Pochwała kłamstwa.

Przyznam się, że zawsze panicznie bałam się ludzi, którzy twierdzili, że mówią każdemu „całą prawdę prosto w oczy” – bo zazwyczaj jest to tylko wygodne usprawiedliwienie dla tego, by kogoś zranić – bezkarnie, bo „w imię prawdy” przecież!

Już tu gdzieś pisałam, że jako młodziutka dziewczyna raz postanowiłam być „szczera” i wygarnęłam nielubianej nauczycielce wszystko, o czym moje koleżanki tylko szeptały za plecami.

Kobiecina przeszła załamanie nerwowe, a ja…no cóż, nie jestem z tego dumna. Myślę, że PRAWDA nie ma sensu bez MIŁOŚCI.

Mój spowiednik często mówił, że nigdy ludzie nie robią innym tyle złego, co wtedy, gdy sądzą, że robią to „dla ich dobra” – i dotyczy to zarówno mówienia prawdy, jak i okłamywania.

Nawiasem mówiąc, nie każde zatajenie prawdy jest od razu „kłamstwem.”

Czasami lepiej jest zachować jakąś wiedzę dla siebie, niż nią „uszczęśliwiać”niczego nieświadomą ofiarę naszej prawdomówności.

Czy naprawdę sądzicie , że takie „szczere” wyznania, jak w programie „Moment prawdy” przynoszą coś DOBREGO, czy też raczej powodują kłótnie, rozwody i samobójstwa – krótko mówiąc, CIERPIENIE?

Myślę też , że czasem lepiej jest nie odbierać komuś NADZIEI – bo może to jedyne, co on ma? Kiedy miałam 14 lat pewna pani doktor, która też chciała być „uczciwa” powiedziała mi, że nigdy już nie będę chodziła i powinnam przestać się wreszcie łudzić. A ja po kilku latach wstałam z wózka…

Skąd wiadomo, że mówiąc np. komuś ciężko choremu czy staremu „całą prawdę” nie odbieramy mu siły i ochoty do życia?

11 odpowiedzi na “Pochwała kłamstwa.”

  1. No ale niemówienie prawdy to z kolei jeśli nie „założenie maski” to na pewno oszukiwanie. Nie wiem co to „Moment prawdy” – jakiś program w TV?? Mąż mój nauczył mnie mówienia prawdy. Nie ma co zachowywać prawdy dla siebie. „Prawda nas wyzwala” nieprawdaż?? Oczywiście trzeba jeszcze posiąść sztukę mówienia tej czasem przykrej prawdy a to już inna „para kaloszy”….

    1. Tak, to jest taki durny program na Polsacie, coś w rodzaju publicznej „spowiedzi” czy raczej przesłuchania przy użyciu wariografu. I np. żona wyznaje mężowi na wizji, że zdradziła go 20 razy, a mąż żonie, że zawsze jej nienawidził. Urocze, oprawda? I to wszystko oczywiście pod hasłem:”Prawda was wyzwoli” – choć tak naprawdę motto tego programu powinno raczej brzmieć” Zrujnuj sobie -i innym – życie, ale zrób to za duża KASĘ – ona Ci wszystko wynagrodzi!”

      1. Dla mnie to obrzydliwe. Gdzie jeszcze zdołają ludzie przesunąć granicę intymności?? Co jeszcze da się się sprzedać za pieniądze?? To aż trzeba wystąpić w TV aby powiedzieć współmałżonkowi, że jest rogaczem?? Na oczach iluś tam widzów??Ja nie wiem czy to dziura ozonowa, skażenie srodowiska, byle jaka żywność czy co sprawia ,że ludzie tak zgłupieli ?? Chciwosć?? Chęc zaistnienia??

        1. Obawiam się, Izo, że (już) nie ma takich granic – a sprzedać można właściwie wszystko… A intymność? Coraz częściej kojarzy się ją z pruderią, kołtuństwem i zakłamaniem – i oto skutki…

  2. Prawda jst bolesna,ale niezbedna.Prawidlowosc funcjonowania mowienia prawdy polega na tym,jak zostanie odebrana.Jesli zostanie przyjeta z wlasciwym nastawieniem i mobilizuje do wysilku uwienczonego sukcesem-to byla pozadana.Jesli natomiast ktos przyjal prawde,jako zlo konieczne,lub forme obrazy-na efekty trzeba dlugo poczekac. wywolana trauma niestety predzej czy pozniej musi do czlowieka dotrzec i dojrzec w jego swiadomosci.Nie mozna nikogo oszukiwac,ani trzymac w niwiedzy,tlumaczac,iz jest to dla jego dobra.Nie!.Nigdy zlo nie bedzie dobrem,bo albo klamiemy,albo mowimy prawde.Czesto moze zdarzyc sie,ze unikamy odpowiedzi i zmieniamy temat,ale czy jest to uczciwe?Wylania sie zatem nastepny problem -uczciwosc.Jesli prawda wywola nawet niewlasciwe emocje,to i tak mamy swiadomosc,ze uczciwie postawilismy sprawe.A czas pokaze slusznosc i szczerosc naszych intencji,co najwazniejsze nie obarczamy swojego sumienia zatajeniem prawdy,od ktorej moze zalezec nawet nasze zycie.Pozdrawiam.

    1. Jesteś pewna?Bo ja ,mimo iż jestem lekarzem,nie do końca.Nigdy nie zapomne swojej pacjentki,u ktorej rozpoznano raka pęcherzyka żółciowego.Zostala o tym powiadomiona i ustalono jej leczenie.Była to „chemia”.Pacjentaka owa z zapalem,pasją i NADZIEJĄ,kontynuowała leczenie.Czuła sie dobrze.Leczenie chemioterapia wymaga jednak przed każdym kolejnym kursem odbyć wizytę u onkologa.W moim mieście jest to tak urządzone,że za każdym razem pacjenta bada inny lekarz.Podczas ktorejś z kolejnych wizyt,pacjentka radośnie weszła do gabinetu,chwaląc się że jest lepiej i ……wyszła szara.Lekarz ,nawet jej nie badając ,po przeczytaniu rozpoznania krotko stwierdził”Po co pani chodzi na te zabiegi.PRZECIEZ ONE PANI NIE POMOGĄ.i TAK ZOSTALO PANI NAJWYŻEJ DWA TYGODNIE ŻYCIA” Następnego dnia pacjentka leżąła już w szpitalu i w ciągu paru dni stan jej tak się pogorszyl ,że zmarła….I co z tą bezwzględną prawdą.? marycha44.blog.onet.pl

      1. Pozostaalo pytanie Pani doktor,jesli lekarz nie czytal wynikow,a pochopnie udzielil odpowiedzi,to czy powiedzial prawde?Chociaz z drugiej strony osobie tej zostalo niewiele zycia,to nalezalo ja o tym powiadomic,tutaj odpowiedz byla nieprecyzyjna.Prawda okazala sie brzemienna w skutkach,ale pozostala prawda.Kobieta nie miala zadnych szans.Nikt jej nie oszukal,a swja droga przynajmniej nie cierpiala.Gdyby przyszlo mi walczyc ze smiercia,wolalabym wiedziec,czy jestem wstanie ja pokonac,czy po prostu cierpliwie czekac na final i w miedzyczasie uporzadkowac sprawy doczesne.W chwili ciezkiej i nieuleczalnej choroby,chcialabym znac przypuszczalna date zgonu,choc wcale to nie oznacza,ze szukalabym nadziei do samego konca.

        1. Dokładnie się z Panią zgadzam. Na stronach Pracowni Pytań Granicznych są nagrania wykładów z tematu śmierci.Do wykladów zaproszeni zostali :lekarz medycyny paliatywnej, psycholog, socjolog, filozof i wielu innych. Szczególnie poruszający (dla mnie ) był wykład pani psycholog i lekarza zajmującego się umierajacymi i cierpiacymi z bólu. Na podstawie tych wykładów można wysnuć wniosek – że nie wolno nikogo oszukiwać w tej sytuacji. Ma Pani rację Pani Tereso – dwa tygodnie to jest czas na pożegnanie, przeproszenie i rozmowy. To jest czas należny umierajacemu i rodzinie ( aż około 60% pacjentów umierajacych nie jest informowana ,że umiera). Dawanie złudnych nadziei jest zwykłym oszustwem. Poza tym jak mówiła i pani psycholog i ten lekarz ta „data śmierci” dzięki „zdrowej duchowości ” czy też psychice może się odsunąć. Ja poza tym nie boję się śmierci. Śmierć jest wpisana w nasze życie i niemówienie o niej w dzisiejszych czasach jest błędem.To powoduje nieuzasadniony strach .Stworzył się w dzisiejszych czasach temat tabu.Zachęcam do wysluchania wykładu szczególnie prof. Jacka Łuczaka – jest przejmujący z piękną XI- to wieczną muzyką.http://www.graniczne.amu.edu.pl/PPGWiki/Wiki.jsp?page=S090330

Skomentuj ~Alba Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *