Ślub Alby.

Wydaje mi się, że w dzisiejszych czasach ludzie coraz bardziej zatracają nie tylko poczucie symboliki kolorów (te wszystkie śluby ciężarnych dziewczyn w  bieli, która niegdyś oznaczała czystość, niewinność i dziewictwo), ale i znaczenia samego ślubu.

 

Jakże bowiem inaczej można byłoby wytłumaczyć sobie fakt, że ludzie dziś „bez mrugnięcia okiem” ślubują „dozgonną miłość” drugiemu, trzeciemu czy czwartemu partnerowi?

 

Kiedyś do łez rozbawiła mnie wiadomość o ślubie pewnej hollywoodzkiej aktorki, która, po latach zgodnego pożycia ze swoim partnerem, zdecydowała się w końcu go poślubić. Otóż „zgodnie z tradycją, panna młoda nie spędziła ostatniej nocy przed ślubem w domu swego narzeczonego..” (sic!) Zgodnie z jaką tradycją?! I nic to, że wcześniej spędziła ze swoim przyszłym małżonkiem setki nocy. Cóż, wszystko to tylko gra pozorów.

 

Jeżeli zaś o mnie chodzi, to prywatnie ślubowałam już P. „miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że go nie opuszczę aż do śmierci” – i mam szczery zamiar dotrzymać tej przysięgi.

 

Ponieważ zaś (ze względu na jego stan) nasz „publiczny” ślub będzie mógł najprawdopodobniej być tylko cywilny, chciałabym, aby to wszystko odbyło się możliwie jak najskromniej. Nie chcę, na przykład, mieć wykwintnej sukni ślubnej, lecz najzwyklejszą, najprostszą sukienkę. Niekoniecznie białą. Nie chcę, by tego dnia mój mąż czuł się tylko jak dodatek do mojej kreacji.

10 odpowiedzi na “Ślub Alby.”

  1. Widzę, że znowu mam spore zaległości 🙂 Ciekawy jestem jaka jest formułka w przypadku ślubu w urzędzie cywilnym… bo przecież nie można ślubować dozgonnej miłości kilka razy w kościele. Formułka jest ta sama? Chociaż nie, w kościele też można, pod warunkiem, że się szybko współmałżonka wykończy ;)Ale co do samego stroju masz rację… przecież to nie on i nie jakaś wielka uroczystość są ważne. Ważne jest to, że dwoje ludzi się kocha. Chociaż dla mnie małżeństwo to tylko papierek – przecież liczy się to co czuję. Pozdrawiam 🙂

    1. W przypadku wdów i wdowców sprawa jest prosta: przecież ślubujemy sobie, że się będziemy kochać „aż do śmierci” ale nie POZA śmierć (chociaż my z P. często mówimy, że „dla takiej miłości jak nasza i wieczność będzie za krótka”. Natomiast formułka ślubu cywilnego brzmi: „Świadoma (-y), praw i obowiązków wynikających z założenia rodziny (…) uroczyście przysięgam, że uczynię WSZYSTKO, aby nasze małżeństwo było zgodne, szczęśliwe i TRWAŁE.” Natomiast jeżeli chodzi o śluby kościelne, to wielokrotnie ślubują sobie miłość „dopóki śmierć ch nie rozłączy” wszystkie wyznana protestanckie.

  2. Jak to właściwie jest z Waszym sakramentem małżeństwa? Ślubowaliście w oczach Boga.Jest on ważny???

    1. Z prawnego punktu widzenia na pewno nie jest ważny (biorąc pod uwagę „przeszkodę święceń” z jego strony.) Natomiast normalna przysięga małżeńska, którą sobie wzajemnie (prywatnie!) złożyliśmy, jest dla mnie ważna ze względów psychologicznych. Dużo ważniejsza nawet, niż nasz przyszły „oficjalny”ślub cywilny, który zamierzam zawrzeć tylko ze względu na „ludzi” – dotąd tylko Bóg jest świadkiem naszego małżeństwa (pamiętaj, że ostatecznie sakrament małżeństwa jest sakramentem, którego małżonkowie udzielają sobie nawzajem – kapłan jest tu tylko świadkiem zawartego związku) – i przed Nim będziemy odpowiadać za złamanie przysięgi…Często mówię (językiem Biblii!):”Choć nie będzie człowieka pomiędzy nami, Pan będzie świadkiem pomiędzy Tobą a mną!”Muszę Ci też powiedzieć, że pomysł takiego „tajnego” ślubowania zaczerpnęłam z przykładów historycznych (jestem z wykształcenia historykiem). Królowa Marysieńka ślubowała w ten sposób Janowi Sobieskiemu w czasie, gdy formalnie była jeszcze żoną Zamoyskiego (a więc istniała pomiędzy nimi „przeszkoda węzła małżeńskiego.”) A jednak po jakimś czasie ten ich sekretny ślub został uznany oficjalnie. Kto wie, może i nam się tak przydarzy? 🙂 Pozdrawiam bardzo serdecznie.

        1. Oczywiście, że ma zamiar wystąpić. Nie wyobrażam sobie nawet, jak mogłoby być inaczej? Miałabym być „księżą kochanką”? O, nie, dziękuję!

          1. A teraz się nie wzdrygasz, że jesteś kochanką księdza? Myślę, że masz wyrzuty sumienia, że odebrałaś Bogu i Kościołowi kapłana.Czy ten ciężar nie przytłoczy Ciebie? Czy dasz radę żyć radośnie i szczęśliwie w takim związku. Miej świadomość, że tym ciężarem niechcący obarczysz swe dzieci.Przemyśl sobie jeszcze raz i jeszcze raz, czy warta jest Wasza miłość, aby zamykać sobie bramę do wieczności…Nie chcę być „złym prorokiem” ale znam 2 przypadki nieudanych związków z księdzem. Ktoś kto zdradził Boga, nie jest gwarantem że nie zdradzi człowieka.

          2. Nie jestem jego kochanką, lecz przyszłą żoną. I nie wiem, czy Ten, który jest Miłością samą, może ukarać swe dzieci piekłem (tak rozumiem „zamknięcie drzwi do wieczności”) za to tylko, że się pokochały? Naprawdę tak myślisz? Przecież Jezus darował nawet jawnogrzesznicy, mówiąc, że wiele umiłowała…Możliwe, że kocham głupio, grzesznie, źle – ale Pan Bóg widzi, że zawsze szukałam miłości. I nie wiem także, czy Pan Bóg wolał mieć dwoje nieszczęśliwych ludzi – zagubionego kapłana, który źle wybrał swoją drogę i jeszcze bardziej zagubioną kaleką dziewczynę – niż dwoje tak szczęśliwych, jak my teraz jesteśmy? I nie tracę wiary, nadziei i ufności, że i Kościół uzna naszą miłość za prawdziwą, udzielając nam prawa do przystępowania dio sakramentów…Jestem gotowa na to czekać całe lata – bo wiem, że nasza miłość jest prawdziwa.

          3. Czy wydaje Ci się, że kiedy Twój P. „wystąpi”, przestanie być księdzem? Że jak weźmiecie cywilny ślub w urzędzie, to zostaniesz jego żoną, a przestaniesz być kochanką? To znaczy – jak rozumiem – to już nastąpiło. Bo przecież komentuję notkę sprzed ponad dwóch lat. A więc przypuszczasz, że Ty już nie jesteś jego kochanką, tylko żoną – a on wystąpił więc nie jest księdzem?Nie, Moja Droga, jego święcenia są ważne. Tak ważne jak były wcześniej. Tak ważne, że Twoja przysięga „aż do śmierci” nie ma znaczenia – ba! jest fałszywa i kłamliwa. Jeśli P. był nieszczęśliwym księdzem – to po co tym księdzem został? Nie możesz sobie zadać pytania: dlaczego Bóg pozwolił mu dotrwać do święceń?Sakrament to widzialny znak niewidzialnej łaski. To, co Ty nazywasz miłością – to uczucie, które z miłością nie ma nic wspólnego. Nie ma takiej mocy, która byłaby w stanie zmazać sakrament. A już na pewno nie zmaże tej jednej z niewielu rzeczy, której o działaniu Boga możemy być pewni, jakieś ludzkie rozedrgane uczucie.Bo chyba nie masz pewności, że to Bóg zesłał Wam miłość (której zresztą Bóg nie zsyła – my sami ją wybieramy)? A pewność co do święceń masz?

          4. Jestem jego niesakramentalną partnerką, jeśli tak wolisz to nazywać, niemniej jednak ufam, że kiedyś Kościół okaże nam miłosierdzie i pozwoli zawrzeć sakramentalne małżeństwo. Pan Jezus pozostawił Kościołowi władzę „związywania i rozwiązywania” – czyżbyś i to kwestionował?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *