy – w obliczu masowego odpływu wiernych i kruszenia się bastionόw tradycyjnego katolicyzmu (Irlandia, Malta, coraz liczniej protestantyzująca się Ameryka Łacińska). Polski kosciόł jest być może ostatnim takim, wciąż “broniącym się” bastionem, stąd to desperackie oswajanie wszelkich sił przybywających mu z odsieczą.
Im dłużej będzie się tak obwarowywał, tym gorzej dla Polski i całego Kościoła, bo to tylko odraczanie nieuniknionej (i jakże pięknej!) „katastrofy”, bez ktόrej szans na jakiekolwiek reformy po prostu nie widać
Ewo, wcale mi się nie marzy „piękna katastrofa” Kościoła, ponieważ cały czas widzę w nim dużo dobra, które – niejako „przy okazji” zostanie zniszczone przez ocean (nie mówię, że niezawinionej) antyklerykalnej nienawiści. Cały czas wierzę, że to, co w tym Kościele jest dobre, czyste i piękne, przetrwa tak czy inaczej. Choćby miała to być mała garstka ludzi. Natomiast obecny sojusz „tronu i ołtarza” w Polsce oraz szukanie poparcia u sił najbardziej skrajnych – uważam za równie niszczycielskie dla katolicyzmu, jak skandale pedofilskie.
Nie bardzo widzę tu jakiekolwiek “przy okazji zniszczone” dobro. Wręcz przeciwnie, tylko drogą radykalnego oczyszczenia z instytucjonalnych patologii da się obecne w Kościele dobro ocalić i kultywować. Do czego zresztą potężna, zhierarchizowana instytucja nie jest koniecznie potrzebna. Jak sama napisałaś, może to być “mała garstka ludzi”, a raczej – jak prognozuje ks. prof. Andrzej Kobyliński – wielość takich “małych garstek”, rόżniących się między sobą konserwatywnym bądź liberanym, fundamentalistycznym bądź progresywnym rozumieniem doktryny.
Ci faceci w czarnych kieckach stanowiących polską hierarchię to specjaliści od zamiatania pod dywan i różnych krętactw. W wypadku ohydnych grzechów, które ich dotyczą, nagle okazują się zwykłymi grzesznikami i słabymi ludźmi ale na co dzień, dopóki ich grzechy nie wyjdą na jaw, to „święci” jeden w drugiego.
Pedofilia jest wyjątkowo ohydna, czy tego chcą czy nie, jest trądem toczącym stan kapłański rzutującym na całość hierarchii, nawet na tych, którzy nie mają z tym nic wspólnego.
Wielu rodziców pewnie zadaje sobie pytanie: czy ja mogę powierzyć swoje dziecko księdzu katechecie czy siostrze zakonnej? W końcu nikt nie ma na czole wytatuowane, że jest pedofilem lub nie. Ukrywanie tego procederu przez najwyżej postawionych hierarchów przez całe lata jest czymś wyjątkowo nagannym, zwłaszcza że z wielką ochotą i przy każdej okazji moralizują i wytykają grzechy innym.
Ciekawi mnie bardzo, jak sprawa pedofilii wygląda w polskim Kościele, gdzie tych szczególnie „świętych” i nabożnych jest bardzo wielu. Pojedyncze przypadki były i są ujawniane (ostatnio diakon tarnowskiego seminarium duchownego został przyskrzyniony na rozpowszechnianiu pornografii dziecięcej). Mam nieodparte wrażenie, że te pojedyncze przypadki są wierzchołkiem góry lodowej, a polski kler szczególnie skrzętnie to wszystko ukrywa dla „dobra ” Kościoła, a zwłaszcza wiernych. Ponadto wręcz nie chce mi się wierzyć w to, że papież Jan Paweł II nie wiedział o rozmiarach pedofilii wśród kleru Kościoła Powszechnego. Jedno jest pewne: niczego w tej kwestii nie dokonał w przeciwieństwie do papieża Franciszka, który pomawiany przez różnych „prawdziwych” katolików ( narodowych w szczególności) o różne niecne sprawy i sprawki ( w tym błądzenie rzecz prosta), usiłuje oczyścić te stajnie Augiasza jakim stał się KK.
I znów zmieniłeś tożsamość, Marku Janie (niestety, adres pozostał ten sam, więc mam pewność, że stale pisze to ta sama osoba). Nie rozumiem, po co to robisz? Czyżbyś miał powód wstydzić się mnie? Zwłaszcza, że w wielu punktach zgadzam się w Tobą – mimo że nie użyłabym tak ostrych sformułowań. Zwłaszcza ci „faceci w czarnych kieckach” rażą mnie jakoś szczególnie. Strój duchowny (zresztą noszony NIE TYLKO przez księży rzymskokatolickich) ma więcej wspólnego z arabską męską galabiją niż z damską sukienką. Powiedziałabyś o Jezusie, że był „facetem w kiecce”? Tak? A o Mahomecie?:)
Tożsamości nie zmieniłem, adres jest ten sam, więc cóż to za „zawstydzająca” zmiana?
Jakoś nie mogę sobie wyobrazić Chrystusa, który był rabinem, w sutannie. Może mam zbyt ubogą wyobraźnię?
Moim zdaniem Prawo Boże nie wymaga żadnych protez w postaci ustaw, podobnie jak Chrystus nie potrzebuje pomagierów i doradców w zakresie zbawienia, zwłaszcza, że nieraz robią mu bardzo złą robotę.
Do tego by poznawać Jego naukę a zwłaszcza by stosować ową naukę w praktyce , wystarczy sięgnąć do Biblii.
„Zwłaszcza ci “faceci w czarnych kieckach” rażą mnie jakoś szczególnie. Strój duchowny (zresztą noszony NIE TYLKO ”
Jak wypisujesz kocopały na poziomie Dominiki Wielowieyskiej czy Elizy Michalik, to takie komentarze nie powinny Cię dziwić ani razić.
No i jakich żydów zamordowali ONR-owcy? Podasz wreszcie nazwiska? Staniesz w prawdzie?
Ciekawe jakiż to, nieosiągalny jak sądzę dla autorki bloga, poziom reprezentuje owa Emma, skoro dla niej Wielowiejska i Michalik wypisują, jak to określiła ” kocopały”. Jak tu żyć z takim brzemieniem?