Bóg, wolność, powołanie.

 

Nie dalej jak wczoraj na Onecie rozgorzała burzliwa dyskusja nad artykułem o. Wojciecha Giełżyńskiego pt. „Czy Bóg nas zapogramował?”

Osobiście mam szczerą nadzieję, że nie.

Bo gdyby nas zaprogramował, to wprawdzie nie moglibyśmy czynić zła ani grzeszyć (przypominam, że większość pytań typu „Jeśli jest Bóg, to dlaczego…?” powinniśmy kierować nie do Niego, ale raczej do nas samych. To nie Bóg nakazał ludziom zbudować Oświęcim…), ale również nie bylibyśmy wolni – bylibyśmy tylko marionetkami w Jego ręku. Bo wolność jest możliwa a dobro jest cnotą tylko tam, gdzie istnieje jakiś WYBÓR.

Jest taki mądry tekst śp. Jacka Kaczmarskiego: „[Anioł] towarzyszy Stwórcy w przechadzkach – lecz nie może Go bawić rozmową – żadną myślą zaskoczyć znienacka – obaj myślą wszak… jednakowo.” No, właśnie. C.S.Lewis napisał kiedys, że Bóg potrzebuje sług, którzy kiedyś staną się Jego synami – a szatan – niewolników, którzy będą jego żerem…

A swoją drogą, bardzo się cieszę, że w XXI wieku Bóg jest nadal tematem, który rozpala ludzkie umysły. A gdyby Kościół katolicki nie istniał, to należałoby go chyba wymyślić. 😉

Sama zaś jestem głęboko wdzięczna o. Giełżyńskiemu za jego bardzo wyważone słowa dotyczące tych wszystkich,  którzy w opinii innych „zdradzili swoje powołanie” (czy to kapłańskie,  czy małżeńskie). Nie możemy ich osądzać – napisał – bo nie wiemy, jak wielkim próbom zostali poddani, jak przeżywają swoją więź z Bogiem,  jak ją odbudowują, jak może za nią tęsknią… Oj, tęsknią, ojcze, tęsknią…

I jeszcze to jedno zdanie, jakże pocieszające w naszej obecnej sytuacji: „Twoim powołaniem jest to, co teraz robisz.” Dobrze wiedzieć…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *