Niepełnosprawni – sprawni BEZ pracy…

Pamiętam, że byłam wstrząśnięta, przeczytawszy kiedyś książkę Amerykanki Marie Killilea „Karen”, opowiadającą o tym, jak w latach 40-tych i 50-tych w USA traktowano osoby z porażeniem mózgowym.

 

Uważano wówczas np. że kształcenie takich dzieci jest nieopłacalne, ponieważ i tak nie znajdą one pracy i nie zwrócą państwu poniesionych na to nakładów. Pewien znany profesor powiedział wówczas zrozpaczonej Marie: „Nikt na świecie nie jest w stanie nic uczynić dla pani dziecka.W Chinach, proszę pani, zanoszą takie dzieci na szczyt góry i tam je zostawiają…”

 

I kiedy to przeczytałam, dziękowałam Bogu, że urodziłam się ponad dwadzieścia pięć lat później i w Polsce. Niedługo jednak.

 

Ukończyłam z najwyższymi ocenami dwa kierunki studiów, znam biegle cztery języki, na komputerze potrafię zrobić o wiele więcej, niż napisać dokument w Wordzie, jestem przekonana, że byłabym znakomitą (niewymagającą i sumienną) pracownicą, bo bardziej zależy mi na tym, aby być „przydatną społeczeństwu”, niż na pensji. Byłabym – ale nie będę, bo moje rozliczne umiejętności nikogo nie interesują. Nie chciano mnie nigdzie zatrudnić nawet jako wolontariuszki…

 

I doprawdy krew mnie zalewa, kiedy czytam w Internecie, jak jakaś pani nauczycielka uskarża się na to, że zarabia „zaledwie” 1500 złotych. Ja „z pocałowaniem ręki” pracowałabym za połowę tego! (Z tym, że, oczywiście, nikt mnie nigdy w szkole nie zatrudni).  Mam 409 złotych renty. Za dużo, żeby umrzeć, za mało, aby żyć. A na moim orzeczeniu o niepełnosprawnośc widnieje to ohydne, dyskryminujące stwierdzenie „niezdolna do żadnej pracy…” Jak gdyby cała moja ogromna wiedza i wszystko, co potrafię, nie miało najmniejszego znaczenia…Ale zgoda: skoro jacyś nadęci panowie z ZUS-u, którzy nie mają zielonego pojęcia o moim życiu, tak autorytatywnie stwierdzają, że się do niczego nie nadaję, to niechże mi zapłacą tyle, żebym pracować NIE MUSIAŁA!

 

Tak, tak, wiem, że praca nauczyciela jest ciężka i odpowiedzialna (bo młodzież rozwydrzona, bo programy przeładowane, bo trzeba się solidnie przygotowywać do każdych zajęć, bo…, bo…, bo…), ale w dzisiejszych czasach – JAKA NIE JEST?!  Mam kolegę ze studiów, który haruje w markecie budowlanym przez sześć lub siedem dni w tygodniu za 750 złotych…

 

Postscriptum: Niektórzy internauci ogromnie się tu zachwycają „postępową” Holandią. Tymczasem nie wiedzą, na przykład, że choć ludzie niepełnosprawni mają tam znacznie lepsze warunki do życia i pracy, niż w Polsce, to jednak panuje dość powszechne przekonanie, że jeśli można uniknąć narodzin „takiego” dziecka, to tak właśnie należy postąpić. Wciąż nie mogę zapomnieć opowieści pewnej Holenderki, która pchając po ulicy wózek ze swoją niepełnosprawną córeczką, musiała wysłuchiwać uwag w rodzaju: „Dlaczego ona jeszcze czegoś z „tym” nie zrobiła? Dlaczego po prostu nie pozwoli jej umrzeć?!” A ja kiedyś gdzieś czytałam, że miarą ucywilizowania społeczeństw jest ich stosunek do osób niepełnosprawnych…

Postscriptum 2: Ostatnio (pod koniec 2008 roku) dość głośno jest w naszym pięknym kraju o występie niewidomej śpiewaczki w programie dla amatorów. „Mam talent…i dyplom!” – ironizują niektóre media. Tymczasem prawda jest taka, że niepełnosprawny artysta, jeżeli chce „wypłynąć na szerokie wody” MUSI pokazywać się w takich programach, chyba że woli poprzestać na niszowych imprezach „dla niepełnosprawnych”, takich jak (nikomu nie uwłaczając!) festiwal w Ciechocinku. Inaczej mówiąc, Steve Wonder czy Andrea Bocelli nie mieliby u nas łatwej drogi do sukcesu…

12 odpowiedzi na “Niepełnosprawni – sprawni BEZ pracy…”

  1. Dziękuję za odwiedziny u mnie:)Problem osób niepełnosprawnych jest niestety nadal nie rozwiązany nie tylko w naszym kraju. Obawiam się, że nie małą winę ponosimy w tym my sami, osoby „zdrowe”. Brakuje nam wyobraźni, często sama łapię się na tym i bardzo nad tym ubolewmam. Pracowałam kiedyś z osobą niepełnosprawną i bardzo ciepło wspominam tamte czasy. Uważam, że pracodawcy wiele tracą nie zatrudniając Was, a jeśli chodzi o ZUS, to już w ogóle jest odrębny temat na bardzo długą dysputę, lub też jak kto woli można użyć jednego słowa, za to bardzo obrazującego i pokazującego w pełni ten przybytek….KRETYNIZM…Pozdrawiam bardzo ciepło i zyczę spełnienia marzeń. Trwaj w miłości, bo tylko ona pomoże Ci pokonoć wszystkie bariery oddzielające Cię od wrednego świata ludzi pełnosprawnych…

  2. Tak szczerze – ludzie się Ciebie boją. Nie wiem w jakim stopniu jesteś niepełnosprawna, ale to nieistotne. Ważne, że jesteś. A do tego jesteś inteligentna, wykształcona… ludzie po prostu będą się czuli przy Tobie gorsi. Bo jak to może tak być, że jakaś niepełnosprawna jest ode mnie mądrzejsza? Takie stereotypy niestety, na głupotę ludzką lekarstwa nie ma. A na temat inteligencji naszych urzędników wypowiadać się nie będę… lepiej pozostawić to bez komentarza.Pozdrawiam 🙂

  3. Tak szczerze – ludzie się Ciebie boją. Nie wiem w jakim stopniu jesteś niepełnosprawna, ale to nieistotne. Ważne, że jesteś. A do tego jesteś inteligentna, wykształcona… ludzie po prostu będą się czuli przy Tobie gorsi. Bo jak to może tak być, że jakaś niepełnosprawna jest ode mnie mądrzejsza? Takie stereotypy niestety, na głupotę ludzką lekarstwa nie ma. A na temat inteligencji naszych urzędników wypowiadać się nie będę… lepiej pozostawić to bez komentarza.Pozdrawiam 🙂

  4. Nie rozumiem, dlaczego zgadzasz się by mieć na orzeczeniu wpisane: „niezdolna do żadnej pracy”. Masz orzeczenie na stałe czy czasowo? Jeśli czasowo – przy kolejnej komisji możesz się odwołać i żądać zmiany wskazań odnośnie pracy. Jeśli masz orzeczenie na stałe, to trochę komplikuje sprawę, bo na odwołanie się jest 14 dni zdaje się. Ale zawsze można złożyć wniosek o przywrócenie terminu.Przecież jesteś zdolna do pracy, dziewczyno! Do telepracy co najmniej, o czym świadczy zresztą Twój blog. Telepracę wprowadzono do Kodeksu Pracy raptem kilka lat temu.Przepisy niby powinny zachęcać pracodawców do zatrudniania niepełnosprawnych, ale raczej jest tak, że karzą pracodawców za ich nie zatrudnianie, czym oni się z kolei nie przejmują. Zatrudnienie jednej osoby niepełnosprawnej to dla pracodawcy zysk rzędu 1200 zł miesięcznie. Oznacza to, że można dać niepełnosprawnemu 1000 zł brutto miesięcznie z zerowymi kosztami płacowymi. Uwaga: dotyczy pracodawców otwartego rynku pracy, zatrudniających ponad 25 osób na pełny etat (tacy podlegają obowiązkowi wpłat do PFRON).Przy znacznym i umiarkowanym stopniu niepełnosprawności oraz „schorzeniach szczególnych”, kwota ta jest mnożona przez 4 lub 3. To są gigantyczne pieniądze. Sam mam w orzeczeniu „02-P” i umiarkowany stopień.Inna sprawa znaleźć pracę, niestety to sam niepełnosprawny musi sobie znaleźć pracodawcę i przekonać go do zatrudnienia…Pozdrawiam

  5. Aha, jeszcze jedno. Źle zrozumiałem opis Twojego orzeczenia. Masz orzeczenie ZUS o „całkowitej niezdolności do pracy”. O niezdolności do samodzielnej egzystencji nic nie piszesz. Dawniej to była tzw. II grupa inwalidzka. Orzeczenie takie jest równoważne umiarkowanemu stopniowi niepełnosprawności. Powinnaś wystarać się także o orzeczenie o stopniu niepełnosprawności w Miejskim Zespole ds. Orzekania o Niepełnosprawności, chociaż niekoniecznie. Warto jeśli porażenie mózgowe zalicza się do schorzeń szczególnych. Poszukaj hasła „schorzenia szczególne” w Google. A może powalcz na drodze prawnej, by porażenie mózgowe dopisano do listy?Jeśli chodzi o tę „całkowitą niezdolność do pracy” to Ustawa o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób niepełnosprawnych mówi w art. 4 ust. 5: „Zaliczenie do znacznego albo umiarkowanego stopnia niepełnosprawności osoby, o której mowa w ust. 1 lub 2, nie wyklucza możliwości zatrudnienia tej osoby u pracodawcy niezapewniającego warunków pracy chronionej, w przypadku uzyskania pozytywnej opinii Państwowej Inspekcji Pracy o przystosowaniu przez pracodawcę stanowiska pracy do potrzeb osoby niepełnosprawnej.” Tak więc „całkowita niezdolność do pracy” nie wyklucza możliwości pracy, trzeba tylko to tłumaczyć pracodawcom czasami…Pozdrawiam

    1. Michale, dziękuję za wyjaśnienia, jednak nie są mi one do niczego potrzebne -ja już MAM pracę.Mimo to pozostawię je tutaj – może komuś innemu, bardziej potrzebującemu, przyniosą więcej pożytku.

    1. Obecnie już MAM pracę. 🙂 Jako tłumaczka właśnie. 🙂 Chyba nie zauważyłaś/eś, że ten post nosi datę sprzed ponad 3 lat?:) Pozostawiłam go jednak w ramce z „ważnymi sprawami”, ponieważ sądzę, że ten problem dotyka wielu świetnie wykształconych, niepełnosprawnych ludzi.

Skomentuj ~jakisfacet Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *